niedziela, 27 kwietnia 2014

to przez to dziecko pachnące czekoladą


Boję się, że Zośka niedługo przestanie tak pachnieć. Uwielbiam wąchać dzieci. Podczas gdy niemowlaki śmierdzą głównie skwaśniałym mlekiem i żółtą kupą, skóra i włosy większych dzieci to dla mnie najcudowniejsza woń na świecie.
No, może obok zapachu mojego męża, on też klawo wonie, choć oczywiście zupełnie inaczej. Dzieci, zwłaszcza własne lub z najbliższej rodziny wydzielają zapach najpiękniejszy, słodkawy, moja Zośka na przykład pachnie wanilią, czasem malinami, uwielbiam sztachnąć się mocno zapachem jej gładziutkiego karczku, wdychać jej brzoskwiniowe policzki, chłonąć jej dziecięcą gładkość i czystość. Wszystko ma takie niewinne i idealne, żadnego potu, niechcianego włosa, nieświeżego oddechu, doskonałość w każdym calu. Najczęściej tak sobie chłonę, wdycham, całuję i smakuję tę doskonałość rano, w pościeli. Nazwijcie mnie zboczoną, ale to dla mnie chyba najprzyjemniejszy aspekt macierzyństwa: poranne gadanie głupot, zaśmiewanie się do rozpuku, gilgoty aż do łez i tarzanie się w tym jej słodkim zapachu. Głaskanie najdelikatniejszej skóry, klepanie najsłodszego na świecie gołego tyłka, gilganie gładziutkich paszek - mogłabym ją zjeść.

Piszę to po dokładnie takiej porannej sesji, śmiesznej aż do bólu, smakowitej i beztroskiej. Dziś rano, czułam to wyraźnie, Zosina skóra pachniała czekoladą. Może to jeszcze wielkanocne zające porami skóry wychodzą, ale od wdychania jej zachciało mi się słodkiego śniadania. Przypomniało mi się, że dorwałam ostatnio na zakupach małe groszki z ciemnej czekolady, kupione z myślą o tych ciasteczkach. No i już nie trzeba mnie było namawiać do wstania, już byłam w kuchni i mieszałam. Mimo pośpiechu zapisałam dla Was proporcje, i dobrze, bo te placuszki są warte grzechu - puchate i nie za słodkie, z piegami rozpuszczonej czekolady, pyszne. To takie rozpustne śniadanie,  które idealnie nadaje się, gdy chcemy zrobić frajdę dzieciom - na urodziny czy Dzień Dziecka. Albo gdy pachną w łóżku czekoladą i nie możecie się powstrzymać. To wszystko przez te bachory, jak zwykle, diabelskie nasienie!




Placuszki pieguski

Składniki (na ok.20 szt.)

300 g mąki pszennej
200 ml mleka (może być roślinne: sojowe, ryżowe itp.)
150 ml maślanki lub jogurtu naturalnego (można zastąpić wegańskim lub roślinnym mlekiem)
1 jajko
50 ml roztopionego masła, przestudzonego (może być olej z pestek winogron lub kokosowy)
pół łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody oczyszczonej
1 cukier waniliowy (można zastąpić dwiema łyżkami syropu z agawy lub innym zdrowym słodzikiem i naturalnym ekstraktem z wanilii - mi akurat wyszły)
groszki czekoladowe do pieczenia - ok.75 g (3/4 pudełeczka - według uznania)


Przygotowanie:

  • do miski wlej mleko i maślankę, przestudzone masło, wbij jajko - wymieszaj wszystko rózgą
  • mąkę przesiej wymieszaj z proszkiem i sodą
  • do rzadkich składników dodaj cukier waniliowy (lub inny słodzik) i wsypuj powoli mąkę, mieszając dynamicznie rózgą - masa ma być gładka i dość gęsta, jak bardzo gęsta śmietana
  • rozgrzej patelnię, posmaruj odrobiną oleju przy użyciu kawałka ręcznika papierowego i smaż okrągłe placuszki na złoty kolor

15 komentarzy:

  1. Te placuszki musiały być smaczne, ja również uwielbiam zapach mojego malucha. Świeżo po kąpieli, czy po przebudzeniu. Mogłabym go schrupać!

    OdpowiedzUsuń
  2. o rany ale ochoty nabralam na te placki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój niemowlak pachnie pięknie!!!! Wypraszam sobie! ;) Kupy robi rzadko i już nie ulewa, także już półroczne dziecię ma zapach absolutnie cudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no dobra, półroczniak, który nie ulewa już ma prawo pachnieć :)

      Usuń
  4. Szkoda,że mój Trzylatek już potrafi rzucić "mamooo!zośtaw!to moja noga!" ....:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę takich zapachów :)) na razie tylko sobie je wyborażam.
    Pozdrowionka dla Zosienki.

    OdpowiedzUsuń
  6. a myślałam żem zboczona. Ja mam ochotę pożreć własne dziecko, ale nie wiem od czego zacząć. Bosze gdyby była potrawą, to już dawno by jej nie było. Nie umiem nigdy powstrzymać się od wyściskania aż jęczy "mama puść!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że jest nas więcej takich zboczonych:)

      Usuń
    2. Dzięki Ci za ten wpis, myślałam, ze tylko ja jestem taka nienormalna ;)
      Nie raz, nie dwa, moje dzieci płakały bo ugryzłam je delikatnie w dupkę lub w stópkę :P
      Pozdrawiam Paulina, matka 4 dzieci :)

      Usuń
  7. I ja mama to zboczenie wąchania swoich dzieci))) Lenka pachnie jeszcze oliwka a Igorek już słodkim malum chłopcem)) Przepis podkradam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś rano jadłyśmy je na śniadanie :D
    babyciuszkolandia

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety, masz rację, ona przestanie tak pachnieć... Jak dojrzewanie przyjdzie, zaczną wylewać się hormony i wtedy pot, przetłuszczające się włosy na głowie i w ogóle włosy wszędzie...

    OdpowiedzUsuń
  10. hihi tez myślałam że ze mną coś nie tak:-) witam w klubie matek wąchających;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń