Kiedy parę dni temu mój mąż wracał wieczorem z delegacji, pomyślałam sobie, że będę fajna żona i przywitam go jakąś dobrą kolacją. Wróci zziębnięty, zmęczony, miło mu będzie od drzwi czuć błogi zapach ciepłego jedzenia. W lodówce same bejziki, nic fikuśnego - jajka, ser, szuflada pełna warzyw, wśród nich smutnawy brokuł, który aż prosił, żeby go już zjeść. Nie myśląc długo zagniotłam moje niezawodne ciasto na spód i szybko stwierdziłam, że co jak co, ale sprytna i gospodarna to ja jestem - uknułam, że z reszty zrobię mu pieczonych pierożków do pracy.
Wraca - zziębnięty, zmęczony i nie że "o, jak pięknie pachnie" ani żadne tam "jak dobrze być już w domu", tylko "co ty tam pichcisz? mogłaś powiedzieć, najadłem się już w makdonaldzie". I szlag trafił moje chęci, odechciało mi się być dobrą żoną na kolejny miesiąc. Skubnął, dziubnął, a ja walnęłam focha. Następnym razem uprzedzę, że czekam z kolacją, ale to już nie to. Niespodzianki są najlepsze.
Mimo to z reszty ciasta upiekłam mu parę słonych pierożków na następny dzień do pracy. "Zjadłeś?" zapytałam, gdy wracaliśmy do domu. "Nie, zjedli mi wszyskie". Odechciało mi się być dobrą żoną na kolejny kwartał (nie, żebym żałowała kolegom, ale żeby ani jednego dla siebie nie ocalić?).
I weź, bądź tu człowieku dobrą żoną. Na wypadek, gdyby Wam się jednak jeszcze chciało, przepis jest pod zdjęciami.
Tarta z brokułami
Ciasto na tartę:
400 g mąki
200 g masła (miękkiego)
2 łyżki śmietany
1 jajko
1 łyżeczka soli
Składniki nadzienia:
1/3 brokuła
1/2 średniej cukini
garść mrożonego groszku
3 jajka
1 mały jogurt naturalny
ząbek czosnku
sól, pieprz
ser żółty do posypania po wierzchu
- ze składników należy zagnieść elastyczne ciasto
- formę do tarty wysmarować masłem, wylepić ciastem na grubość ok 0,5 cm (do małej formy użyj nie całej połowy zagniecionego ciasta, duża forma - całe)
- ciasto ponakłuwaj widelcem, podpiecz przez 10-15 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni (aż się lekko zezłoci)
- w tym czasie ugotuj brokuła - użyłam 1/3, gotowałam w osolonej wodzie aż nieco zmiękł, ale miał jeszcze żywozielony kolor
- cukinię pokrój w cieniusieńkie plasterki
- w miseczce rozbełtaj jajka, dodaj jogurt, czosnek, sól i pieprz
- na podpieczoną tartę wyłóż warzywa: ułóż porwane na mniejsze różyczki brokuła, plasterki cukini, wylej masę jajeczną, posyp po wierzchu mrożonym groszkiem (nie trzeba go wcześniej gotować)
- piecz około 15 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni do czasu, aż masa się zetnie (potrząśnij formą - nie powinno nic latać, poza tym masa wyraźnie się uniesie, jak w omlecie czy suflecie), wyjmij i posyp potartym serem, piecz kilka minut aż ser się rozpuści
Pierogi pieczone
ciasto jak wyżej
Farsz (na ok.8-10 sporych pierogów):
pół średniej cukini
1 jajko
20 dkg sera żółtego
nieduży kawałek sera z niebieską pleśnią
sól, pieprz
- cukinię zetrzyj na tarce o grubych oczkach, posyp szczyptą soli, odstaw na chwilę, by puściła wodę
- sery zetrzyj na tej samej tarce
- gdy cukinia wypuści soki, wyciśnij ich nadmiar, dodaj sery, wbij jajko, dodaj pieprz, wymieszaj
- ciasto rozwałkuj dość cienko na obsypanej mąką stolnicy, wykrawaj duże koła - użyj miseczki o średnicy ok.10-15 cm
- do każdego koła nakładaj sporą łyżeczkę farszu, zamykaj pieroga - nie ma potrzeby robić falbanki jak przy zwykłych pierogach - wystarczy docisnąć i ciasto ładnie się sklei
- pierogi ułożyć na posmarowanej masłem lub wyłożonej papierem do pieczenia blasze
- w kubeczku rozbij i rozkłócić jajko, dolać 3 łyżki wody, smarować pierożki ze szczególnym uwzględnieniem łączenia - jajko dodatkowo je sklei, można posypać po wierzchu ziołami (użyłam suszonej pietruszki i czosnku niedźwiedziego)
- piec ok. 30 minut (na złoto) w 180 st. C
Nie martw się, mnie też podobna zniewaga spotkała ze strony mojego małżonka - od tamtego momentu zawsze uprzedzam ;)
OdpowiedzUsuńPrzepis bardzo się przyda!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
J:0)
Pyszności :)
OdpowiedzUsuńa dla mojego niemałża to taka tarta tylko jeszcze plus jakieś mięsko bo on mięskożerca
Życie... Skąd ja to znam :( ale tarta wygląda super
OdpowiedzUsuńTo witam w klubie;-) Moja własnej roboty , zrobiona w dzieñ powszedni tarta /sic!/ , z samodzielnie karmelizowanymi pomidorami i innymi frykasami w składzie potraktowana zostala ketchup'em i oceniona jako niezła pizza.
OdpowiedzUsuńuuuuuuuuu takimi pierożkami na lunch to bym nie pogardziła
OdpowiedzUsuńOooooo.... ja miałam podobnie z mężowskimi kanapkami, robiłam a on zostawiał je w domu. W efekcie przez długi czas nie dostawał drugiego śniadania do pracy....
OdpowiedzUsuńPrzepis na tartę i pierogi chętnie wykorzystam
Ach te chłopy... ;-)))
OdpowiedzUsuńfajne te pierogi, nie wiedziałam ze kruche ciasto tak fajnie się do tego nadaje.
OdpowiedzUsuńWITAM serdecznie:) Zrobiłaś mi duża ochotę na te pierożki - tylko mam problem z tym serem z niebieska pleśnią bo przyznam ze jest to dla mnie nowość i szczerze nie wiem czy i gdzie mogę go dostać ?, myślisz ze w jakimś większym supermarkecie dostane ??
OdpowiedzUsuńAha pochwale się że wczoraj robiłam Twoje ciasteczka najlepsze na świecie i rzeczywiście są boskie choć myśle następnym razem da ciut mniej cukru :)
pozdrawiam Daga
Pyszności. Następnym rzem daj znać, ja wpadnę, wybrzydzać nie będę:)
OdpowiedzUsuńDb z Ciebie żonka mąż ma skarb w domu:-)
OdpowiedzUsuńTeż mam takie zrywy. Często i szybko żałuję ale jeszcze raz poderwę się i pierogi do pracy zrobię . Zdjęcia przepiękne.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoja tarta też nosi przydomek "zniechęconej żony". Nie dopiekł mi się spód, pomimo że ze 3x wracała do piekarnika...
OdpowiedzUsuń