Zawsze marzyłam o takiej kuchni: dużej i białej, z półkami pełnymi ładnych kubków, puszek, pudełek i przypraw. Uwielbiam w niej gotować, bałaganić po szerokich blatach, kroić, siekać, mieszać, piec, stawiać jedzenie na dużym stole, karmić, gościć, częstować. To nie osobne pomieszczenie - to w zasadzie pół mieszkania, otwarta na przedpokój przestrzeń, do której wchodzi się z każdego miejsca mieszkania.
Chyba każdy dom ma takie miejsce z najlepszą aurą. Miejsce, w którym
zaczyna i kończy się każdy dzień, takie, do którego automatycznie lgną
goście. Oto ono: to tu śmiejemy się przy kolacji, układamy puzzle,
pracujemy, spotykamy się. To na widok tego pomieszczenia najczęściej
czuję: "nareszcie w domu". To tu celebrujemy weekendowe śniadania,
kolacje ze znajomymi, pijemy wieczorne herbaty, tu się koloruje,
rozmawia i przede wszystkim jednak: gotuje i je. A dla mnie to znacznie więcej niż czynność fizjologiczna, to bycie razem
To moje centrum świata.
...
I have always dreamt about such kitchen: white and spacey with shelves full of pretty mugs, tins, boxes and spices. I love cooking in here, mess the countertops, cut, chop, mix, bake, put the food on a large table, feed and host. This is not a separate room - it's basically half of our flat, you walk into from every room of the house.
I guess every house has a place like this with the best aura. A place, where each day begins and ends, the one where your guests go to automatically. This is it: this is where we giggle during dinners, play, work and meet. This is where I get this "home sweet home" feeling. This is where we celebrate weekend breakfasts, dinner parties with friends, drink evening teas, talk and above all: cook and eat. And this is so much more than a phisiological activity to me, it's about being together.
This is my axis mundi.
niby nie mój gust, a wydaje mi się, że mogłabym tam siedzieć godzinami. jest klimat!
OdpowiedzUsuńbardzo tu ładnie :) nie dziwota, że wszyscy lgną właśnie do tego miejsca :)
OdpowiedzUsuńpiękna kuchnia, zazdroszczę..zdradzisz skąd dywanik, witryna i ławka?;))
OdpowiedzUsuńBardzo przytulna kuchnia, jest bardzo w moim stylu, nie jedną kawkę bym tam wypiłam zwłaszcza, że i ekspres do kawy wypatrzyłam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, tak jak pisałam - też lubię jej klimat:) ani-tamta: dywanik marki House Doctor, sprzed dwóch lat chyba, nie widuję go już niestety w sprzedaży, ławka - zwykła ogrodowa z allegro, pomalowana na biało, poduszki handmade, witryna zaś po poprzednim właścicielu, też przemalowana na biało i z nową gałką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj zapędzam się ja po Twoich kątach , och zapędzam ;)) Ale co pocznę jak mi się tu tak bardzo podoba - kuchnia jak dla mnie idealna - ja odczuwam ogromne braki klimatu takowego pomieszczenia bo wszystko u mnie w tej materii leży i kwiczy. Niestety - deficyt środków skutecznie trzyma nas w ramionach poczciwej staruszki :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie rozsiadłabym się u Ciebie i wypiła kawkę z tego cudnego ekspresu - och , jak wspaniale ...
cudowne miejsce! klimat niesamowity.. chyba już piąty raz wracam do tego posta. :)
OdpowiedzUsuńSkąd są te cudne kubeczki ( te kilka w siebie włożonych)?
:) dziękuję! Kubeczki są marki Rice.
OdpowiedzUsuńcudnie u Ciebie!!!! Też lubię ten styl!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, zapraszam częściej więc:)
UsuńPięknie...ach :)
OdpowiedzUsuńnasza ukochana lodówka :D AAAAAA
OdpowiedzUsuńtaką lodówkę będziemy mieć, jak stara skończy żywot ;)