Stir-fry, noodle, ryżowe czy sojowe makarony z patelni z czymś mięsnym i czymś warzywnym to moi wybawcy, serio. To mój sposób na błyskawiczne danie w dzień roboczy, gdy wracamy z pracy i nie mamy co odgrzać - nie ma w lodówce żadnej zupy ani innego jednogarnkowca, bo poprzedniego dnia blogowałam/spałam/nie chciało mi się. Zazwyczaj jednak blogowałam :)
Oboje z panem mężem uwielbiamy azjatycką kuchnię, więc podstawowe składniki zawsze mamy na stanie. I tu znów się powymądrzam, bo uważam, że sekretem do prowadzenia bezstresowej kuchni na co dzień nie jest zamawianie pizzy, a dobre zatowarowanie. Pamiętacie jak pisałam o tym, że nie ma spontaniczności bez organizacji? Podtrzymuję swoje słowa, nadal zarządzam gospodarstwem domowym zgodnie z tą filozofią i mam się świetnie. I tak w naszej lodówce zawsze znajdziecie: sos sojowy, ostrygowy, chili, ocet ryżowy, różne pasty: kolendrową, z trawy cytrynowej, wasabi. W szafce najczęściej mam ryżowe i sojowe makarony, w zamrażarce - jakąś fajną mieszankę chrupiących warzyw asian-style (najlepiej wybierajcie te z bambusem i grzybkami mun). Przy każdych większych zakupach robię zapas takich półproduktów i to daje mi pewność, że zawsze coś szybkiego zmajstruję. Wystarczy kupić świeżą pierś z kurczaka wracając z pracy lub rozmrozić dwie garście krewetek i obiad gotowy w jakiś kwadrans.
Makaron po tajsku
(łagodny, cytrusowo-kokosowy)
Składniki:
- opakowanie makaronu ryżowego
- opakowanie mrożonki do potraw azjatyckich
- 100 ml mleka kokosowego*
- ok. 20- 30 krewetek tygrysich
- 2-3 łyżeczki pasty z trawy cytrynowej (lub po prostu trawa: mrożona, marynowana)
- 2 łyżeczki świeżego imbiru, startego (można zastąpić suszonym)
- sok z 1/2 limonki (można zastąpić cytryną)
- 1 ząbek czosnku
- 2 łyżki sosu sojowego
- szczypta soli
- pieprz cytrynowy
- olej do smażenia (najlepiej kokosowy lub sezamowy)
- garść świeżej kolendry (pietrucha też da radę)
Przygotowanie:
- Krewetki rozmrozić, skropić sokiem z limonki i odstawić na co najmniej kwadrans.
- Makaron zalać wrzątkiem i zaparzyć zgodnie z przepisem z opakowania.
- W woku rozgrzać 2-3 łyżki oleju, gdy się rozgrzeje wrzucić na tłuszcz starty imbir, wyciśnięty czosnek, wsypać krewetki.
- Smażyć kilka minut, następnie dodać: sos sojowy, pastę z trawy lub trawę cytrynową (ja dałam jeszcze dwie łyżeczki pasty z kolendry, bo nie miałam świeżej do posypania), sól i pieprz.
- Wymieszać, smażyć chwilę, aż krewetki wchłoną smaki przypraw, po chwili wsypać warzywa. Te potrzebują tylko chwili, by się rozmrozić i ogrzać, powinny być chrupiące.
- Smażyć, mieszać, zalać mlekiem kokosowym, mieszać, smażyć
- Gdy krewetki, warzywa i sosik będą apetycznie bulgotać, skwierczeć i wszystkie smaki się połączą (skosztuj), dodaj zaparzony makaron, wszystko dobrze wymieszaj i duś razem jeszcze chwilę.
- Posyp świeżą kolendrą lub pietruchą, wcinaj i czuj się zajebiście, że jest poniedziałek, 18-ta, a ty właśnie w kwadrans wykonałaś pyszne danie kuchni tajskiej. Nie każdy tak umie, serio.
*Puszka mleka kokosowego ma zazwyczaj 400 ml, tu dajemy jakąś 1/4 tylko, to nie zupa. Co zatem zrobić z resztą? Oczywiście można wypić prosto z puchy, ale można też zrobić genialną tartę kokosowo-limonkową albo poczekać do jutra na przepis na danie indyjskie, rozgrzewające, pyszne i szybkie, a jakże.
ha! u mnie dziś zupa z mrożonki azjatyckiej z mlekiem kokosowym krewety i makaron sojowy :D yumm!
OdpowiedzUsuńpolecam też kalafiorową mrożonkę na ostro z mlekiem kokosowym - ciekawa odmiana.
Prawda, prawda. Takie azjatyckie srutu-putu. Cokolwiek włożysz i dodasz sos sojowy i już danie jest. A najlepsze są makarony, co to je wrzątkiem zalać wystarczy:)
OdpowiedzUsuńhej, możesz powiedzieć, gdzie w 3mieście dostałaś trawę cytrynową?
OdpowiedzUsuń