Mąż poprosił mnie o sernik, to rzadkie, to miłe. W czasach naszych studenckich podchodów prosił o szarlotkę, lubiłam to, czułam się wtedy - uwaga, co za klisza - jak kobieta. Śpieszę tłumaczyć, czemu wyemancypowana studentka socjologii, o poglądach liberalnych, aktywna uczestniczka fakultetów na temat (o, zgrozo) gender utożsamia kobiecość z ciastem.
Bo ja zawsze lubiłam być taka różnorodna, schlebiało mi najbardziej, gdy ktoś mówił, że jestem "do tańca i do różańca". Pan mąż, jak się zakochał, to właśnie o tym bredził - że jestem do miziania i do kochania, do zakrapianych dyskusji o absolucie i że konie można ze mną kraść, że niby dobry kumpel jestem. Chciałam być wszystkim: świetną studentką, ładną dziewczyną, równą babą, chciałam rozumieć Heideggera i piec najlepsze szarlotki. Już wtedy czasem nie nadążałam. Bo zajęcia, angielski, niemiecki, praca, nauka, koło naukowe, znajomi, rodzina, zajęcia z jogi i fitness przed zajęciami, w weekendy królowa parkietu i te szarlotki dla niego w niedziele, do wspólnej nauki.
Zastanawiałyście się kiedyś nad tym, co musi umieć współczesna kobieta? Próbowałyście kiedyś robić listę rzeczy, które potraficie albo których się od Was oczekuje? Kto? Pan, Pani, no, społeczeństwo oczekuje. Mówię o tej niewidzialnej presji społecznej, czujesz ją, gdy widzisz to zdziwienie, gdy mówisz, że nie masz prawa jazdy. Albo jak koleżanka obcina Twój brzuch na plaży. Ta mina teściowej, gdy mówisz, że sernik kupiłaś w cukierni, kumasz?
Dużo tego jest, tych oczekiwań, niedługo Dzień Kobiet, poużywam sobie w sobotę. Zbieram pociski, odkładam tę żółć i trzymam jeszcze nerwy na wodzy. Ale powiem Wam dziś coś: jest duże prawdopodobieństwo, że pieczenie zajebistego sernika da Wam w życiu większą frajdę niż znajomość zasad deklinacji francuskiej. Ja bym do tych oczekiwań podeszła selektywnie, nie chcesz być miła - nie bądź, wkurwiają Cię szpilki - wyrzuć je, lubisz przeklinać - a bluzgnij se. Nie odrzucałabym jednak tak całkowicie presji kulinarnych. Nie lubisz - nie gotuj, ale wybierz sobie takie jedno popisowe danie, jakieś jedno spektakularne ciasto. Powodów może być wiele: może lubisz czuć się samowystarczalna, gdy masz ochotę na spektakularne ciasto, możesz chcieć sprawić nim komuś przyjemność, możesz chcieć komuś nim zaimponować, możesz użyć go do manipulacji, a jeśli makiaweliczne sztuczki są Ci obce, możesz potraktować je jako potlacz.
To jest właśnie taki sernik, o który będą Was błagać - mężowie i kochankowie, taki, którym zaimponujesz i zmanipulujesz. I jak już go zrobisz i zjesz, albo i nie (ja tylko spróbowałam łyżeczkę, też zadziałało), to poczujesz się na tyle zajebista, i na tyle kobietą, że wyrzucisz szpilki i przeklniesz sobie siarczyście. Już nie musisz być grzeczna i śliczna, czujesz to?
Sernik klasyczny
z kajmakiem i migdałami, na czekoladowym spodzie
Spód:
- 250 czekoladowych herbatników Digestive
- 80 g gorzkiej czekolady
- 80 g masła
- łyżka gorzkiego kakao
Masa serowa*:
- 500 g tłustego twarogu sernikowego zmielonego trzykrotnie (użyłam sera z wiaderka o nazwie "Rodzinny" z Netto - ma fantastyczną konsystencję i śmietankowy smak, sernik wyszedł na nim pierwsza klasa)
- 500 g sera mascarpone
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 szklanka cukru
- 3 łyżki cukru wanilinowego lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- 5 jajek + 2 żółtka
- 1/3 szklanki śmietanki kremówki 30% lub 36% (zastąpiłam jogurtem naturalnym)
Na wierzch: masa kajmakowa (użyłam gotowej) i siekane migdały. Możesz zamiast tego polać własnym sosem karmelowym, np. takim.
Przygotowanie:
- ciasteczka zmiel w malakserze lub rozmiażdż na pył (wrzuć do siatki, odpowietrz, zawiąż, tłucz i wałkuj wałkiem)
- w rondelku rozpuść masło z czekoladą, wlej do ciasteczek, dodaj kakao, wymieszaj
- masą o konstystencji mokrego piasku wylep dno tortownicy, odstaw
- zmiksuj twaróg razem mascarpone, mąką, cukrem oraz cukrem wanilinowym. Miksuj przez około 2 - 3 minuty na minimalnych obrotach, aż masa będzie gładka. Wbijaj po jednym jajku, miksując wolno i na małych obrotach przez chwilę po każdym dodanym jajku, następnie dodaj żółtka i śmietankę/jogurt pomiksuj jeszcze chwilę.
- masę wylej na czekoladowy spód
- wstaw do piekarnika na grzanego do 180 stopni C i piecz przez 15 minut, następnie zmniejsz temperaturę do 120 stopni i piecz jeszcze 60 minut (dzięki temu urośnie tylko nieznacznie, ale równiutko, bez nierówności i klapnięć, zetnie się i pozostanie kremowy)
- po tym czasie wyłącz piekarnik, uchyl drzwiczki i wystudź go całkowicie w ten sposób
- wystudzony sernik posmaruj kajmakiem, wstaw do lodówki (przykryj, by nie przeszedł kiełbachą), schłodzony jeszcze lepszy
*Przepis na masę serową wzięłam z Kwestii Smaku.
Kochana, jak zwykle zaszalałaś. Ja też zaszaleję... w weekend. Kwestia Smaku - super strona ( wiele przepisów pozwoliło mi się poczuć "jak kobieta" i dostałam piórko w tyłek w postaci "mmmm" "mniam" i innych oznak niebiańskiej smakowitości).
OdpowiedzUsuńW weekend również sobie pofolguję. Sobota będzie obfitowała w słodkości ;)
OdpowiedzUsuńSernik wygląda super!
heh, super. Choć mi chodziło o folgowanie słowne, zamierzam się wypowiedzieć na temat kobiecości z właściwą sobie ironią.
UsuńWłaśnie spróbowałam: Absolutnie wspaniały!!
OdpowiedzUsuńŻeby mi też ktoś takie pyszności upiekł :)
OdpowiedzUsuńi znowu pyszności pokazujesz...Twoja rodzinka ma z Tobą dobrze:)
OdpowiedzUsuńSerniki uwielbiam! Mój Mąż jeszcze bardziej ;) Tak więc już wiem co na Dzień Kobiet upiekę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola
Smakowity i pięknie wyglądający sernik:)Chyba też chcę się poczuć zajebiście i wyrzucić szpilki, dlatego ten przepis jest mój w niedzielę;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam serniki.Poczęstuję się :)) Pozdrawiam i zapraszam na Candy http://blogdreamhome.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWygląda super! Podoba mi się motyw z "zamieniłam na" i "użyłam gotowych". Poza tym jestem z tych co nienawidzą szpilek! :)
OdpowiedzUsuńOj pysznie to wygląda... :-) Generalnie się zgadzam, choć... UWIELBIAM DEKLINACJĘ FRANCUSKĄ !!!! (a razej koniugację, bo deklinacji tam niet ;-)
OdpowiedzUsuńo, widzisz ignorantka ze mnie. Ja tylko angielski i niemiecki:)
UsuńUwielbiam Twój blog :) Ostatnio właśnie jestem taka idealna, najlepsza studentka, żona, mama, czyli ciagly brak czasu... Ulubione blogi czytam po łepkach 3 minuty przy sniadaniu, a Twojego zostawiam na momenty kiedy mała śpi na moich kolanach wiec nie mogę robić nic innego :) Dzieki za te chwile przyjemności :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo, siostro w perfekcjoniźmie:)
Usuńpowtórzę: uwielbiam Twojego bloga :) Ciasto zrobię... Jeszcze nie wiem kiedy, ale na pewno je zjem, bo kocham serniki :)
OdpowiedzUsuńo rety...dziękuję! A jak kochasz, to zrób koniecznie:)
UsuńSuper przepis i super tekst. Najważniejsze to żeby sprawiało przyjemność: to pieczenie, gotowanie. Bez presji "otoczenia". Żeby nie było "nie chcem, ale muszem", wtedy wychodzą najlepsze serniki pod słońcem :)
OdpowiedzUsuńO tak, zdecydowanie dodatek serca podnosi smak potraw:)
UsuńPrzejrzałam chyba całe archiwum. Jesteś zajebista:) ups..
OdpowiedzUsuńups...no to dałaś czadu. teraz jeszcze zawstydzona, dziękuję:)
UsuńJuż mam na niego ochotę. Wygląda przepysznie!!! Przepis zachowany, może w weekend stanę do garów :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie piekę sernik z Twojego przepisu.......modlę się żeby mi wyszedł ;) Jutro napiszę jak szybko znikł......:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAga - wyszedł pyszny!!!!!!!!!! To będzie teraz mój popisowy sernik :) Dziękuję
OdpowiedzUsuń