Dziś jest międzynarodowy dzień pizzy, więc z tej okazji zaproponuję Wam świetny przepis na kuskus. A tak serio, to mi się jakoś nasze Maroko przypomniało.
Nie pamiętam, czy wróciłam do niego myślami, robiąc slalom między psimi kupami (których ilość na m2 na moim osiedlu przekracza pewnie gęstość zaludnienia) a kałużami z brudnego, topniejącego śniegu czy może uciekłam do marzeń o dalekich podróżach i gorących krainach, przytłoczona ciężarem rozważań o własnej przyszłości? Czy to ta zimowa ochota na korzenie i cytrusy mnie do tego przywiodła? A może to jej zdjęcia z egzotycznych wojaży przypomniały mi dzień, w którym się poznaliśmy na środku Marakeszu i postanowiliśmy dalej podróżować razem? Nie chcę już przekombinować, ale może to po prostu było tak, że ten charakterystyczny zapach starego capa, który wydziela kozi ser sprowadził moje myśli w te rejony. Od kiedy na trasie z Agadiru do Essaouiry widziałam kozy na drzewach, kozi ser przypomina mi o Maroko.
Niezależnie od przyczyny i od kierunków, z których płynęły moje myśli, niezależnie od źródła i ogniska tej łańcuchowej reakcji skojarzeń, zrobiłam kuskus. Lepszy niż było mi dane zjeść w Maroko, niestety. Nie wiem do dziś, czy to ich mylne przeświadczenie o europejskich kubkach smakowych i nietolerancji białego człowieka na intensywne aromaty, ale tamtejszy tagine był mało wyrazisty, by nie rzec - mdły. Rozczarowanie wyjazdu, niewątpliwie. Skąd niby lepiej wiem od tubylców jak ich narodowe danie przyrządzać? Wszelkie szkoły mówią o wyraźnie wyczuwalnych w tamtejszej kuchni aromatach pieprzu kajeńskiego, kurkumy, imbiru, cynamonu, kardamonu, goździków i innych przypraw, których barwne, pachnące stosy piętrzą się na straganach, widziałam to na własne oczy.
Skądś się ten kuskus w każdym razie wziął się w mojej głowie i go zrobiłam, jedliśmy ze smakiem korzenno-pomarańczowe, złote kuleczki i tęskniliśmy za wakacjami. Łaknę już kolorów, spragniona jestem słońca, soczystych pomidorów i beztroski. Gówniane osiedlowe slalomy zamieniłabym już na zieleń trawy i błękit nieba. Pomarzyć dobra rzecz.
Marokański kuskus
1 opakowanie kuskusu (250 g)
500 g piersi z kurczaka
100 g orzechów włoskich
1 granat
1 duża pomarańcza
2 limonki
pęczek świeżej kolendry
trzy garście szpinaku baby
4 łyżeczki przyprawy marokańskiej lub po 1/3 łyżeczki: pieprzu kajeńskiego, kurkumy, imbiru, cynamonu, kardamonu, gałki muszkatołowej, kminu rzymskiego, ziela angielskiego, goździków, pieprzu, musztardy ugnieść w moździerzu na papkę
oliwa do smażenia
ząbek czosnku
sól
Przygotowanie:
- kuskus posolić, wymieszać z dwiema łyżeczkami mieszanki przypraw i zalać wrzątkiem, przykryć, odstawić aż napęcznieje
- pierś z kurczaka opłukać, pokroić w kostkę, skropić sokiem z 1 limonki, dodać pozostałe 2 łyżeczki przypraw i sól, natrzeć nimi porządnie kawałki mięsa, odstawić na co najmniej kwadrans
- orzechy włoskie pokroić (niezbyt drobno) i uprażyć na suchej patelni
- granata rozebrać - wytłuc i wydłubać z niego czerwone pestki
- kuskus wzruszyć i doprawić: skórką i sokiem z pomarańczy, sokiem z limonki, czosnkiem i kolendrą, dodać większość orzechów i granata (zostawić po garści do posypania po wierzchu)
- zagrzać oliwę i obsmażyć kawałki kurczaka na złoto
- w zależności od tego, czy kuskus chcecie jeść na ciepło czy na zimno (jako sałatkę) wsypujecie kaszę do mięsa na patelnię (wersja ciepła) lub kurczaka do kaszy (zimna)
- ostatnie ruchy to dodanie listków szpinaku i wysypanie po wierzchu pozostałych garści orzechów i granatu do dekoracji
Maroko na razie jeszcze pozostaje w sferze moich marzeń, ale może uda się jeszcze w tym półroczu, bo moja przyjaciółka mieszkać tam będzie jeszcze przez chwilę, tylko najpierw muszę odłożyć trochę pieniędzy. A kuskus chętnie wypróbuję w tej wersji :)
OdpowiedzUsuńps. boskie zdjęcia :)
Usuńooo, jak masz metę, to odkładaj i jedź. Ja byłam oczarowana, polecam - i Maroko, i ten kuskus:)
UsuńLubię kuskus z dwóch powodów. Po pierwsze jest o niebo delikatniejszy niż każdy możliwy ryż i kasza jaką chciałabym ugotować do obiadu. Po drugie, prozaiczny powód, wystarczy go zalać wodą, jest megaszybki w przygotowaniu. W takiej orientalnej wersji jeszcze nie jadłam, ale wygląda BARDZO zachęcająco:-)
OdpowiedzUsuńto prawda, wygoda sprawia, że często wybieram go zamiast innych kasz, które jednak są zdrowsze i bardziej aromatyczne od kuskusu. Kiedy jednak szukam neutralnego smaku, który wchłonie jak gąbka wszystkie przyprawy, wolę kuskusik właśnie. ten był smaczny, bardzo dobrze pasują do niego soki z cytrusów.
UsuńWitam:) W październiku odwiedziłam Maroko, też byłam bardzo nastawiona na kulinarne ochy i achy, tagine kojarzyło mi się z daniem bardzo aromatycznym, pysznym, lecz też się zawiodłam :( Jadłam go w różnych miejscach w Maroku i ani razu nie trafiłam na dobrze doprawione. Przeważnie było mdłe, bez wyrazu. Bardzo zraziliśmy się z mężem to tego sławnego marokańskiego dania :) Patrząc jednak na Twój przepis i zdjęcia, myślę że na taki tagine bym się skusiła. Pozdrawiam, wierna czytelniczka;)
OdpowiedzUsuńuff, czyli to nie tylko mój pech. ja na serio myślę, że oni nam- Europejczykom tak specjalnie serwują, bo myślą, że nie lubimy ich silnych, aromatycznych przypraw. ściskam Cię, wierna czytelniczko:)
Usuńwygląda przepysznie i na pewno skorzystam z Twojego przepisu.
OdpowiedzUsuńopyla się:) smacznego!
Usuńkuskus wymiata! smaczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńwymiata bez dwóch zdań, dziękuję:)
Usuńi ja już mam dosyć tych kup, zimy i wszystkiego. najelepsze jest to, że za jakieś 3 tyg sama będę miała taką kupę w mieszkaniu. na co ja się zdecydowałam? :D w życiu nie miałąm psa, a teraz biorę szczeniaka.
OdpowiedzUsuńja tak sie zawiodłąm na kababach. tureckich. wyobrażałam sobie niewiadomo jakie aromaty, a był po prostu tłusty i bardzo blee.
fajny przepis :)
A więc tak
OdpowiedzUsuńzajadaliśmy się dziś pizzą -samo zdrowie nie ma co ale jakie smaczne;-)
i planowaliśmy tegoroczne wakacje
post trafiony:-)))))