środa, 11 września 2013

eat well, travel often

Tak, jestem perfekcjonistką i nie cierpię bylejakości. Zawsze mam pomalowane paznokcie i porządek w domu. Minimalizm to nie moja bajka. Życie jest za krótkie, żeby żyć w bałaganie, brzydko wyglądać i jeść byle jak. Dlaczego miałabym zrobić rodzinie na kolację watowate buły z kiełbą z papieru toaletowego z całą tablicą Mendelejewa, skoro mogę kupić prawdziwy chleb, kozi ser, świeże figi, polać wszystko miodem z pasieki wujka i posypać wyhodowanym na parapecie tymiankiem? Po co faszerować się olejem palmowym czy syropem glukozowo-fruktozowym, skoro można inaczej? 

Od dłuższego czasu coraz bardziej analizuję skład produktów i coraz częściej myślę o tym, co jemy. Chciałabym osiągnąć taką jakość życia, by piec chleby na zakwasie, kupować sprawdzone warzywa od chłopa, wiejskie kury i ryby prosto od rybaka. Daleko mi do tego niestety, codzienność i niedobór czasu biorą górę. Póki co mamy stałe dostawy jaj od baby, stawiamy na sezonowość i czytamy etykiety opakowań. Na razie jemy dużo kasz, warzyw, ryb, nasion i orzechów. Nie zawsze jestem w stanie ocenić ich jakość, ale i tak dobrze mi z tym, że wymyśliłam już chyba z osiem różnych rodzajów kotlecików z kaszy jaglanej, że moje dziecko rąbie marchewki z działki, wcina te kasze i zaczyna dzień od owsianki z miodem, owocami i migdałami.

Życie jest za krótkie na buły z kiełbą. Nawet szybka kolacja może być fikuśna, będzie zdrowiej i ciekawiej. Każda chwila i każda kanapka jest warta tego, by ją celebrować. Bo po co żyć byle jak, skoro można dobrze?

...

Yes, I'm a perfectionist and I hate all things underwelming. I'm always wearing enamel on my nails and keep our flat tidy and clean. Minimalism is not my kind of story. Life is too short to live it in a mess, look ugly and eat janky food. Why would I feed my family with cotton-like buns with sausage made of toilet paper and pretty much most of Mendeleev's table, if I can buy real bread, goat's cheese, fresh figs, add some honey from my uncle's apiary and spinkle with thyme from my window sill? Why stuff yourself with palm oil or glucose-fuctose syrup, when you can live different?

For a while now I have been analysing products' ingredients and I think more and more often about what we eat. I would like to achieve such quality of life to bake breads on sourdough, buy veggies from a trusty source, farmyard chickens and fish straight from the fisherman. So far we have regular deliveries of farmyard eggs, we eat seasonal foods and we do read products' labels. We eat a lot of groats, veggies, fish and nuts. I'm not always able to judge their quality, but I still feel good with the fact I devised something like eight different kinds of millet groat fritters and that my kid tacks in tons of carrots from the garden, all those groats and starts her day with porridge with fruits and nuts.

Life is too short for buns with sausage. Even a fast dinner can be fancy, it'll be healthier and nicer. Each moment and each sandwich are worth celebrating. Why live in a slapdash way, when you can live well?









Następnym razem, gdy będziesz mieć ochotę szybko napchać się byle czymś, odłóż tę kiełbę z papieru toaletowego z całą tablicą Mendelejewa, i przypomnij sobie poniższe motto. Potem wróć na tego bloga i zrób sobie porządną kanapkę. Albo przynajmniej wyjedź gdzieś:)

...

Next time when you feel like stuffing yourself quickly with something janky, put away this sausage made of toilet paper and pretty much most of Mendeleev's table and remind yourself the following motto. And than come back to this blog and make yourself a decent sandwich. Or at least go travelling:)


5 komentarzy:

  1. Jestem jak najbardziej na tak, od dłuższego czasu ta zasada obowiązuje również w mojej kuchni. W takim razie czekam na przepisy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, zacznie się, zacznie:) Uzupełniłam wczoraj zapasy kasz wszelakich, płatków i soczewicy. Na jesienne rozgrzewające gotowanie. Postaram się, choć czasu mało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Absolutnie się z Tobą zgadzam, prawie ze wszystkim, bo mimo pracy u podstaw w kuchni, jestem straszną bałaganiarą w domu.
    Kanapeczki bardzo w moim guście, a gdybyś chciała zacząć piec chleb na zakwasie to służę radami (także na blogu http://smakowitychleb.pl ), czy nawet słoiczkiem aktywnego zakwasu, bo chyba jesteś z Trójmiasta?
    Pozdrawiam, Tosia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo hej, a ja dziś właśnie Waszego chlebowego bloga z zazdrością przeglądałam, telepatia normalnie. Jestem z Gdańska, tak, i planuję się zabrać za chleby już od dłuższego czasu. Niestety jestem pedantyczna, pracuję na pełen etat, mam bloga, dziecko, męża i kota, więc mam dużo dobrych wymówek. Ale jest bliżej niż dalej, na razie piekłam tylko na drożdżach i radochy z tego miałam co niemiara, po prawdziwym chyba pęknę z dumy:) Pozdrawiam też!

    OdpowiedzUsuń
  5. To wszystko brzmi i wygląda wspaniale a koncepcja takiego "świadomego" jedzenia jest mi bardzo bliska i marzę o tym, żeby kiedyś na stałe zagościła w mojej kuchni, natmiast niestety taka prawda, że na figi i kozi ser nie każdego stać, a buła z kiełbą jest po prostu tania :/

    OdpowiedzUsuń