Pamiętacie ten post o jesieni, kiedy to wkręcałam sobie, że jest fajna i bardzo pomogła mi w tym wizja zakupów? Nie będę tu robić z siebie antykonsumpcyjnej świętoszki, gdyż za zakupami po prostu przepadam. Nie wiem, czy to czyni mnie bardziej kobiecą, nie sądzę, raczej bardzie spłukaną.
Tak czy siak, z głową wypełnioną marzeniami o moim jesiennym looku wybrałam się na podbój (nie cierpię tego słowa) galerii handlowej. Efekt? Paczka skarpet. Serio, wróciłam do domu z gustownym pięciopakiem oraz: czapką dla Niej, czapką dla Niego, dżinsami dla Niego, butami dla Niej. Jak to wypakowałam po powrocie, myślałam, że się poryczę. Nie widziałam wśród toreb i paragonów ani wymarzonej parki, ani korzennych mazideł, ani imbirowych herbat, ani nawet jednej rękawiczki nie widziałam.
Nie poddałam się, wysiłek ponowiłam, było już lepiej, oprócz kolejnej paczki skarpet (cudne były!) udało się wrócić z tą parką. I jeszcze karmelowym szalem, i kopertówką na jesienno-zimowe okazje towarzyskie, jeszcze tylko bluzeczka (ciemnomalinowa, z karmelowymi łatami na łokciach, mniam), czapeczka i po smutku poprzedniego szopingu nie było już śladu. Ale, ale, jak to zwykle z szopingiem bywa, najlepszy jest ten nieplanowany, kiedy jedziesz do IKEI po łyżeczki i kieliszki, a wracasz...z mhmmmm, no właśnie. Moje największe zakupowe radości ostatnich dni to wcale nie ciuchy.
...
Do you remember that post about fall, when I was trying to convince myself it was cool and the vision of shopping really helped my believe it? I'm not going to pretent to be an anticomsumptionist saint, I really love shopping. I'm not sure if that makes me more of a woman, I doubt that, rather a more of a broke person.
Anyway, with my head filled with the vision of my fall look, I hit the shopping mall. The result? A pack of socks. Really, I mean it, I came back home with a tasteful pack of socks and: a hat for her and one for him, a pair of jeans for him, boots for her. After unpacking my bags at home I was close to tears - there was no dreamy parka, no spicy body butters, no ginger teas, not even a single new glove.
I didn't give up however, I repeated my effort, it was better that time - apart from the second pack of socks (how cute were they?!) I managed to come back with that parka. And a caramel scarf, and a clutch for winter parties, just a blouse (raspberry with caramel patches, yum), a hat and the sadness of the past shopping was all gone. As usually however, shopping is best when unplanned, when you go to IKEA for teaspoons and glasses and come back with...hmmmm, right. My greatest shopping joys aren't clothes.
Ja naprawdę rzeczywiście najbardziej kocham kupować garnuszki, miseczki, notesiki i długopisy. Czy to czyni mnie bardziej gospodynią domową niż nowoczesną kobietą?
A wy jak macie - szminki, koronki, pończoszki czy gary i skorupy?
...
I really, truly love buying pots, bowls, notebooks and pens most.Does that make me more of a goodwife than a modern woman? How about you - lipsticks, lace and stockings or pots and dishes?
Nowoczesna kobieta już nie potrafi się zadowolić tylko nowymi szmatkami :) A te rondelki i miseczki masz boskie! Skąd te cuda? Wspominałaś o Ikei, ale nie kojarzę, by miesiąc temu takie tam były.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tosia.
nie, te małe są z Olkusza, wytropiłam w necie ostatnie sztuki, bo ta kolekcja jest limitowana niestety. Koło IKEI jest natomiast w Gdańsku TK Maxx, a tam trafiają się emaliowane cuda marki Riess, niby druga klasa, ja tam nie widzę różnicy, a kosztują 1/3 tego, w sklepach internetowych. Stamtąd ta lawendowa misa właśnie i ten kalendarz ze złotymi myślami, które przypadły mi bardzo do gustu:)
OdpowiedzUsuńMhm ciekawe czy u nas w TK Maxx są takie cudne rzeczy muszę sprawdzić, bo też zakochałam się w miskach, kubeczkach...Uwielbiam taki styl!
UsuńUwielbiam czytać Twoje posty. U mnie gary, skorupy itp. zdecydowanie częściej niż powinnam, ostatnio wróciłam z łowów z 3 kubkami , 4 talerzami i różowym wałkiem, i nie ma się co oszukiwać ja też to kocham,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na więcej takich i innych wpisów,
Różowym wałkiem?! To brzmi jak coś, co muszę mieć! Dzięki, pozdrawiam serdecznie!
Usuńskąd masz takie piękne notatniki? :O
OdpowiedzUsuńi mimo że najbardziej kocham (i najlepiej mi wychodzi) kupowanie rzeczy do domu (no, i jeszcze papierniczych bibelotów), to zaintrygowałaś mnie tą ciemnomalinową bluzeczką ;)
hehe, bluzeczka z Bershki, fajna bardzo:) Kalendarz (ten miętowy, złote myśli z okładki i wewnątrz) z TK Maxx, świetny jest, cudowny papier i dużo miejsca na notatki. Notesik mały i długopis z Accessorize - zawsze obkupuję tam młodą w papiernicze bibeloty, tym razem kupiłam coś sobie - kocham sówki:)
Usuńno to chyba nie mam innego wyjścia jak wybrać się na zakupy, bo teraz nie będę mogła spać, jak nie kupię jakiegoś pięknego notatnika :)
UsuńU mnie chyba jednak harmonia w kupowaniu, i jednego i drugiego kupuję stanowczo za dużo:)
OdpowiedzUsuńhehehe, harmonia dobra rzecz!
UsuńNie wiem czemu, ale ostatnio wyłącznie klamoty do domu przynoszę. Dla siebie nie umiem nic znaleźć :/ Chyba, że Fashion House'a najadę- to wtedy ewentualnie jakaś bluzka wpadnie albo buty :/
OdpowiedzUsuńna prawdę miło jest wiedzieć, że nie jestem szurnięta:)
Usuńpierdolety papiernicze uwielbiam :) notesy, taśmy dekoracyjne, cienkopisy, naklejki. niechętnie się z córką dzielę ;))
OdpowiedzUsuńhaha, ja też czasami z bólem serca pożyczam moje mazaczki z Muji albo wydzielam kawałeczki taśmy washi:) już kiedyś o tym pisałam - czuję, że tu wyłazi niezaspokojony głód z dzieciństwa, które na komunę przypadło.
UsuńA skąd masz te cudne garneczki, miseczki?? zakochałam się i też takie chcę!!! I notesiki i inne rzeczy które są po prostu piękne też lubię mieć :-)
OdpowiedzUsuńA herbatę taką kupowałam ostatnio w M&S...Wiesz co ja większość zakupów, które ostatnio robię to dla moich dzieci, ale cieszą mnie bardzo , czasami chyba bardziej niż ich, bo co tam nowe buty, czy bluzka, a mama cała zadowolona :-)
Ściskam !!!
Garneczki z Olkusza, tylko oni tę serię niestety limitowaną zrobili i wiele produktów już zniknęło, trzeba szukać w necie, na Allegro. Micha z TK Maxxa, często można tam różne emaliowane cuda dorwać. Herbatki z M&S też kocham, mają super smaki i opakowania, ale Clipper ostatnio u mnie wygrywa. Ech, zakupy dla dzieci, kolejna słabość, na książki nie żałuję, na ciuchach zdarza mi się przyoszczędzić, bo to czasami skandal jest ile kosztują te małe bluzeczki. Wyżywam się na wyprzedażach i uwielbiam szperać w lumpkach:) ściskam też!
UsuńOooo, byłaś w zagłębiu zła :) Wracając z wakacji też się tam zatrzymaliśmy "na kawę". Jak się ocknęliśmy po dwóch godzinach, to staliśmy przed samochodem (wypełnionym już po brzegi walizkami, wózkami, itp.) z trzema siatami skorup i zabawek dla dzieci z TK Maxxa oraz kilkoma słoikami oliwek z takiej drewnianej "budy". Więc jechałam 400 km z wazonem i kubkami między nogami :) U mnie więc zawsze wygrywają skorupy. A szczególne miejsce w moim sercu mają wszelkiego rodzaju kubki i filiżanki <3
OdpowiedzUsuńa to dobre z tym wazonem:) Ja tam trochę głupieję i męczę się, rzadko kupuję coś więcej niż z działu skorup, jakoś nadmiar towarów mnie tam przytłacza. Pozdrawiam!
UsuńNo a ja chciałam zobaczyć te skarpety a tu miski ;P
OdpowiedzUsuńhehehe, miski ładniejsze, serio!
UsuńNaczytałam się , naczytałam i teraz już wiem, że do TKMaxx czas najwyższy uderzyć :) Może i mnie taki notesik się do ręki przyklei :)
OdpowiedzUsuńpolecam, mają też piękne notesiki i papeterie od orla kiely, którą też bardzo lubię:)
UsuńPo garnuszki i rondelki emaliowane zapraszam do www.kapps.pl :) Firma Kapps jest wyłącznym przedstawicielem w Polsce austriackiej marki Riess. Sklep internetowy jeszcze nie działa, ale można skontaktować się mailowo kapps@kapps.pl
OdpowiedzUsuń