niedziela, 21 grudnia 2014

kruszenie we własną pościel



Jestem już dużą dziewczynką, mogę sobie podżerać pierniki i nikt mi nie powie, żeby zostawić, bo na Święta.

(Potem w Święta człowiek był tak obżarty, wzdęty kapustą i grzybami, że te pierniki tylko się kurzyły niedoceniane, by znów zacząć smakować kilka dni później). Mogę sobie nawet wszystkie zeżreć jeszcze przed Wigilią i luz, moje pierniki w końcu. Mogę je rąbać, gdy zachce mi się coś przekąsić o dwudziestej drugiej i nie usłyszę, że za późno, że niezdrowo i w ogóle w dupę idzie. Mogę konsumować późnym rankiem, krusząc sobie we własną pościel ile mi się żywnie podoba. Moja pościel i moja dupa.

Jestem już dużą dziewczynką, więc mogę sobie na trzy dni przed Świętami gnić w pościeli i kruszyć w nią czym chcę. I nikt mi nie powie, że do roboty, że trzeba myć okna, pastować podłogi, rybie łby gotować i nie wychodzić z kuchni. Mam ten przywilej, że Wigilię spędzę u rodziców, ale też i ten, żeby wybrać, czy na trzy dni przed Świętami będę robić zdjęcia piernikom i pisać na blogu czy grzebać się w rybach lub w podłogach. Ja swoje upiekę, ale bez namaszczenia i spiny w tym roku, kilka ciast i trochę ciastek, nie będę pieścić się z czekoladkami ani kulać trufli, ani tym bardziej ganiać ze szmatą. Mam dwoje dzieci, w tym jedno malutkie i to są moje przedświąteczne zajęcia. Żeby malować pierniki na różowo, wycinać ozdoby z papieru, gapić się w choinkę ze zdziwionym niemowlakiem. Wybieram nie mieć w domu wzorowego porządku, rezygnuję z trufli na rzecz gnicia w pościeli w kubkiem herbaty i piernikami.

Ponieważ jestem już dużą dziewczynką, moje Święta mają taki kolor, jaki zapragnę. W tym roku mam wreszcie czarno, szaro i biało. I nie musiałam czekać na Mikołaja, żeby se herbatkę z nowej zastawy popijać. Mogę mieć na tydzień przed Świętami nowy czajnik, kubeczki i poduszkę. Nie muszę ze wszystkim czekać, konsumpcyjnie wyposzczona, aż pojawi się pierwsza gwiazdka. Nie potrzebuję prosić się po rodzinie, żeby spełniło się moje wnętrzarskie marzenie - już na miesiąc przed Wigilią rozświetla mi mieszkanie obiekt moich westchnień - industrialny sznur żarówek. Zakochana w nim byłam od dawna i choć takich miłostek niespełnionych mam jeszcze wiele, to wiem, że nie trzeba mi choinki, by się spełniły. I nie żebym całkiem w pogardzie miała te świąteczne prezenty, ale nie czekam na nie od września, nie fantazjuję o zawartości paczek, będzie w nich, co będzie, a czego nie będzie, załatwię sobie sama. W końcu jestem już dużą dziewczynką.





























Mój wymarzony, czarny, industrialny sznur lampek (marki House Doctor) dziś rozświetla ciemne popołudnia i wieczory, tworząc świąteczny klimat, za kilka miesięcy doda niepowtarzalnego uroku letniej imprezie w ogrodzie. Mam świadomość, że ograniczenia naszego mieszkania nie pozwalają na wyeksponowanie pełni jego urody - potrzebowałby wielkiej ściany białych cegieł w pięknym lofcie lub w wysokim mieszkaniu w kamienicy. Jest tak solidny, że wierzę, że takiej doczeka, póki co cieszy oczy spuszczony wzdłuż regału, daje mnóstwo światła, z powodzeniem zastępując jedną lampkę.

sznur żarówek - Smukke
ceramiczna bombka w czarne paski - Smukke
ceramiczna bombka z szarą gwiazdką - Smukke
dzbanek do herbaty - Livebeautifully
szare kubki w gwiazdki - Livebeautifully
poduszka w czarne trójkąty - Bunny Likes
szara pościel w gwiazdki i groszki - Dots My Love
wydruki (plakaty) - Pinterest

Przepis na popękane pierniczki, moje ulubione - miękkie i ciągnące, przepyszne - tutaj.

bez linków:
puszka na ciastka - Empik (zeszły rok)
drewniana taca - H&M Home (sprzed pół roku)

24 komentarze:

  1. o! i ja mam tak samo.. ze robie co chce przed tymi swietami.. mieszaknie czyste ale nie sterylnie.. nie gotuje bo jade do mamy .. pierniki podjadamy juz od wczoraj ; ) a dzis cały dzien w pizamie po domu ;) sznur piekny choinka i inne gadzety tez :D miłego kruszenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wspaniałe to jest, ja dopiero dojrzewam do takiego przedświątecznego luzu. miłego kruszenia i Wam życzę :)

      Usuń
  2. mam tak samo jak Ty ;---) fajne uczucie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz naprawdę idealne wnętrze... jest jednolite i spójne. Wszystko do siebie pasuje. Zdecydowanie masz fantastyczny gust ;) Miło popatrzeć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o rety, jak miło przeczytać! dzięki za docenienie moich wysiłków :)

      Usuń
  4. Możesz,możesz-a co! ;p
    Ja z resztą też mam ten komfort,że wigilię i Święta mamy chodzone po domach :)) Więc też nie muszę tkwić nad garami ;p U mnie produkcja piernikowa rusza dopiero jutro-bo choróbska opóźniły nasze plany ;/
    Pięknie u ciebie!!! Moje ulubione kolorki :) U mnie też szarości i biel ale delikatne akcenty czerwieni także się pojawiły ;p
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. delikatne akcenty też lubię, ale jakoś nie mam, minimalistycznie w tym roku. My od zawsze po rodzicach, jednak napinałam się co roku, żeby się napiec i narobić wałówki, żeby nie przyjść z pustymi rękami albo tak po prostu...robić, żeby robić, chomikować, mieć. trochę się z tego leczę, nie trzeba zasuwać przed Świętami, żeby były miłe :)

      Usuń
  5. Pięknie! Najważniejsze, by świętować po swojemu i nie dać się temu owczemu pędowi, który szaleje wokół :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale superowe kubki :) Bardzo lubię do Ciebie zaglądać. Nie wiem czy dobrze czuję, ale jesteś typem buntownika, co? Ja też uważam, że każdy ma prawo świętować jak sobie zażyczy. Ale ciekawi mnie u Ciebie jedna rzecz - odnoszę wrażenie, że wszelkie tradycje negujesz odgórnie. Czy mi się tylko tak wydaje? Nie żebym miała za złe czy coś - absolutnie. Po prostu intrygujesz swoimi wpisami i dajesz do myślenia.
    pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie - mmszczescia. blogspot.com
    Mahda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mhmm, chyba nie neguję wszelkich tradycji z definicji, tak przynajmniej o sobie dotychczas myślałam...ale rzeczywiście buntuję się przeciwko bezrefleksyjnemu, a męczącemu odtwarzaniu zastanych wzorców i sytuacji. nie lubię czuć się zniewolona przez bezsensownie utarte ścieżki. Pozdrawiam Cię, Magda!

      Usuń
  7. haha, ja tam okruchów nie widzę ;) powiem więcej, po urodzeniu trzeciego dziecka nawet choinki nie miałam. Nie, bo nie!
    A u Ciebie, proszę bardzo! Podziwiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po urodzeniu trzeciego dziecka to ja bym pewnie nawet nie wiedziała, że są święta :) u mnie tylko dwie, więc jest choinka, trochę ciastek, parę prezentów...a i tak umęczona jestem niemiłosiernie. A ja podziwiam posiadaczy trójki dzieci :)

      Usuń
  8. Ja w sumie też nie mam jakoś strasznie dużo stania z garach ;-) dwa ciasta, ciasteczka, sałatki i kapusta. Też Święta nie są u nas, więc jeszcze w tym roku bardziej skupiam się na pieczeniu i dekorowaniu domu :-)
    Bardzo podobają mi się Twoje różnorodne ozdoby choinkowe - coś pięknego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! co roku staram się dorobić kilka papierowych drobiazgów i tak się nazbierała taka eklektyczna kolekcja :)

      Usuń
  9. Ja nie leżę w pościeli, ja w niej gniję od 1 grudnia... Najpierw w szpitalnej, teraz, na szczęście, już we własnej. Gniję, choć nie muszę, ale niemoc mnie ogarnęła i nie mogę się za nic zabrać. I leżąc teraz w pościeli mam myśl - "jutro w końcu wyciągnę dekoracje', ale tę myśl mam już od zeszłego czwartku... Może tym razem się uda :P A tak właściwie to chciałam tylko napisać - Masz cukrowe laski! A ja w żadnym sklepie ich w tym roku nie widziałam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rety, co się dzieje, czemu tak gnijesz?! Mam nadzieję, że to nic bardzo poważnego i że już lepiej i w ogóle wyleziesz z tej pościeli, bo wstąpi w Ciebie przedświąteczna moc. Niech wstępuje, ale już! Trzymaj się ciepło!

      Usuń
    2. Chyba jesteś czarodziejką... Wczoraj do 1 w nocy (czyli właściwie dzisiaj) sprzątałam. Upiekłam 15 blach pepparkakorów, dziś 5 blach pierników last minute, a zaraz będę wałkować ciasto na kruche ciasteczka. Potem pakuję prezenty i jeszcze lecę na szybkie zakupy. Wstąpiła we mnie przedświąteczna moc, porzuciłam piżamę, łóżko, niemoc i nawet doła, którego mi sprzedali w szpitalu ;) Czekam na posta, który ma nadejść wieczorową porą :)

      Usuń
  10. Bardzo fajny post :) Podpisuję się w całej rozciągłości! Czytając na każdym kroku o przedświątecznej gorączce, pośpiechu i tempie, myślę sobie o po co to zamieszanie? Przecież można na spokojnie i bez spiny. Również podjadamy pierniczki od kilku dni ;) I zostajemy w domu w te święta z 34 -tygodniową córeczką w brzuszku, by wylegiwać się na sofie i oglądać filmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i tego Ci zazdroszczę! nigdy nie miałam dość jaj, żeby zostać w domu, żeby wylegiwać się i oglądać filmy, zawsze jednak siedziało się przy rodzinnych stołach. z roku na rok na szczęście udaje mi się te odsiadki skracać na rzecz wylegiwania się u siebie :) wirtualnie głaszczę w brzuch, miłego wylegiwania!

      Usuń
  11. Trzy razy robiłam te Twoje ciastka, wyszły miękkie i ciągnące ale wyglądały jak małe krowie kupy. A te Twoje takie ładne, kształtne i popękane. Bardzo to Twoje mieszkanie miłe dla oka. Pozdrawiam. Magdalena eM - sąsiadka z dzielni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mhmm, to ja nie wiem, trochę może i kupy, ale mi zawsze popękane wychodzą :) dzięki, sąsiadko! :)

      Usuń
  12. Właśnie wczoraj wieczorem upiekłam te ciasteczka, wyszły pyszne.Zabrałam trochę do pracy i razem z koleżankami sobie podjadamy :) A mieszkanko jak zawsze pięknie ustrojone. Pozdrawiam
    Monika M

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszystkiego magicznego na święta z umytą podłogą czy bez :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja nie lubię. Kruszyć we własną pościel, podjadać pierników przed świętami, gnić w pościeli.
    Chyba nie jestem jeszcze na tyle dużą dziewczynką :D

    OdpowiedzUsuń