Nadeszła pora na krem z pora. Nie mylić z porą. Pora to jakaś dziwna warzywa, sprzedawana na polskich straganach. Do złudzenia przypomina mi dobry, swojski por, a jednak to nie to. Por to chłopak, pora - dziewczyna. Tu możecie wytknąć mi pewną niekonsekwencję, pisałam bowiem kiedyś o strażaczce i ministrze. Jednak będę się upierać, że kobiety pracujące w zawodach stereotypowo przypisywanych mężczyznom to językowo całkiem inna kwestia niż rodzaj w przypadku warzywa - kulturowa bowiem. Zaczynam wchodzić tu na grząski ostatnio grunt genderowy i chyba na tym powinnam poprzestać, bo jeszcze się mną komisja sejmowa zainteresuje, albo nie daj Boże jakiś biskup (wtedy się wyda, że jeszcze imienia Pana Boga użyłam nadaremnie). Z kim jak z kim, ale z posłanką (albo jak kto woli-posłem) Kempą nie chciałabym mieć do czynienia.
Wróćmy więc do pora - nie rozumiem kompletnie, dlaczego straganiarze przypisują mu rodzaj żeński. A może to stragarniarki? Dość mają brokułÓW, ziemniakÓW i innych chłopaków? Ale przecież por nawet na pierwszy rzut oka wygląda na faceta, nie wchodząc głębiej w obrazoburcze porównania do męskiej anatomii.
Mogłabym tak długo, jestem językowym ortodoksem, córką polonistki, rygorystką stylistyczną i fleksyjną. Nie mogę przejść obojętnie obok kartki z napisem "winogron", przyczepionej do skrzyni winogron - wielu przecież owoców. No chyba, żeby ktoś chciałby kupić jedno, ale nawet wtedy to winogrono, a nie winogron. Znów coś się niebezpiecznie od zupy oddaliłam, wracam więc do clou: to ekspresowe, pyszne i sycące danie. Dietetyczne w dodatku, a to w cenie, zwłaszcza w styczniu. Przygotowuje się ją błyskawicznie:
- PORA należy umyć dokładnie (w tych zakamarkach między liśćmi lubi się kitrać ziemia), pokroić w paseczki i wrzucić do garnka, w którym uprzednio rozpuściliśmy łyżkę masła
- dusić parę minut, co jakiś czas mieszając
- w międzyczasie obrać i pokroić w kostkę 3 średnie ziemniaki, dorzucić do garnka
- warzywa posolić (mała łyżeczka), popieprzyć (pół łyżeczki), zalać litrem wody
- garnek przykryć pokrywką i gotować z pół godziny, dopóki ziemniaki nie zmiękną
- zmiksować blenderem, podawać z uprażonymi pestkami dyni, świeżo zmielonym pieprzem i odrobiną parmezanu
A z selery krem będzie? ;)
OdpowiedzUsuńhehe, nie, ze szparagi jedynie:)
UsuńSprawą dotąd nierozstrzygniętą i mocno kontrowersyjną pozostaje słynny cytat "pora na dobranoc". Wydawałoby się, że chodzi o określenie czasu w przestrzeni, czyli, że przyszedł czas na sen. Ale są tacy, którzy utrzymują, że miś miał po prostu chrapkę na pora na kolację. ;)
OdpowiedzUsuńJa dodaję jeszcze 3 kostki serka topionego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkie zupy krem... moje ulubione :) smacznego! :)
OdpowiedzUsuńA co powiesz na POMARAŃCZA? ;-)
OdpowiedzUsuń"Pora na dobranoc"- uwielbiam ;-D
Super przepisik!
to jak tak gramatycznie poprawnie w tym poście, to ja przy tej okazji "wytknę" - bo mnie samej niedawno wytknięto, a dzięki temu się dowiedziałam czegoś nowego - że to nie "clue" tylko "clou" ;)
OdpowiedzUsuńAgnieszka
ooops, I didn't have a CLUE :) ale wtopa, dzięki, poprawiłam:)
UsuńZupę właśnie robię;)Jakoś musze odreagować przedporodowy stres (3 tyg.) i z motorem w tyłku gotuję,sprzatam,prasuję i po raz setny przekładam ciuszki Małego... :) Dzięki Twojemu blogowi znajduję wiele inspiracji,przez co moje myśli krążą daleko od porodówki;)Dzięki,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMagda
Na pewno przetestuję :) Mam teraz fazę na zupy - wczoraj był krem z kukurydzy :)
OdpowiedzUsuńPS: Zapraszam na candy jeśli tego wcześniej nie zrobiłam :)
W Poznaniu na rynku Łazarskim jest też TA brokuła i TA szparaga.
OdpowiedzUsuń<3
I rabarber.
wspaniałe, i ten rabarber, hehe!
Usuń