Łapię fazy na kolory, wpadam w takie okresy jak Van Gogh czy Picasso, choć w odróżnieniu od nich, żaden z moich jeszcze nie był niebieski. Mieszkaniowo miewałam różne głupie pomysły, takie jak ten, by jako dzięwiętnastolatka wymalować swój pokój na wściekły turkus, z sufitem włącznie, zamalowałam też okno i drzwi - na czerwono, zamalowywałam każdy milimetr bieli. Jakby mi ktoś wtedy powiedział, że za dziesięć lat będę malować wszystko na biało, pomyślałabym, że bredzi.
Była też faza oliwek i fioletów, potem kremów i beży - nuda. Od kilku lat już tkwię po uszy w tej mojej ukochanej pastelozie z bielą i chyba już z niej nie wyjdę. Wprawdzie coraz chętniej sięgam po czerń, a i spektrum pasteli poszerza się sukcesywnie, ale czuję, że to miłość póki śmierć nas nie rozłączy. Pewnie jak przeczytam to za dziesięć lat, będę się zwijać ze śmiechu.
Nigdy jednak nie byłam w fazie szarej, nie kupiłam jeszcze do domu nic szarego. Ciuchowo - owszem, po wielu latach spędzonych w fioletach i brązach miałam ten gołębio-popielaty okres. Oczywiście od stóp do głów, ale minął tak szybko, jak się pojawił i do dziś mam w szafie kilka nie noszonych szaraczków, tunik, wielką torbę i prawie nie używane oksfordy.
Coraz częściej przykuwają mój wzrok te niby-smutności. Niby, bo wcale nie smutne one, ciepłe wręcz. Popielaty, mysi, siwy, grafitowy i marengo - piękne są przecież i wcale nie nudne. Oczywiście najbardziej mi się podobają na tle jasnych, białych pomieszczeń, z akcentami czerni i pasteli, w wariancie retro, skandynawskim lub industrialnym. Postanowione - muszę sobie kupić coś szarego. Ale to plan na listopad, żeby nie popełnić samobójstwa z braku światła i w ramach przystosowywania się do okoliczności przyrody. Póki co w mojej kuchni pojawiły się nowe pastelowe cudności. Ale o tym jutro. Dziś robię Was na szaro.
...
I jump into colour phases, periods like Van Gogh or Picasso, but unlike them mine was never a blue one. When it comes to interiors, I've had many stupid ideas, like the one to paint my room wild turquise as a teenager, including the ceiling. I've painted the window and the door red, I painted each milimiter of white. If someone told me I would paint everything white in ten years time, I'd think he raved.
There was also an olive and purple phase, later the creams and beiges - boring. Since few years I've been deep in my beloved pastels and white and it feels like I won't get out of it. I am using more black and the spectrum of pastels widens gradually, but if feels like this love is till death will do us apart. I guess when I read it in ten years I will roar with laughter.
I've never been in grey period though, I've never bought anything grey for the home. Clothes - yes, after many years spent in browns and violets I had this doveish-ashen period. From head to toe, of course, but it past as fast as it started and until now I have some almost unworn grey cardigans, tops, huge greyish bag and almost unused oxfords.
More and more often those quasi-saddnesses catch my eye. Quasi, cause they're not sad at all, they're even warm. Ashen, silver, mousey, pewter or marengo - they're gorgeous and not boring at all. Of course I like them most in those bright, white spaces with accents of black and pastels, in retro, scandinavian or industrial style. All set - I need to get something grey for the home. But this is a plan for November, in order to accomodate to the changing environment. So far I have new pastel beauties in my kitchen, I will show you tommorrow. Today let's go grey!
source: Pinterest
1,4,5,6 - Bloomingville
2 - Tolix
3 - House Doctor
1,3,4 - Ikea
2- By Nord
5 - House Doctor
1 - Sebra
2 - Tolix
4,5,6 - Bloomingville
Wszystko przepiękne! Ja uwielbiam szary, mam na niego fazę już od roku, na razie tylko sypialnię udało mi się zrobić na szaro - biało - czarno. Najchętniej machnęłabym jeszcze te kolory w reszcie mieszkania...szczególnie teraz, na zimę...szary jest dla mnie taki ciepło - przytulaśny, szczególnie dzięki wełnianym pledom, poduszkom, które udało mi się zakupić. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńJa chyba jakaś ograniczona byłam, że ten szary jakoś skreślałam. Wełnianych pledów i poduszek zazdroszczę, pięknie wyglądają te grubaśne stosy z warkoczami! pozdrawiam też:)
UsuńSzary kocham! Ten kolor dominuje w mojej szafie od zawsze. Od kilku lat także w domu. Głównie na ścianach. Jest na tyle uniwersalny, że właściwie wszystko do niego pasuje. A szarości, które zaprezentowałaś są cudne.
OdpowiedzUsuńja teraz do niego wracam, po dłuższej przerwie i mam ochotę na coś szarego i do domu, i do szafy. tylko zawsze mi się wydaje, że jakaś blada i niewyraźna w nim jestem:)
UsuńUwielbiam szary - we wnętrzach, ubraniach, a ostatnio mam fazę na paznokcie w tym kolorze. Fajnie wyglądają też pokoje dziecięce w tym kolorze - np. http://blog.jelanieshop.com/interior/avery-and-sebastians-room-by-sissy-and-marley/
OdpowiedzUsuńSzary w dziecięcych super, zgadzam sie, kiedyś nawet prezentowałam wśród inspiracji sypialnianych. Paznokcie szare matowe bomba, ale jakoś jeszcze nie mam odwagi:)
UsuńTeż mnie szary ostatnio pociąga :) mimo, że w moim mieszkaniu roi się od kolorów. Całkiem na szaro to chyba bym się nie przestroiła, ale gdyby tak kredens przemalować...hm...Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne zdanie o szarościach, ale teraz jest ich u mnie sporo, zarówno w domu jak i w garderobie:)
OdpowiedzUsuńJa zawsze na jesień przestawiam się na szary ;) i wyciągam z szafy filcową wielką torbę (ma już 5 lat!) i szarości z górnej półki, gdzie zimowały letnio. Ostatnio nabyłam szary pled na jesienno-zimowe wieczory przed tv.
OdpowiedzUsuńPoluję na ten szary fotel z ikei - naprawdę wygodny.