Właścicielka tego pokoju za miesiąc skończy cztery lata. Lubi rysować, malować, lubi kolorowanki, gry i książki, lubi Kubusia Puchatka, Mikołajka, potwory, sowy, kotki i konie. Czasem boi się ciemności. Jest już trochę kobietką, często szykuje sobie nieziemskie stylówy, wpina we włosy siedemnaście spinek, smaruje usta pomadką z myszką Miki, zakłada kalosze, opaski i paraduje po domu, bawiąc się w szkołę/lekarza/mamę dzidzi/superbohatera. Jej mama prawie do matury dzieliła pokój z bratem, zawsze uwielbiała ładne drobiazgi, dekoracje, więc teraz się wyżywa i stroi, dekoruje, przestawia. Zazdrości, chciałaby na chwilę mieć prawie cztery lata i spać w takim łóżeczku, a nie na półkotapczanie, jak to miało miejsce w '86.
Zofia to niezła bestia, charakterna istota, uparta indywidualistka. Jej dziewczęcość jest w sam raz dziewczęca i taki staram się, żeby był jej pokój. Kreatywny i barwny jak ona, nie unikam panicznie różu, choć przyznam, że cały czas boję się, że ona może wejść w tę koszmarnie różową fazę. Może właśnie z tego lęku trochę jej go daję, żeby się kiedyś wygłodniała nie rzuciła na ten plastikowy kicz. Dozuję z umiarem, i róż, i stereotypowo dziewczęce zabawki i gadżety.
Dlatego, że chciałabym, żeby wyrosła mi na silną, pewną siebie, barwną,
wielowymiarową kobietę. Nie ograniczaną stereotypami, że coś jest dla
kobiet, albo tylko dla mężczyzn. Póki co idzie mi dobrze: Zosia chce być
bohaterem, lubi zabawy w strażaka, ale równie często wozi dzidzie w
wózku, gotuje zupki, układa małpę do snu, a potem buduje dom z klocków.
Jest podwórkowym szaleńcem, który włazi i wspina się, gdzie popadnie,
jest wulkanem energii, używa za trudnych jak na swój wiek wyrazów, umie
lepić pierogi i zbudować stajnię pod biurkiem. Nie udaje księżniczki, chce być strażaczką (sic!), tak jak mama kiedyś marzyła o byciu ministrą.
Ostatnio coraz częściej
czuję, że ją lubię. Nie tylko kocham, jak matka swoje dziecko. A kocham jak wariatka, może nawet za często jej o tym mówię i mam napady całowania. Ja po prostu lubię ją
jako człowieka, fajnie się z nią rozmawia, dobrze spędza razem czas.
Dobrze jest lubić swoje dziecko chyba. Fajnego człowieka zrobiliśmy.
...
The owner of this room will turn four next month. She likes drawing, painting, colouring books, games and reading, Winnie-the-Pooh, monsters, owls, cats and ponies. She is sometimes afraid of the dark. She is a little bit of a woman, likes to style herself: puts wellies on, a dozen of hairgrips, some Mickey Mouse lipbalm and walks around the house pretending to be a teacher/doctor/ a baby's mum/a superhero. Her mum spent too much of her life sharing a room with her brother plus she's always loved pretty details and decorations so now she is crazy about styling and decorating this room as a form of compensation for her childhood. She is sometimes jelous and wishes she was four again for a while.
Zofia is a hell of a beast, a diehard creature, a stubborn individualist. Her girlishness is just enough girlish and so I try to decorate her room. Creative and colourful like she is, I don't avoid pink, although I am still afraid she may enter the kitchy pinky phase. Perhaps it's becouse of this fear that I give a bit of it, so that she doesn't jump into it all hungry for 'girly' stuff. I doze it with restraint, both: the pink and the steoretypically girly toys and gadgets.
That's because I want to her to grow up to a strong, confident, colourful, multidimensional woman. Not limited with stereotypes that some things are for women, some are for men. So far, so good: Zosia wants to be a hero, likes to play a firefighter, but as often carries babies in her toy pram, cooks soups, puts her monkey to bed to later build a brick house. She is an outdoor daredevil, who climbs onto everything she walks into, she is an energetic volcano, uses too difficult words, knows how to shape dumplings and build a stable under her desk.
Recently, more and more often I feel I like her. Not only I love her like a mother loves her child. And I do adore her like a crazy, perhaps I even it too often and I cuddling attacks. I simply like her as a person to talk to and spend time with. I think it's a good thing to like your kid. We a made a cool person, really.
Przejrzałam każdą kropkę na Twoim blogu. Z każdym postem czułam ściskanie w brzuchu. Jest pięknie! Podobało mi się absolutnie wszystko. I mnóstwo między nami widzę podobieństw, zwłaszcza do impulsywnych zakupów pod wpływem cudnych opakowań. Pozwolę sobie tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, ile dla początkującej osoby znaczą takie wzruszające słowa: dziękuję! Miłe jest to poczucie, że tyle jest bratnich dusz i podobnych kobiet na świecie. No i oczywiście od tych komplementów chce mi się pisać, pstrykać i blogować non stop:) Zaglądaj proszę, będę zaszczycona!
OdpowiedzUsuńcudny pokój, bardzo mi się podoba, wiele wiele inspiracji na przyszłość, 10/10 jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pokoik! bardzo inspirujący blog. będę zaglądać z przyjemnością!
OdpowiedzUsuńpokój super! podobają mi się zwłaszcza te zawieszone na lince obrazki- świetny pomysł! I przytulanki też bardzo w moim stylu
OdpowiedzUsuńo rany! chciałabym umieć stworzyć mojej córeczce tak śliczny pokój w przyszłości!
OdpowiedzUsuńJesteś kobito moją inspiracją !
Dziękuję, dziewczyny! Strasznie mi miło, że Wam się tu podoba: zarówno w domu, jak i na blogu. Ten pokoik to realizacja moich niespełnionych, dziecięcych marzeń. Pozdrawiam i zapraszam częściej!
OdpowiedzUsuńFajne smaczki aranżacyjne i świnia, w której się zakochałam:D
OdpowiedzUsuńmamy podobnie, też uwielbiam pastele to pokoj mojej Zuzi...http://mamapomyslma.blogspot.com/2013/09/pokoj-zuzi.html
OdpowiedzUsuńa gdzie kupiłaś tą świnkę???
OdpowiedzUsuńO, mamy te same łóżeczka dla dziewczyn:) Świnka kupiona dawno - ponad trzy lata temu na allegro, taka babeczka wystawiała tam kiedyś piękne handmade zabawki w stylu skandynawskim. Niestety nie pamiętam, jak się nazywała.
OdpowiedzUsuńDzięki, Crate of Art:)
OdpowiedzUsuńCudowny pokoik - chciałabym znów mieć cztery lata;)
OdpowiedzUsuńDzięki, ja czasem też. ale tylko czasem:)
UsuńLubimy inspirujące wnętrza, a zwłaszcza te dla dzieci, które są według nas nie lada wyzwaniem :) g r a t u l u j e m y !
OdpowiedzUsuńO, dziękuję, ale ładnie u Was! Tym bardziej mnie cieszą te słowa. Zapraszam częściej:)
UsuńAch, trafiłam na tego posta i już się nie mogę doczekać aż przeglądnę całego bloga od deski do deski :) Kiedy tylko będę miała dłuższą wolną chwilę. A z tego co już przejrzałam to muszę Ci powiedzieć, że jestem oczarowana. Po pierwsze ten pokoik - jak dla mnie idealny, gdybym miała córeczkę to wyglądałby bardzo podobnie. Te wszystkie śliczne drobiazgi, zabawki itd... A jak przejrzałam kilka innych postów to miałam wrażenie, jakby ktoś wszedł do mojej głowy, porobił zdjęcia tego co najbardziej mi się podoba i zamieścił tutaj. Odnajduję tu 100% mojego stylu :) Będę stałym gościem, na pewno. A tymczasem w wolnej chwili zapraszam do mnie: gu-tworzy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUściski,
Gu
Dziękuję bardzo! Cieszę się, że trafiają tu osoby o podobnym guście. Zapraszam do przejrzenia, ja na pewno zajrzę do Ciebie też!
Usuńpiekności :)
OdpowiedzUsuńkażda rzecz z osobna jak iw parze :0
i te kolorki :D
no bajecznie :D
Dziękuję! :)
UsuńBardzo piękny ten pokój i wcale nie jest za słodki. <3
OdpowiedzUsuńDzięki, staram się go nie "przeróżowić":)
UsuńKolorowo i wesoło. Świetne pluszaki ,podusiaki, obrazeczki .
OdpowiedzUsuńMoja ma już prawie siedem lat, poszła do szkoły i pokój zmienił się spoważniał, pozdrawiam
Dziękuję, mam nadzieję, że część tych sprzętów będzie rosła razem w młodą, i wystarczą tylko drobne zmiany dodatków. Jeszcze w tym roku planuję nowe, białe regały, by pomieścić te wszystkie książki i skarby i liczę, że to będzie taka uniwersalna baza na parę lat:)
UsuńPokój niezwykły, mimo wielu kolorów wszystko pasuje ze sobą jak pięść do nosa;) Boskie zasłony i stolik, przy którym mała siedzie. ORYGINALNIE ale przecudnie;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest pięknie !, z wyczuciem, super dodatki i wspaniałe ujęcia. I jakoś tak tu "klimatycznie" .
OdpowiedzUsuńTez jestem na etapie przemeblowania pokoju córki do którego wprowadził się 19 miesięczny mężczyzna :) Całe szczęście córka nie jest fanem różowego, choć trwa etap barbie i my litlle pony.
A.