Chyba oprócz faktu, że ten chleb jest bez mąki, że jest nasiennym, arcyzdrowym ulepkiem, najbardziej skusiła mnie jego nazwa. Perspektywa zmiany własnego życia jest kusząca, zwłaszcza jeśli ta zmiana miała by się odbyć pod prozaicznym wpływem kilku kromek chleba. No powiedz, nie chciał(a)byś zmienić swojego życia?
To może dotyczyć wielu aspektów i kierunki mieć różnorakie, założę się
jednak, że większość chciałaby mieć życie ciekawsze (bo przecież nie
nudniejsze). Dominującym paradygmatem jest bowiem dziś przymus
doświadczania, przeżywania, obowiązek intensywnego, bogatego w doznania
życia i konieczność bycia zajętym. Założę się, że oprócz kilku przepracowanych korpojapiszonów, którzy marzą, by hodować kozy w bieszczadzkiej chacie, reszta marzy o karierach, sukcesach, podróżach, atrakcjach i blichtrach, o forsie i wygodzie. Jeśli zmiana, to tylko na lepsze. Lepsze, czyli szybsze, nowsze, młodsze, piękniejsze, droższe, ciekawsze, bardziej stymulujące.
Nie krytykuję, nie jestem od tego wolna. Też bym chciała mieć forsę i wygodę, kariery i sukcesy, ogrody i tarasy, podróże i atrakcje. Nie mam, ciągle mi mało, za często frustruję się brakiem, zamiast cieszyć tym, co mam. Ale jeślibym mogła sprawić, żeby coś magicznie zmieniło moje życie, zamiast forsy, podróży, sukcesów i atrakcji wolałabym umieć doceniać. Zawsze. Chciałabym nie chcieć. Uwolnić się. Cieszyć się zwykłym życiem.
Ten chleb tego nie zrobi, niestety. Ale to z pewnością wyraz bycia dla siebie dobrym. Ma zmienić życie poprzez karmienie się tylko tym, co potrzebne i zdrowe, poprzez bezproblemowy, szybki wypiek, elastyczny przepis umożliwiający stosowanie zamienników. Tylko tyle i aż tyle. Resztę musimy zrobić sami, ale to i tak całkiem niezły początek.
Chleb zmieniający życie
(jeden dość długi bohenek)
- 1 szklanka ziaren słonecznika
- 3/4 szklanki siemienia lnianego
- 1/2 szklanki migdałów
- 1 1/2 szklanki płatków owsianych
- 10 czubatych łyżek zmielonego siemienia lnianego
- 2 łyżeczki soli
- 1 łyżka syropu z agawy
- 5 łyżek rozpuszczonego oleju kokosowego
- 1 1/2 szklanki letniej wody + 3 łyżki
Przygotowanie:
- wsypać wszystkie suche składniki do miski, rozpuścić olej kokosowy, wymieszać go razem z wodą i syropem z agawy
- mokre składniki wlać do suchych, wymieszać i odstawić na 1-2 godziny, aż nasiona nasiąkną wodą i tłuszczem
- piekarnik rozgrzać do 180 st., keksówkę wysmarować cienko olejem kokosowym, przełożyć masę i piec 50-60 minut
- po tym czasie popukać w chleb - jeśli wydaje głuchy, pusty dźwięk, jest gotowy
- chleb wyjąć i studzić długo, najlepiej całą noc (pokrojony wcześniej będzie się kruszył)
Przepis oryginalnie pochodzi z bloga My New Roots, babki płesznik i nasion chia pozbawiła go Marta z Jadłonomii.
haha, moj apetyt na ten chleb zdecydowanie przewyzsza apetyt na blichtr, atrakcje i sukcesy :D upieke na pewno, dziekuje!! Usciski :)
OdpowiedzUsuńJeszcze tak napchanego ziarnami chleba nie widziałam:) aż kipi zdrowiem
OdpowiedzUsuńKoniecznie wypróbuję, już wcześniej zachęcal mnie wpis na Mojewypieki .pl no ale fakt zamawiania nasion babki płesznik przez internet sprawil, że odpuściłam. Teraz wypróbuję na pewno :) Czy syrop z agawy konieczny? :)
OdpowiedzUsuńten chlebek posiada same zalety, jedną z nich jest długa efektywna konsumpcja( u mnie praca żuchwy osiąga maksymalne osiągi ;) ) 2 małe kromeczki sycą mnie na bardzo długo
OdpowiedzUsuńczy to nie chleb Ducana?A babka płesznik to w każdej aptece jest.
OdpowiedzUsuńnie wiem, oryginalne źródło (My New Roots) nic o tym nie wspomina. dobrze wiedzieć o tej babce, może spróbuję według oryginalnego przepisu też
Usuńciekawe jak z makroskładnikami na jedną kromkę hmmm
OdpowiedzUsuńchleb wygląda bardzo apetycznie. Ostatnio miałam podobne refleksje do tych Twoich - cieszyć się i doceniać swoja codzienność, z jej jasnymi i czasami ciemnymi stronami, to ważne i uwalniające dla człowieka.
OdpowiedzUsuńto ważne, ale jakie trudne. czasem się udaje, często jednak nie :(
Usuńpięknie piszesz o chlebie i zmianach
OdpowiedzUsuńmnie zapach chleba zawsze uspokajał (piekłam jeszcze w ciąży, ale jakoś od narodzin dziecka nie upiekłam żadnego bochenka) samo wyrabianie ciasta było relaksujące i pozwalało się wyładować
to prawda, też lubię się wyżywać na drożdżowym :) ten chleb nie daje szansy na taki relaks, ale ma mnóstwo innych zalet!
Usuńpiekłam go dwa razy i dwa razy mi nie wyszedł. Za każdym razem strasznie się rozpadał i generalnie nie dało się go kroić na kromki. Nie wiem w zasadzie, co zrobiłam źle
OdpowiedzUsuńnie rozumiem, nie mam pojęcia, u mnie dwa wypieki, dwa sukcesy, choć rzeczywiście jest bardzo delikatny i trzeba z nim postępować ostrożnie. do głowy przychodzi mi tylko taka głupia rada, żeby dokładnie sprawdzić, czy na pewno postępowałaś zgodnie z instrukcjami. nie za szybko pokroiłaś?
UsuńBaaardzo mi smakował :) Piekłam go z miesiąc temu i planuję powtórkę :)
OdpowiedzUsuńPycha, prawda? Ja już po dwóch dniach piekłam drugi, planuję zaopatrzyć się w jeszcze większy zapas tych wszystkich nasion i oleju, żeby móc robić częściej, tak raz na tydzień-dwa by było optymalnie:)
UsuńSkusiłaś mnie, robię, ale mam nadzieję, że mojego życia nie zmieni, bo takie jak mam mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńheh, to fajne, co piszesz :) to żebyś była po nim zdrowsza i jeszcze szczęśliwsza!
UsuńWyszedł snacznie, aczkolwiek nie da rady pokroić go w takie zgrabne kromeczki. Zjemy kawałkami;)
Usuńwyszedł mi za pierwszym razem, a to moja pierwsza przygoda z chlebem. jest wspaniały!
OdpowiedzUsuńcieszę się! fajne to jest, że nie trzeba żadnych wygibasów z zakwasami ani drożdżami i totalni chlebowi amatorzy osiągają sukces:) no i podobno robi dużo lepiej od mąki, zakwasu i drożdży.
Usuńczym mogę zastąpić syrop z agawy i olej kokosowy? pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że inspiruje nas genetycznie (?) to samo :) Ja znam chleb ze smakoterapii :) Fajny tylko ymaga długiego żucia ale może dlatego gwarantuje długie życie?
OdpowiedzUsuń