poniedziałek, 23 września 2013

a weekend DIY project

Od dłuższego czasu wyznaję zasadę, że zamiast chorować na coś, na co mnie nie stać, albo uważam, że kosztuje za dużo, mogę zrobić to sama. Mam wiele innych pomysłów na wydanie stu kilkudziesięciu złotych niż pastelowa ceramiczna patera - to idiotycznie drogo, a marzyłam już o niej dawna. Wielu obiektów moich wnętrzarskich westchnień nie da się podrobić, niestety nie umiem zrobić Kitchen Aida ani oldschoolowego tostera. Z emaliowanymi garnkami też może być problem, nie wspominając o nowej szafie. 

Okazało się jednak, że potrafię za grosze wyczarować sobie pastelowe patery do ciasta. 

Ładne, prawda?

...

For a long time now I've believed that instead of dreaming about something I cannot afford or I think it costs too much, I can do it myself. I have many other ideas to spend money than a ridiculously expensive pastel cake stand, which I've dreamt about for a while. Many objects of my home decor desires are difficult to cook, I'm afraid I could make myself a Kitchen Aid nor an oldchool toaster. Enamel pots could be a bit of a problem too, not mentioning the new closet. 

It turned out however, I can magic up pastel cake stands for small potatoes.


They came out pretty, didn't they?


Potrzebne będą:

  • świecznik: ceramiczny, drewniany lub metalowy
  • spód od tortownicy/metalowy lub melaminowy talerz (lekki)
  • poxilina
  • rozpuszczalnik
  • farba do metalu
  • (opcjonalnie) barwniki
  • lakier bezbarwny
  • jeden zdolny mąż*

Świecznik(i) i spód od tortownicy odtłuścić rozpuszczalnikiem przy pomocy szmatki. Poxilinę rozgrzać w dłoniach wygniatając, a następnie wylepić nią wierzch świecznika, docisnąć talerzem (spodem od tortownicy). Pomalować farbą do metalu, wykończyć lakierem bezbarwnym w celu utrwalenia i nabłyszczenia powierzchni (ten etap jeszcze przede mną). Użyłam barwników do farb w dwóch mniejszych porcjach białej emalii, nanosiłam ją szerokim pędzlem (noga) i wałeczkiem (talerz). Nie polecam nadmiernie z tym szaleć ani tłuc się, zmywarki i szorstkie szczoty odpadają. Ma stać i ładnie wyglądać, po zaserwowaniu ciasta będę pewnie tylko delikatnie przecierać wilgotną szmatką, a potem na sucho.

*Lub dwóch niezdarnych:) Nie no, serio, każda babka da sobie radę sama, tylko po co smrodzić sobie rączki rozpuszczalnikiem i poxiliną, jeśli może sobie zasmrodzić je on?

...

You will need:

  • a candleholder: ceramic, wooden or metal 
  • round bakinf form base or a light plate (metal or melamin)
  • epoxy lute
  • solvent
  • metal paint
  • pigments (optional)
  • transparent varnish
  • one Mr Fixit husband*

Degrease the handleholder and the form base with a sovent and a cloth. Warm and knead the lute in your hands and put it on top of the candleholder, press with a plate. Put a metal paint on, finish with varnish to for a better preservation and shine. I still wouldn't risk putting it into a dishwasher or scrubing with a brush. It's supposed to look pretty and I'm pronbably only going to wipe it gently with a moist cloth and dry.

*Or two clunky ones:) Just kidding, every girl would cope with it on her own, but why would you stink your hands with the solvent or lute, when he can stink his?









7 komentarzy:

  1. ależ fantastyczny pomysł :) odgapię na pewno w niedługim czasie i też sobie stworzę takie cuda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) mało roboty, dużo frajdy.

    OdpowiedzUsuń
  3. wyglądają jak nówki sztuki:) a farba jest zdatna do kontaktu z żywnością czy góra nie była malowana?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wystarczy położyc chyba tylko serwetkę pod ciasto i po problemie. ;) nie no, chapeau bas ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Farba to emalia do metalu, wątpię, by była jadalna:) Na to jeszcze pójdzie lakier, raczej trzeba uważać - rzeczywiście serwetki albo ciasto kłaść jeszcze na spodzie od formy, w którym było pieczone, muffinki w papilotkach etc. Dzięki, dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń