Obchodzę ten dzień wyspana jak za starych, dobrych czasów. Śniadanie nie przerywane rozlanym kakao, upadającymi widelcami, trajkotaniem i pytaniami w stylu, co to jest bydło hodowlane.
Dziwnie mi, niby przyjemnie, a jakoś nieswojo. Obchodzę ten dzień już bez nadętych ceregieli, bez prezentów i kwiatów. Uczyniliśmy z niego Dzień Świętego Spokoju, okazję do zwyczajnego całkiem relaksu i prostych przyjemności. Niby fajnie tak pobyć we dwoje w dniu naszego święta, ale dziwne to święto bez niej. Fakt, sześć lat temu była tylko planem, potrzebą, wirtualnym bytem w naszej wyobraźni, enigmatycznym kimś. Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji. Ale ja nie o tym dziś, bardziej chodzi mi po głowie ta refleksja, że definicja MY się poszerzyła. I że nie jest to przejaw typowego rozpadu miłości romantycznej pod wpływem rodzicielstwa. Po prostu MY to my troje, bo choć wciąż lubię być tylko z nim, to za długo się nie da. Brakuje tego trajkotania i pytań o bydło hodowlane.
Jak co roku piątego lipca patrzę na te zdjęcia. Widzę perfekcjonistkę, która tak się skupiła na organizacji całej oprawy, że omal nie zapomniała o tym, co najważniejsze. Widzę kobietę, która nie miała wątpliwości i która miała rację, bo dobrze wybrała. Widzę dwoje ludzi, którzy nie mieli pojęcia, jakie kłopoty na nich spadną i dobrze, bo jeszcze by się rozmyślili. A tak są razem dzisiaj, po wielu problemach i przed wieloma jeszcze większymi. On właśnie słucha za głośno muzyki w wannie, śpiewa (jezu, niech już przestanie). Ja siedzę na niepościelonym łóżku, przez otwarte na oścież drzwi widzę balkon cały w kwiatach i czubki drzew, pachnący lipcem wiatr wpada do środka i zapowiada dobry dzień.
Dziś nie ma fajerwerków, gołębi, koronek, kwiatów ani szampana. Jak dobrze, że dziś są piżamy, niepościelone łóżka, fałszywy śpiew dobiegający z łazienki. Ślub to rytuał przejścia, niepotrzebnie mydlący oczy głównym bohaterom. Bo już następnego dnia nic nie zostaje z tej wymuskanej wydmuszki - tylko kac i poczochrane loki. Potem już głównie proza, to może być rozczarowujące. Ja już swoje rozczarowania przełknęłam i idę dalej. Dziś akurat na obiad do Hindusa i na Opener'a, za rękę, koniecznie za rękę.
Gratuluję, życząc dalszych wspaniałych lat...
OdpowiedzUsuńno i witam na "moim" terenie (Opener) ;)))
Piękne wspomnienia, pięknie się prezentujesz :) Widać ten błysk w oku!
OdpowiedzUsuńWczoraj moi Dziadkowie mieli 55 rocznicę ślubu, jutro moi Rodzice mają 29. Najwyraźniej "r" w nazwie miesiąca nie jest niezbędne! Wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia! Zwłaszcza pierwsze- widać na nim jakąś retro-piękność :)
No i ja liczę, że jak Hanka podrośnie, to Polka zostanie szefową firmy organizującej tego typu eventy :)
Hej Polka
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam wszystkiego co Najpiękniejsze i Najlepsze - potańcz sobie i może Cię Sylwia wypatrzy ta co wygrała miskę od Ib Laursena :-) buziaki, lecę do roboty bo już mam 4 parapetówkę a jeszcze 2 mi się szykują :-))) słońca, słońca i słodyczy
Piękna panna młoda.wszystkiego naj na następne lata. :-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego na kolejne lata :) piękne foty. My braliśmy ślub na początku sierpnia uważam, że lato to najpiękniejsza pora roku na to, by zaczynać wspólne, nowe życie :)
OdpowiedzUsuńzycze Wam spacerów za rekę do końca świata ;)
OdpowiedzUsuńAle jesteś piękna:))) już dawno to zauważyłam, chociaż rzadko się pokazujesz;), ale ta suknia (cudo po prostu) jeszcze podkreśliła Twoją urodę:))
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, ja też coraz częściej wolę dni "Świętego Spokoju" :D
Uwielbiam zaglądać na Twojego bloga, bo jest bajeczny i taki..pastelowy:)) Uwielbiam mądre teksty, ostatnio ten o ciąży ....tak bardzo chciałabym mieć drugie dziecko i równie mocno nie chcę być w ciąży i znowu rodzić;/
Pozdrawiam Ola.
Najlepsze życzenia rocznicowe!!! Oby jak najwięcej wspaniałych momentów w waszym życiu było!!!
OdpowiedzUsuńBuźka ;0
Dużo miłości na koleje wspólne lata :)
OdpowiedzUsuńPieknie to wszystko opisujesz; bez sciemy, ale uwielbiam Twoje teksty :))) wszystkiego co najlepsze, z calego serducha!!! Juz wiesz, ze prowadzisz mojego ulubionego bloga, ale nie zaszkodzi przypomniec ;) sciskam wiertualnie!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to co napisałaś:"Widzę dwoje ludzi, którzy nie mieli pojęcia, jakie kłopoty na nich spadną i dobrze, bo jeszcze by się rozmyślili."
Prawda, oj prawda...
Wielu zwyczajnych, prostych i spokojnych dni :)
I oby w tych piżamach przez życie dobrze Wam się szło!! :)))
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że wycisnęłaś mi łezki wzruszenia tym wpisem. Z niewyjaśnionej tak naprawdę przyczyny :D Może dlatego, że "Nasz Dzień" zbliża się wielkimi krokami i, może to dziwne, całkiem niecierpliwie czekamy na tą codzienność "tuż po", która, uważam, mimo, że czasem ciężka, jest właśnie najfajniejsza w tym wszystkim :)
OdpowiedzUsuńMam slabosc do koronek,czytam Twojego bloga regularnie i nie raz Twoje slowa mnie wzruszyly...suknia jest przepiekna a i Ty jestes piekna kabieta.Pozdrawiam serdecznie Magdalena.
OdpowiedzUsuńmam ogromne zaległości w blogowaniu ale odpaliłam kompa i nadrabiam Twoje ost posty
OdpowiedzUsuńi na wstępie najlepsze życzenia kochana też kilka dni przed Wami obchodziliśmy rocznicę
jak dla mnie właśnie ta proza życie jest najlepsza bo najbardziej prawdziwa i rzeczywista
chociaż bywa męcząca i uciążliwa ale we dwoje w db dobrane"dwoje" wszystko jest łatwiejsze i ze wszystkim można sobie poradzić
sto lat:-)
Wszystkiego naj naj Ja właśnie z Openera wróciłam i nadrabiam zaległości - fotki pokażę już niedługo Zapraszam
OdpowiedzUsuńurzekająca panna na pierwszym zdjęciu, wszystkiego dobrego z okazji rocznicy. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńgratuluję rocznicy zycnastepnych :)zę
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego. Piękna sukienka
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.blogspot.com
Dziękuję Wam wszystkim za życzenia i miłe słowa na temat panny młodej:)
OdpowiedzUsuńa tak sobie postanowiłam poczytać Twoje litery - podobają mi się coraz bardziej. tak pięknie o tym wszystkim piszesz i o tych drobnych/niedrobnych przełkniętych rozczarowaniach i w ogóle. czytam, jak wciągającą książkę, rozdział po rozdziale...
OdpowiedzUsuńmocno spóźnione... ale szczere gratulacje :)
OdpowiedzUsuńI oby wiele piżam przed wami :) i tych letnich i tych zimowych-puchowych :D
Szczęścia we dwoje, we troje, we czworo ;) aby każdego dnia, kawa smakowała tak słodko,
z lekką nutką goryczki dla równowagi :)