środa, 25 września 2013

the anniversary of surviving a massacre

Wciąż nie rozumiem, dlaczego tylko obchodzimy hucznie rocznicę przyjścia Zośki na świat, a nie fakt, że ja przeżyłam tę masakrę, jaką był poród. Oczywiście ja też wolę wspominać moment, w którym na mojej piersi położono tego małego, różowego człowieka i dotarło do mnie z ogromną siłą, że to my go zrobiliśmy, że ona tam była w brzuchu, cała gotowa, z paznokciami i burzą czarnych włosów na głowie. Wolę przywoływać to doświadczenie od wspomnienia poprzedzających go kilkunastu godzin umierania. Niemniej jednak czuję się nieco poszkodowana faktem, że tego dnia nikt nie wspomina moich nadludzkich wysiłków i koszmarnego bólu, tylko jest "hip-hurrra, Zośka jest rok starsza!".

Mimo tego lekkiego zgrzytu i ambiwaletnych uczuć, jakie mam od trzech lat 5-go października, wciąż uwielbiam przyjęcia, strojenie, gotowanie, pieczenie. No i uwielbiam tego człowieka, co to go w bólach na świat powołałam, więc oczywiście przeżywam, planuję, szykuję. Ma być tak po Zosinemu: bardzo czekoladowo, bo takie są jej ulubione torty i muffiny, młoda uwielbia wszelkie pianki i musy, kolorowe groszki i posypki. Artystka z niej niewyżyta, więc będzie też trochę sztuki: lepienie z gliny, malowanie, rysowanie. To dla dzieciaków. Pozostaje jeszcze impreza dla babć i dziadków, ciotek i wujków:) No ale to już inna historia, na pewno uwiecznię, pokażę, podam przepisy. Przed nami teraz ponad tydzień wycinanek, zabaw z taśmą washi, zakupów i pieczenia. 

Uwielbiam to!

...

I still can't understand, why we celebrate so sumptuously the anniversary of Zosia's coming to this world and not the fact that I have survived this massacre of the birth. Ofcourse I also prefer to recollect the moment when this little, pink person was lied on my breast and it stroke me with great strength that we made her, that she was inside me all ready with fingernails and black hair. I prefer to reminiscent this experience rather than the memory of the prior several hours of dying. Nevertheless I feel a bit aggrieved with the fact that noone recollects my superhuman efforts and terrible pain on that day and there's just one big 'hurray, Zosia is one year older!' thing.

Despite this little crack and ambivalent feelings I've had since three years on October the 5th, I still adore parties, decorating, cooking and baking. And I adore this little human being I brought to this world in pain, so despite this pain I still plan and prepare with excitement. It's going to be her way: very chocolatey, cause that's her favourite flavour of cakes and muffins, she loves all kinds of mousses, marshmallows, colourfull candies and sprinkles. She's a small artist, so there will be art involved: painting, drawing and clay. That's the plan for the kids, I still have to throw another party for grandma's and grandpas', unkles and aunts:) But that's another story, I will surely document it here on the blog. There's now over a week of cutouts, playing with washi tape, shopping and baking.

I love it!










10 komentarzy:

  1. Ja na szczęście o bólu szybko zapomniałam :)
    A kreatywne zabawy na urodzinach to jest to! Cudne inspiracje!
    Będzie przepis na tort? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne inspiracje! orientujesz się gdzie można zakupić ładne gadżety urodzinowe- kubki, słomki itp. Pod ładne mam na myśli bez disneya, barbie itp. a posypki? pytam bo mnie w listopadzie czeka tego rodzaju uroczystość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Matki też powinny dostawać prezenty za te kilkanaście godzin męczarni. Dlatego zawsze jak idę oglądać nowo powite stworzenie, to przynoszę przede wszystkim prezent mamie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i bardzo dobrze, Magda, ja też tak robię, bo pamiętam, że po porodzie też czułam się lekko olana, wszyscy już się skupiali na młodej:) Natalijka, posypki kupuję na allegro, pozostałych rzeczy jeszcze nie kupiłam i powiem szczerze - orientuję się, ale nie chcę robić sklepom reklamy za darmo. mam nadzieję, że mnie zrozumiesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne rozumiem, a na priv mogłabyś mi dać znać? jeśli to dla Ciebie nie problem i znajdziesz chwilkę to mój mail: natalia.zanni@op.pl

      Usuń
    2. Natalijka, będzie post na blogu po weekendzie, wymienię z nazwy i podlinkuję sklepy. Będzie duża porcja inspiracji urodzinowych. pozdrawiam!

      Usuń
  5. czyżbyś rodziła w wojewodzkim? Ja już piąty rok mam traumę! Ale w tym roku rodziłam córeczkę na klinicznej i... bylo cudnie!! ;) aż dziw, że to piszę ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście zabawne, że aż cudnie:) Nie, ja pojechałam aż do Pucka - szpital ok, po prostu poród to masakra:)

      Usuń