niedziela, 8 września 2013

my axis mundi

Zawsze marzyłam o takiej kuchni: dużej i białej, z półkami pełnymi ładnych kubków, puszek, pudełek i przypraw. Uwielbiam w niej gotować, bałaganić po szerokich blatach, kroić, siekać, mieszać, piec, stawiać jedzenie na dużym stole, karmić, gościć, częstować. To nie osobne pomieszczenie - to w zasadzie pół mieszkania, otwarta na przedpokój przestrzeń, do której wchodzi się z każdego miejsca mieszkania. 

Chyba każdy dom ma takie miejsce z najlepszą aurą. Miejsce, w którym zaczyna i kończy się każdy dzień, takie, do którego automatycznie lgną goście. Oto ono: to tu śmiejemy się przy kolacji, układamy puzzle, pracujemy, spotykamy się. To na widok tego pomieszczenia najczęściej czuję: "nareszcie w domu". To tu celebrujemy weekendowe śniadania, kolacje ze znajomymi, pijemy wieczorne herbaty, tu się koloruje, rozmawia i przede wszystkim jednak: gotuje i je. A dla mnie to znacznie więcej niż czynność fizjologiczna, to bycie razem 

To moje centrum świata.

...

I have always dreamt about such kitchen: white and spacey with shelves full of pretty mugs, tins, boxes and spices. I love cooking in here, mess the countertops, cut, chop, mix, bake, put the food on a large table, feed and host. This is not a separate room - it's basically half of our flat, you walk into from every room of the house.

I guess every house has a place like this with the best aura. A place, where each day begins and ends, the one where your guests go to automatically. This is it: this is where we giggle during dinners, play, work and meet. This is where I get this "home sweet home" feeling. This is where we celebrate weekend breakfasts, dinner parties with friends, drink evening teas, talk and above all: cook and eat. And this is so much more than a phisiological activity to me, it's about being together. 

This is my axis mundi.











































12 komentarzy:

  1. niby nie mój gust, a wydaje mi się, że mogłabym tam siedzieć godzinami. jest klimat!

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo tu ładnie :) nie dziwota, że wszyscy lgną właśnie do tego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękna kuchnia, zazdroszczę..zdradzisz skąd dywanik, witryna i ławka?;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przytulna kuchnia, jest bardzo w moim stylu, nie jedną kawkę bym tam wypiłam zwłaszcza, że i ekspres do kawy wypatrzyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za miłe słowa, tak jak pisałam - też lubię jej klimat:) ani-tamta: dywanik marki House Doctor, sprzed dwóch lat chyba, nie widuję go już niestety w sprzedaży, ławka - zwykła ogrodowa z allegro, pomalowana na biało, poduszki handmade, witryna zaś po poprzednim właścicielu, też przemalowana na biało i z nową gałką.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj zapędzam się ja po Twoich kątach , och zapędzam ;)) Ale co pocznę jak mi się tu tak bardzo podoba - kuchnia jak dla mnie idealna - ja odczuwam ogromne braki klimatu takowego pomieszczenia bo wszystko u mnie w tej materii leży i kwiczy. Niestety - deficyt środków skutecznie trzyma nas w ramionach poczciwej staruszki :)
    Bardzo chętnie rozsiadłabym się u Ciebie i wypiła kawkę z tego cudnego ekspresu - och , jak wspaniale ...

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowne miejsce! klimat niesamowity.. chyba już piąty raz wracam do tego posta. :)
    Skąd są te cudne kubeczki ( te kilka w siebie włożonych)?

    OdpowiedzUsuń
  8. :) dziękuję! Kubeczki są marki Rice.

    OdpowiedzUsuń
  9. cudnie u Ciebie!!!! Też lubię ten styl!!

    OdpowiedzUsuń
  10. nasza ukochana lodówka :D AAAAAA
    taką lodówkę będziemy mieć, jak stara skończy żywot ;)

    OdpowiedzUsuń