czwartek, 1 sierpnia 2013

monthly snapshot: July

Pomyślałam sobie, że będę sobie robić takie comiesięczne impresje, co niniejszym czynię i dzielę się z Wami refleksją po obejrzeniu lipcowych zdjęć. Jeżeli chcę się tu czymś pochwalić, to nie tym, jakie cudowne mam życie, tylko innym sukcesem - tym, jak się w tym życiu czuję. Jeszcze kilka miesięcy temu kompletnie nie widziałam tego, co mam. Byłam sfrustrowana, smutna, bezradna, przekonana, że nic mnie już w życiu nie czeka, że wszystko jest nie tak, rozpamiętująca wszystkie porażki, niezrealizowane plany, błędne decyzje. Byłam wkurzona, bardzo, bardzo wkurzona. Dziś na tych zdjęciach widzę wystarczająco fajną kobietę, która wstaje rano i cieszy się z tego, co ma. Nie ma we mnie dawnej tęsknoty za innym życiem, dawnej chaotycznej pogoni za szczęściem, które nie wiadomo było w zasadzie, czym i gdzie jest. Pisze do Was wystarczająco fajna mama, wystarczająco inteligentna i w sam raz ładna. Już nie "za chuda dla grubych, a dla chudych za gruba", już nie "dla brzydkich za ładna, a dla ładnych za brzydka". Dziś cieszy mnie lato, słońce, burza, radochę mam z małych sukcesów i jeszcze mniejszych przyjemności. Wzrusza mnie moja Zocha, jej wygłupy i śpiewy, jej czteroletnie mądrości, dziś doceniam to, że jest, bardziej niż kiedykolwiek. Zrozumiałam, że nie muszę mieć doktoratu ani korpokariery, by znać swoją wartość. Już nie płaczę za podróżami w dalekie miejsca, bo wiem, że jeszcze je zobaczę. Dziś wiem, że moje szczęście śpi tuż obok, chrapie i zabiera mi kołdrę. Banalne to i ckliwe wszystko, ale dopiero na to wpadłam, trochę łez upłynęło, sporo złych słów padło, by zauważyć całe to dobro i piękno, które jest wokół. Złośliwi powiedzą, że powinnam teraz wziąć to w cudzysłów i podpisać: Paulo Coelho. A ja podpiszę to tak: ze swojego dobrego życia pozdrawia Was wystarczająco fajna Agnieszka. Amen.

...

I thought it would be a good idea to publish my monthly snapshots here on the blog. I hereby present it together with a reflection on my life. If I want to boast about anything here - it is not how wonderful my life is, but another success - how I feel in it. Until few months ago I was totally blind to what I have. I was frustrated, sad, helpless, convinced there was nothing more in life for me, that all was wrong, dwelling on all my failures, unrealised plans, wrong decisions. I was angry, very, very angry. Today I see in these pictures a really cool woman, who gets up in the morning, feeling happy and greatful for what she has. There is no more missing some other life, no chaotic chasing an undefined happiness. It is a good enough mother writing to you, a sufficiently intelligent and pretty woman. No longer "too skinny for fat ones, too fat for skinny ones", no longer "too pretty for ugly ones, too ugly for pretty ones". Today the summer, the sun, the storm are enough to make me happy, I enjoy little successes and even smaller pleasures. I have realised I do not need a Phd nor a career in a corporation to know my worth. I don't cry for travelling to faraway places, cause I know I will eventually see them. Today I know, that my happiness sleeps next to me, snoring and stealing my blanket. It is a sentimental cliche, but many tears were cried out and many bad words were said until but I realised it. The vicious will tel my to use quotation marks and sign it: Paulo Coelho. But will sign it this way: A cool enough Agnieszka says hi from her good enough life. Amen.






Nie potrzebuję już fajerwerków, przygód, snobizmów, wącham dziecko, przytulam męża, wyciągam ciasto z pieca, podlewam lawendę i z głębokim przekonaniem mówię sobie:

...

I no longer need fireworks, adventures, snobisms, I sniff my child, I hug my husband, I take cake out of the oven, I water my lavender and I tell myself, deeply convinced:










1 komentarz: