W sobotę miałam przygotować obiad dla mężczyzn i dzieci, dwóch mężczyzn i trójki dzieci - gwoli ścisłości. Jednej od pary nie było, ja postanowiłam zadowolić się liśćmi, zostali więc tylko oni - mężczyźni i dzieci.
Musi być mięso i węglowodany, jak karmisz mężczyzn i dzieci, no może nie na co dzień, ale przy sobocie już tak, przy sobocie i niedzieli to już rozpusta być musi, tak uważam. Biorąc pod uwagę kulinarne sympatie i antypatie całej tej piątki oraz powyższe założenia, wyszło mi, że zrobię lasagne. Pomysł okazał się trafiony, tylko ja cierpiałam.
Lasagna to bowiem zło wcielone, węglowodanowa bomba, mączno-tłuszczowa zbrodnia dla sylwetki. Jakkolwiek zbrodnia to przepyszna, to foodporn w najczystszej postaci, ciągnie się w niej tona sera, nie czarujmy się jednak, od żarcia lasagne nie staniemy się Monicą Belucci. Ja przynajmniej nie wiem, jak ona to robi, że jej te makarony w cycki idą. Mi idzie i w cycki i wszędzie indziej, więc walczę, cierpię, lecz zadowalam się liśćmi. Przygotujcie to danie jedynie wtedy, gdy jesteście chude, albo jeśli Wam też idzie w cycki, ostatecznie wtedy, gdy macie w sobie siłę, by zadowolić się liśćmi, jednocześnie patrząc, jak im się ciągnie mozarella, wdychać pomidorowo-czosnkowe opary, słuchać, jak chrupie im w ustach ta złota skorupka...basta! Po prostu odpowiedz sobie na pytanie, czy spełniasz choć jeden wymóg z powyższych. Jeśli tak - idź w to jak w dym.
Lasagna
(duże naczynie do zapiekania - ok. 6 sporych porcji)
Składniki:
16 płatów makaronu lasagna
750 g mięsa mielonego (u mnie dwa gatunki: 0,5 kg z szynki wieprzowej i zmielona własnoręcznie pierś kurza - 0,25 kg)
700 ml pomidorowej passaty
1 puszka pomidorów krojonych
1 cebula
2 spore marchewki
2 szklanki mleka
3 łyżki masła
3 łyżki mąki
200 g sera tartego mozzarella lub innego żółtego, który dobrze się topi
1 kulka (125g) mozzarelli w zalewie
przyprawy: sól, pieprz, czosnek , gałka muszkatołowa
oliwa z oliwek
Przygotowanie:
- makaron podgotuj: wrzuć na wrzątek, osolony, z dodatkiem 2 łyżek oliwy, gotuj ok.4-5 min., by troszkę zmiękł, po odlaniu przelej zimną wodą, kolejną łyżką oliwy, rozdziel płaty (są dwie szkoły- ja po kilku lasagnach z twardawym makaronem należę do tej gotującej makaron przez zapiekaniem)
- pokrój drobno cebulę, zeszklij na głębokiej patelni na ok. 3 łyżkach oliwy, dodaj mięso i startą marchew, smaż, duś, posól, popieprz, wciśnij dwa ząbki czosnku
- w drugim garnku zagotuj passatę i pomidory z puszki aż się zredukują i połączą, a cząstki pomidorów rozgotują, dodaj pół łyżeczki soli, łyżeczkę cukru, szczyptę pieprzu i ząbek czosnku, mieszaj od czasu do czasu (powinno to zająć jakieś 15-20 min.)
- przygotuj beszamel: zagotuj dwie szklanki mleka z 3 łyżkami masła i 3 łyżkami mąki, szczyptą soli, pieprzu i gałki, mieszaj trzepaczką (rózgą) i gotuj na małym ogniu aż wyraźnie zgęstnieje do kremowej konsystencji
- wlej zredukowany sos pomidorowy do mięsa i duś całość jeszcze pół godziny, mieszając od czasu do czasu
- teraz la grande finale: naczynie do zapiekania wysmaruj cieniutko oliwą, ułóż na dnie płaty makaronu (moje ma wymiar czterech płatów, układanych jeden obok drugiego)
- na makaron wylej chochlę beszamelu, rozsmaruj dokładnie
- kolejna warstwa to mięsno-pomidorowy sos: wykładaj go tyle, by w miarę równomiernie pokrywał makaron z beszamelem
- teraz rozrzuć tartą mozarellę lub żółty ser, 1/4 przeznaczonej na danie porcji ( jakieś 50g)
- powtórz czynności jeszcze dwukrotnie, czyli: makaron, beszamel, sos mięsno-pomidorowy, tarta mozarella, makaron, beszamel, sos mięsno-pomidorowy, tarta mozarella, zakończ makaronem z beszamelem, na wierzch: tarta mozzarella i dodatkowo porwij jeszcze kulę na mniejsze kawałki
- podsumowanie warstw, może pomóc Ci gospodarować składnikami: potrzebujesz 4 warstwy makaronu, beszamelu i sera, a 3 warstwy sosu mięsno-pomidorowego, to oczywiście tylko propozycja, moje naczynie pozwala na tyle warstw, z tej ilości może być oczywiście mniejsza, ale wyższa lasagna
- włóż lasagne do nagrzanego (180 stopni) piekarnika i zapiekaj póki wierzch się nie zezłoci, a całość nie zacznie uroczo skwierczeć i bulgotać (potrwa to pewnie ok. 20 minut)
kto zjadł 6 porcję? :D
OdpowiedzUsuńmąż na śniadanie w niedzielę:) http://instagram.com/p/kePsFptvgq/#
UsuńDzielna Dziewczynka! ;)
Usuńwygląda bardzo smakowicie.....dlaczego mi to robisz, też miałam iść w liście bo leżakowanie w gipsie nie sprzyja odchudzaniu ani ćwiczeniom. Ale nic, zrobię chłopakom a sama skubnę tylko trochę. I tak Ciè lubię choć kusisz grzesznym żarciem :-)
OdpowiedzUsuńomnomnomnom ale bym taką zjadła. Ale niestety, przydałoby się przed wiosną zrzucić trochę tu i tam, więc też zadowalam się zieleniną ;)
OdpowiedzUsuńwyjątkiem jest makaron barilla, można bez gotowania ew. wystarczy sprzyć wrzątkiem - polecam ich kluchy, drogie ale pyszne.
OdpowiedzUsuńprzepis wypróbuje bo robię inaczej :)
nie znam tej marki, rozumiem, że mówisz o odmianie lasagne, że ten się ładnie zachowuje bez podgotowania, tak?
Usuńto włoska firma makaroniarska ;)
UsuńJa robię primo gusto bez podgotowywania i też super, tylko musi być całkowicie przykryte sosem.
Usuńszóstą porcję zjadł Mąż na kolacje :-)
OdpowiedzUsuńGorzej - na śniadanie! :)
UsuńUwielbiam :) Ja bym się nie powstrzymała, na stówę :)
OdpowiedzUsuńMarzę o takiej od dawna:)
OdpowiedzUsuńJa to bym się chyba rozpłakała jakby mi jeszcze poszło w cycki :D Jednak najbardziej chciałabym żeby mi poszło NIGDZIE. A idzie w brzuch i to ostatnio błyskawicznie, dlatego wróciłam do ćwiczenia :) Szkoda, że ćwiczenie nie działa tak szybko jak jedzenie :P
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam od czasu do czasu można zjeść :)
OdpowiedzUsuńzgodnie z zasadą raz się żyje, nie będę wcinać liści, gdy "lazania" obok. Raz nie zawsze, zawsze nie wciąż:) W sumie najlepiej i liście i lazanię
OdpowiedzUsuń