Praktycznie każdy chciałby być hipsterem, nie uwierzę, jeśli twierdzisz, że gardzisz okularami w grubej oprawce. Nie każdy jednak ma wadę wzroku, by nosić nerdy (zerówki to już dla mnie szczyt obciachu, o tym marginesie nie wspomnę), nie każdy facet ma dość zarostu na brodę (vide: pan Polka Dot), nie w każdym spożywczaku znajdziesz mleko sojowe. Być może nie potrafisz wyszukiwać niszowych zespołów, alternatywnych pisarzy, undergroundowych performerów, może nie masz drygu do wyszukiwania miejsc, O KTÓRYCH NIKT NIE SŁYSZAŁ. Jest jednak kilka takich gadżetów, które ułatwiają przebranie za hipstera - to kapelutki, czapeczki beanie, termiczne kubki, wyciągnięte tiszerty, muszki, trampki, bluzy z wąsem na przedzie, wielkie szale i wiele innych akcesoriów.Tu mała ściąga:
źródło: pinterest
Spożywczo to: kawa z wspomnianym mlekiem sojowym (obowiązkowo na wynos), quinoa, liście kafiru, oraz wszystko, co nie wiesz, czym jest i co poprzedzone słowami: vege, wegański, wegetariański, eco, ekologiczny, organiczny. Domowe i lokalne także cieszy się powodzeniem wśród tej trendotwórczej elity. Kultową hipsterską strawą są także burgery, nie mylić z hamburgerem, ani watowatym, chemicznym, masowym produktem z sieciowych fast-foodów. Chodzi tu o potrawę typu slow-food, hand-made, nabytą w food-trucku lub lokalnym bistro (o ile jest już na foursquare) z menu na wymalowanej tablicową farbą ścianie, spożywaną w świetle loftowych lamp przy jednoczesnym poczytywaniu niszowych wydawnictw o kulturze miejskiej i sztuce wysokiej. Jeśli więc nosisz wąsy lub brodę i hejtujesz mainstream lub zaprosiłeś na kolację kogoś o podanej charakterystyce, nie wygłupiaj się proszę i nie kompromituj się schabowym ani ciastem z wiśniami, tylko zrób te burgery z soczewicy w domowych bułkach-hamburgerkach.
Spożywczo to: kawa z wspomnianym mlekiem sojowym (obowiązkowo na wynos), quinoa, liście kafiru, oraz wszystko, co nie wiesz, czym jest i co poprzedzone słowami: vege, wegański, wegetariański, eco, ekologiczny, organiczny. Domowe i lokalne także cieszy się powodzeniem wśród tej trendotwórczej elity. Kultową hipsterską strawą są także burgery, nie mylić z hamburgerem, ani watowatym, chemicznym, masowym produktem z sieciowych fast-foodów. Chodzi tu o potrawę typu slow-food, hand-made, nabytą w food-trucku lub lokalnym bistro (o ile jest już na foursquare) z menu na wymalowanej tablicową farbą ścianie, spożywaną w świetle loftowych lamp przy jednoczesnym poczytywaniu niszowych wydawnictw o kulturze miejskiej i sztuce wysokiej. Jeśli więc nosisz wąsy lub brodę i hejtujesz mainstream lub zaprosiłeś na kolację kogoś o podanej charakterystyce, nie wygłupiaj się proszę i nie kompromituj się schabowym ani ciastem z wiśniami, tylko zrób te burgery z soczewicy w domowych bułkach-hamburgerkach.
Zanim wpadłam na to, że zdjęcia tych burgerów powinny być w instagramie, już ich nie było.
DOMOWE BURGERY Z SOCZEWICY
Bułeczki:
- 680g mąki
- 200ml mleka
- 200 ml wody
- 2 łyżki rozpuszczonego masła
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżeczki soli
- 7g suchych drożdży
- Wszystkie składniki należy włożyć do miski i wyrobić elastyczne ciasto. Przykryć ściereczką i zostawić na 1h do wyrośnięcia.
- Chwilkę wyrabiać i uformować zgrabne kuleczki.
- Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, ułożyć bułeczki zachowując odstępy i każdą spłaszczyć Przykryć ściereczką i zostawić na 40min
- Bułeczki posmarować rozkłóconym jajkiem i posypać sezamem. Piec w 200 stopniach przez 10-13 min
Kotleciki z soczewicy
- 200g zielonej soczewicy
- 100g kaszy manny
- 100 g płatków owsianych
- 1 jajko
- ząbek czosnku
- sól, pieprz
- Soczewicę namoczyć na noc, następnego dnia ugotować ją na miękko w osolonej wodzie.
- Zmiksować ją w malakserze na gładką masę, dodać jako, kaszę, płatki, przyprawy, zmiksować.
- Masa soczewicowa powinna poleżeć z 15 minut, aż kasza i płatki nasiąkną - wówczas łatwiej będzie formować z niej kotleciki.
- Z masy formować kule wielkości piłki golfowej, obtaczać w bułce tartej i rozpłaszczyć, formując ładne, okrągłe kotlety.
- Smażyć na złoto na rozgrzanym oleju.
Przygotowanie burgerów:
- Przygotuj sos, u mnie: 2 łyżeczki majonezu, 2 łyżeczki jogurtu naturalnego, 2 łyżeczki pasty z kolendry (może być świeża, posiekana), odrobina soku z cytryny, ząbek czosnku, sól
- Na każdym z usmażonych kotletów połóż plasterek sera i podgrzej w piekarniku
- Bułki, najlepiej jeszcze ciepłe, świeżo upieczone, przekrawaj na pół i układaj na dolnej połowie: kotlety z soczewicy z serem, łyżeczkę sosu i dowolne dodatki, ja użyłam plastrów czerwonej cebuli, roszponki i odrobiny fety.
- Przykryj górą bułki, wbij patyczek do szaszłyka, by całość dobrze się trzymała i wyglądała hipstersko.
Uwaga! Najlepiej smakują jedzone w czapce! Do popicia konieczna będzie Fritz-Cola albo przynajmniej jakiś przyzwoity John Lemon. Zjedz, popij, a potem stań przed lustrem i obseruj, jak rośnie Ci broda.
Hehe świetny post, nic dodać nic ująć :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńo TAK! jestę hipsterę! :)))
OdpowiedzUsuńświetnie to ujęłaś!
Dajmy żyć trampkom, trampki noszę od zawsze. Od zawsze czerwone <3
OdpowiedzUsuńAa i miałam przyjemność poznać dwójkę ludzi noszących zerówki. No helooooł.
Generalnie bardzo fajny post i blog :-)
Pozdrawiam,
Czmiel
Genialny opis, uśmiałam się do łez :):) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSpróbuje na pewno tylko potrzebuje wiedzieć ile bułeczek wychodzi z tego ciasta? czy to takie mini bułeczki czy wielkości kajzerki? na zdjeciu wyglądają na mini burgery:) i ile tych burgerów z tej soczewicy wyjdzie? Pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuń