Jako bloginka szczwana i wyrachowana, jako wytrawny strateg, uknułam sobie taki tłustoczwartkowy plan: przeczekać pączkowe szaleństwo, wytrwać jak ten przyczajony tygrys i doczekać wieczora.
Bo wieczorem wszyscy cierpią z przeżarcia, o tej porze już każdemu jest niedobrze na myśl o tych słodkich ulepkach, odbija się Wam tłuszczem, lukrem i marmoladą przemysłową. O dwudziestej z minutami kobiety uginają się od wyrzutów sumienia, nie starcza im palców, by policzyć wchłonięte kalorie, jutro przed pracą pójdziecie biegać (jasne) albo przynajmniej na dietę pójdziecie. Od jutra detoks, oczyszczanie organizmu ze starego oleju, usuwanie mącznych złogów, od jutra otrąbki i sałatki - tak sobie knujecie...zgadłam?
To ja Wam teraz - bach - zdrowiutko i kolorowo! Bo ja dziś byłam w kontrze, kontestowałam tę pączkową sytuację, faworków nie stosowałam. Gdy Ci stawała w gardle trzecia tłusta buła, ja odżywiałam się wzorowo wręcz. Nie odbija mi się teraz starym tłuszczem, ani przemysłową marmoladą, nie mam też wyrzutów sumienia ani żadnych złogów. Nie, nie z wyrachowania, lecz z instynktu samozachowawczego moja dzisiejsza kontestacja się wzięła. Rozłożyłam się bowiem i posłuchałam własnego ciała, błagało mnie, bym nie jadła pączków, prosiło, by nie dawać pożywki infekcji. Tak też zrobiłam, do walki zaprzęgłam znane z bakteriobójczych właściwości: kaszę jaglaną, imbir, czosnek, pietruszkę (lecz jakieś resztki wewnętrznej tęsknoty kazały mi usłyszeć skwierczenie i poczuć zapach rozgrzanego oleju).
Kotleciki z kaszy jaglanej z dynią
(ok. 15 sztuk)
Składniki:
200 g kaszy jaglanej
200 g dyni (użyłam mrożonej)
100 g mąki
1 jajko
łyżeczka soli
ząbek czosnku
łyżeczka startego imbiru
pół łyżeczki słodkiej papryki
pół łyżeczki kurkumy
natka pietruszki
bułka tarta
olej do smażenia (użyłam oleju z pestek winogron)
opcjonalnie: jogurt i czosnek do dipu
Przygotowanie:
- kaszę ugotować do miękkości, odstawić przykrytą, aż wypije całą wodę z garnka
- dynię ugotować, odlać wodę, następnie dusić jeszcze ok. 10 minut na pure, aż odparuje z niej woda - widocznie zmniejszy się jej objętość
- kaszę, dynię, jajko i przyprawy umieścić w malakserze i utrzeć na gładką masę
- masę odstawić na chwilę, by stężała, w tym czasie przygotować sałatkę, surówkę lub gotowane warzywa oraz dip (do jogurtu naturalnego dodałam mały ząbek czosnku, szczyptę soli i czosnek niedźwiedzi)
- do kaszowej masy dodać mąkę, kilka łyżek, by masa nie lepiła się zbyt mocno do dłoni, powinna być jednak wilgotna
- z masy lepić kulki, obtaczać w bułce tartej, rozpłaszczać na ok. 1,5 centymetrowe kotleciki
- smażyć z obu stron na złoto
Uwaga: potraktujcie ten przepis jak inspirację, generalnie można kaszę łączyć z dowolnymi warzywami, pasuje do niej podsmażona cebulka, gotowana marchewka i pietruszka + curry, dobrze smakuje zmiksowana ze świeżym szpinakiem i odrobiną fety lub lazura, Nie trzeba jej w zasadzie miksować, jeśli nie macie czym (choć ja wolę taką gładką masę) - wystarczy dodać jako, mąkę, dowolne przyprawy i warzywa.
Polka:) robię jutro kotlety z marchwią i pietruchą. Dzięki.
OdpowiedzUsuńNa jutro też mam w planie jaglane. Opcja z jogurtem i konfiturą malinową. Słodko ale nie za słodko:-)
OdpowiedzUsuńja ostatnio również szaleje za kasza jaglana, to mój hit spożywczy w tym roku, jednak czytałam na blogu hpba, ze może ona spowalniać prace tarczycy - jeżeli jest jedzona zbyt często
OdpowiedzUsuńheheh, dobre :) u nie też pączków nie było. było za to awokado, pomidory, rukola i dwie godziny jogi :)
OdpowiedzUsuńkotleciki wyglądają wielce zacnie, będę wykonywać przy najbliższej okazji dziękuje bardzo!
Do tej pory robiłam takie kotlety z kaszy jaglanej z przepisu z Jadłonomii, ale i twój wypróbuję dla odmiany. :)
OdpowiedzUsuńNo nie powiem,żeby smażone było zdrowe:P Ale lepsze to niż pączek racja!
OdpowiedzUsuńNo to nam dałaś po rajtach… Kotlety zrobię jutro a wczoraj obżerałam się pączkami ale nie robionymi na starym oleju i przemysłowej marmoladzie, tylko domowe, pyszne, najpyszniejsze. I nie żałuję. A dziś już koktajlik z owocków na zdróweczko ;))) Ale Ty obrałaś dobrą strategię!!!
OdpowiedzUsuńMniam, pychotka! Ja ostatnio robiłam kotlety z kaszy jęczmiennej i też były boskie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Ola
Ps. Ja niestety poddałam się pączkowemu szaleństwu, ale wieczorem zabijałam kalorie na treningu ;) Dobrze, że jem pączki tylko w tłusty czwartek...
Świetne kotlety dla bezglutenowca - czyli dla mnie:) Tylko w moim przypadku zamiast zwykłej mąki i bułki tartej - te w wersji bezglutenowej. Dzięki za przepis:) Polka... pokaż więcej zdjęć z Twojego ślicznego pastelowego mieszkania, ładnie proszę:))) Pozdrawiam, M.
OdpowiedzUsuńI'm lovin it! A co powiesz, aby zamiast smażyć to upiec? Ja ostatnio tak robię z mielonym. Tworzę krążki i hop do piekarnika :)
OdpowiedzUsuńA ja tak robię z pierśnikami - w jogurt i przyprawy, a potem w panierkę i hop siup do piekarnika :)
UsuńApetyczne! Wpisuję do mojego zeszytu :)
OdpowiedzUsuń