czwartek, 17 października 2013

mój pastelowy dzień dziecka

Nie muszę już chyba więcej powtarzać, jak bardzo lubię pastele oraz mieszkaniowe zakupy. To obok papierosów i czekolady moje największe słabości. Kiedy więc kurier przywiózł piękne różowe pudełko, a w nim moje nowe, pastelowe cudności, miałam taki mały dzień dziecka. Rwałam taśmy, cięłam folie, rozszarpywałam kartoniki, wydobyłam z głębin pudła moje małe radości. Ten dzień sponsorowała literka D jak Dania, bo stamtąd pochodzą Durszlak i Deseczki od Ib Laursen, w którym podkochuję się od dawna, a jeszcze nic tej marki wcześniej nie miałam. Kiedy mieszkałam w Kopenhadze, napatrzyłam się na te skandynawskie, wnętrzarskie smaczki, ale głównie przez szyby sklepowych witryn. Lubiłam już wtedy takie klimaty, ale nie mogłam nazwozić do Polski za dużo, poza tym nie było to na moją studencką kieszeń. Teraz mieszkam w Polsce, za Kopenhagą tęsknię bardzo  i odtwarzam sobie tamtejsze klimaty w mikroskali mojej kuchni. Jestem siedem lat starsza, parę kilo cięższa i mieszkam w brzydszym kraju, ale za to stać mnie na markowe durszlaki, ha!

To był mój pastelowy dzień dziecka jeszcze z innego, miłego powodu. Stała się rzecz tyleż zaskakująca, co przyjemna - pan Polka Dot KUPIŁ MI KWIATY! Nic nie nabroił, ani ja nic wyjątkowego nie uczyniłam. To było BEZ OKAZJI (sic!). Wróciłam do domu później od niego i już stały na stole w wazonie - różowe, bez żadnych trawsk i słomek, piękne i gołe, tak jak lubię. Nie żebym nie zasłużyła, bo zasadniczo uważam, że fajna ze mnie żona, ale niestety kupowanie kwiatów nie należy do ścisłego kanonu jego przewidywalnych zachowań.

Ładny miałam dzień, dzięki mężu, dzięki Pretty Home, dzięki Ib Laursenie.











Durszlak, deseczki i gałki kupiłam w uroczym sklepiku Magdy - Pretty Home.

30 komentarzy:

  1. ah, pozazdrościć męża co takie piękne kwiaty przynosi :) I nowych kuchennych sprzętów też zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No naprawdę zdarza mu się baaaardzo rzadko:) a sprzęty polecam:)

      Usuń
  2. To naprawdę był dzień dziecka :D Cudowne gadżety, cudowne kwiaty! Pobytu w Kopenhadze zazdroszczę. Myślę, że ja sama chyba bym się jakiejś choroby tam nabawiła ;) Zwariowałabym widząc takie piękne rzeczy do domu! Już po wizycie w Riviera Maison w Amsterdamie chciało mi się ryczeć ;)
    Piękna ta Twoja kuchnia. Aż mi żal, jak widzę jak swoje płytki cegiełki oszpeciłam brązową fugą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, rzeczywiście kiepski pomysł:) a tego nie można jakoś szybko, łatwo i niskobudżetowo zmienić na białe? Tak, Kopenhaga to masakra dla miłośników skandynawskiego stylu, ale myślę, że w Szwecji jest jeszcze gorzej. Tam podobno każda wioska ma sklepik lepszy niż wszystkie polskie razem wzięte i w dodatku każdy talerzyk kosztuje w nim 100 zł. Marzę o podróży do Szwecji i Norwegii, ale odkładam to na czasy, gdy będę miała luźne parę tysięcy na te sklepiki:)

      Usuń
  3. Ostatnio byłam w TKMaxx i przechodząc obok pastelowych rondelków itp pomyślałam o Tobie.
    Kwiatki są cudne,jednak mój kot romantyk wyciąga takie cuda i przynosi mi do łóżka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, też mam kota, a właściwie kotkę - łobuziarę, ale kwiatów na szczęście nie dotyka. To miłe, co piszesz o tym TK Maxxie, te różowe gary to już chyba mój znak rozpoznawczy:)

      Usuń
    2. Skusiłabym się na nie,ale obawiam się, że nie nadają się na indukcję:(

      Usuń
  4. Jeżeli dobrze widzę i to są goździki - to oznacza, że Twój mąż sam musiał je tak ładnie poprzycinać, żeby do wazonu pasowały. A to jest już naprawdę wysoki level ;) Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, no bez przesady! wiecheć został wsadzony do wazonu, przycinanki we własnym zakresie wykonałam. tylko mi tu go na piedestał nie stawiajcie za te kwiaty raz na pół roku:)

      Usuń
    2. Aaaa, to ok :) Bo takiego faceta, który umie ułożyć kwiaty i jednocześnie ma żonę i dziecko, to jeszcze nie widziałam :D

      Usuń
  5. Śliczne zdjęcia Agnieszko..ściskam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam oglądać zdjęcia z Twojego mieszkania :) strasznie mi się podobają;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) To mieszkanie to moje zboczenie i oczko w głowie:)

      Usuń
  7. Śliczne te pastele, zachwyciły mnie gałki, widoczne na drugim zdjęciu. Masz naprawdę urokliwą kuchnię. Kwiaty również piękne :)
    Czytałam również inne Twoje posty - bardzo fajnie piszesz. Będę tu częściej zaglądać.

    Pozdrawiam
    Magdalena Dudzic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, zapraszam częściej, będzie mi miło:) Pozdrawiam serdecznie! Agnieszka

      Usuń
  8. super zakupy, ja rónież strasznie lubię takie klimaty i Twojego bloga :). pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. pięknie, a ten durszlak z Ib Laursen cudo,
    wg mnie powinnaś rzucić pracę, zająć się stylizacją, urządzaniem wnętrz i pisaniem bloga, masz wielki talent do tego, pozdrawiam i czekam na kolejne posty,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, dziękuję bardzo...wiesz, chodzą różne myśli po głowie, ale rzeczywistość jest skomplikowana. jednak czuję, że wreszcie robię swoje, nawet jeśli (jeszcze) nie zarobkowo. takie komentarze dodają wiatru w żagle na pewno, dziękuję.

      Usuń
  10. Oj, jak ja Cię dobrze rozumiem :-) u mnie też coraz więcej pasteli, też uwielbiam Ib Laursena i również z dziką frajdą otwierałam moją pakę od Pretty Home :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te drobiazgi są ważne, prawda? i tak przyjemną czynność otwierania paczki czynią jeszcze przyjemniejszą :)

      Usuń
  11. Uwielbiam i posiadam pastelowe garnki oraz takie garnuszki z uszami z olkusza, są cudne,a teraz kolej na cedzak pastelowy do kompletu :) no i moje płytki, mam i uwielbiam, zostaję tu na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham t.e olkuszowe pastelowe garnuchy, też mam ich sporo:) cieszę się, zostań u mnie, ile chcesz:)

      Usuń
  12. Witaj,jestem u Ciebie pierwszy raz,ponieważ Magda pokazała Twój post na facebook.Uwielbiam sklep Magdy i ją samą,więc z ciekawości zerknęłam co u niej kupiłaś.Wspaniałe skorupy,pięknie się ze sobą komponują.Ja na razie szaleję z błękitami i bielą a na gwiazdkę zrobi się czerwono:)Chętnie pojechałabym do Magdy zobaczyć jej nową chatkę z jej cudami ale z mojej Redy trochę daleko:)Jeśli będziesz miała ochotę serdecznie zapraszam na mojego bloga.A do Ciebie będę zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też jestem pierwszy raz i jest pięknie :) czy możesz się podzielić doświadczeniem z płytkami w kuchni? Chodzi mi o białą fugę zwłaszcza przy kuchence. Czy jest to praktyczne czy lepiej dać ciemniejszą fugę. Płytki są już w drodze, kuchnia będzie gotowa lada moment. Tylko nie mogę zdecydować się na kolor fugi. Biała jest super, tylko czy praktyczna? W łazience mam też te płytki i nie ma z nimi problemu, ale w łazience nie ma tłuszczu :) bede wdzieczna za rade. Pozdrawiam cieplo i gratuluje stworzenia cieplego wnetrza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:) Co do fugi, to ja nawet nie rozważałam ciemnej, chciałam, żeby było bielusieńko:) Nasze kafle były kładzione 4,5 roku temu i wyglądają jak na zdjęciach, a nie dbam o nie jakoś specjalnie, przecieram raz na parę dni, nigdy nie trzeba było szorować ich jakoś szczególnie. Właśnie w łazience w niektórych miejscach mi ściemniały fugi od wilgoci, ale w kuchni jest czyściutko. Powodzenia z remontem!

      Usuń