Ostatnia przerwa blogowa była skandalicznie długa, wiem i żałuję. Powiem szczerze, że oprócz pewnego konsumującego czas zajęcia po prostu mi się nie chciało. Bo jak się chce, to i w środku nocy można pisać.
Nie miałam jednak weny do pisania, gotowałam tyle, żeby przeżyć, fotografię zarzuciłam, pikniki ani atrakcje nie były mi w głowie. Myślałam, owszem, jak zwykle, ale co to były za myśli - smutne i niegodne spisania.
Tęsknota odebrała mi trzeźwość umysłu i chęć do życia. Ciężarna histeryczka zalana hormonalnymi łzami, znowu. Nieporadna, niezdecydowana łajza, nie cierpię czuć, jak hormony zwyciężają nad moim zwyczajowym ogarnięciem. Nigdy nie lubiłam, gdy wyjeżdżał, ale nauczyłam się z tym żyć. Starałam się radzić sobie i akceptować jego wybory, cieszyć się, że wreszcie jest spełniony. Czerpać radość z powrotów. Ubiegłe lato było spoko, sądziłam, że już nauczyłam się tak żyć. Zaczęłam więcej wychodzić, gdy wyjeżdżał, zapraszać przyjaciółki na wino, parę razy pojechałam z nim. Sądziłam, że jak w tym roku jeszcze dojdzie dodatkowa porcja szczęścia i swobody w postaci prawa jazdy i samochodu, to już będzie całkiem dobrze. I dupa. I wtedy okazało się, że kobiety w ciąży się nie zostawia, że to totalnie odbiera poczucie bezpieczeństwa. Że ciężarna pozostawiona sama sobie wypełnia się żalem i frustracją, że tęskni tak, aż wpada w czarną dziurę.
Słabość? Toksyczne związanie? Nigdy nie czułam się aż tak uzależniona, chcę sądzić, że to hormony. Że to taki atawizm, ewolucyjny mechanizm, który każe kobiecie chronić siebie i potomstwo pod mocnym ramieniem. Atawizm czy inny mechanizm, hormony, nie hormony, ale przeszło, czarna dziura zniknęła na widok tych błękitnych oczu. Łzy przestały płynąć, smutek zniknął, wegetacja się skończyła i zachciało mi się nagle znów wszystkiego, czego mi się nie chciało. Wróciła umiejętność podejmowania decyzji i trzeźwy osąd, bezradna gąska zniknęła. Jak się człowiek w nocy z mężczyzną życia poprzytula, to od razu wstaje rano pełen energii. Dla mężczyzny życia chce się pomalować paznokcie, kupić wreszcie nową deskę do kibla, załatwić wszystko, co nie załatwione, nadrobić wszystkie zaległości, zrobić jego ulubione letnie ciasto. Przez najbliższy miesiąc możecie być o mnie spokojni, powinno mi się chcieć. A potem to się zobaczy.
Wreszcie popełniłam też jakieś ciasto godne mojej cudnej, nowej patery od Iba. Ten sernik i ta patera są dla siebie stworzeni.
Sernik na zimno
puszysty, najlepszy
Serniki na zimno nigdy mnie specjalnie nie kręciły...dopóki nie spróbowałam tego (zmodyfikowany nieco przepis z Kwestii Smaku). W
niczym nie przypomina galaretowatych, tęczowych wyrobów, za jakimi nie
przepadam. Lekki, puszysty, śmietankowy mus, nie za słodki, na spodzie
ze słonawych ciasteczek, ze świeżymi owocami to totalnie nowa jakość, aż
nie wypada nazywać do sernikiem na zimno. A jednak go tak nazywam, no
bo jak inaczej? Zrób go mężczyźnie życia, nawet jeśli nigdzie nie wyjeżdżał. A może właśnie dlatego?
Składniki:
200 g herbatników zbożowych (np. Digestive)
100 g masła
500 g mascarpone
400 ml śmietanki 30% lub 36%
2 cukry waniliowe
3 łyżki cukru pudru
3 łyżeczki żelatyny
30 dkg truskawek
Przygotowanie:
- herbatniki zmielić na pył malakserem lub wsypać do siatki i rozgnieść wałkiem, masło roztopić, wlać do ciastek, wymieszać
- żelatynę zalać kilkoma łyżkami zimnej wody
- ciasteczkową masą, przypominającą mokry piach, wylepić tortownicę, wstawić do lodówki
- śmietankę ubić na sztywno, dodać cukier waniliowy i cukier puder, dodawać mascarpone po łyżce i mieszać, aż masa się połączy
- żelatynę rozpuścić w kilku łyżkach gorącej wody, rozmieszać łyżeczką, wlać do masy i wszystko jeszcze raz porządnie wymieszać
- masę przełożyć do formy i wstawić do lodówki
- gdy stężeje, obłożyć wierzch obficie świeżymi truskawkami
uwielbiam serniki na zimno :-))))
OdpowiedzUsuńAwwww... w każdym słowie czuć wielką miłość! Zainspirowałaś mnie mega. Nasza rocznica ślubu już w przyszłym tygodniu i właśnie sobie myślałam co by tu popełnić... Serniczek to idealny pomysł!
OdpowiedzUsuńPo pracy na zakupy i wieczorkiem bedziemy zajadac serniczek :) Pozdrawiam. Milo poczytac ze nastroje juz lepsze
OdpowiedzUsuńciasto wygląda przepysznie, zrobię je teraz w sobotę na swoje urodziny :)
OdpowiedzUsuńdobrze mieć urodziny w sezonie truskawkowym, prawda? dla mnie to też smak urodzinowych przyjęć:)
Usuńwspaniale mieć urodziny w sezonie truskawkowym.Sernik tak jak mówiłam, zrobiłam na urodziny i był przepyszny, wszyscy byli zachwycenie. Dzięki za pyszny przepis i serdecznie pozdrawiam.
UsuńPolko jak już coś napiszesz to mowę odbiera . Tak pięknie ujmujesz swoje uczucia i wplatasz je w codzienność a to właśnie drobne gesty mówią często więcej niż tysiąc słów. Sernik dla ukochanego zrobię dziś !
OdpowiedzUsuńA zrób, nie wie, że jest ukochany! dziękuję :)
Usuńhah.. ja tez chce wierzyc ze to hormony bo w ciazy miałam tak samo jak mój męzczyzna na 2 dni w trasę jechał.. a juz przerazenie w oczach musialam miec ogromne jak miał na 3 msce pojechac.. całe szczescie ( dla mnie ) wtedy to nie wyszło.. dobrze ze juz ci sie chce :) a sernik wyglada przepysznie :)
OdpowiedzUsuńfajnie wiedzieć, że nie jestem wariatką:) naprawdę myślę, że to takie biologiczne jest, ta potrzeba bycia zaopiekowaną, nieumiejętność dźwigania życia w pojedynkę.
UsuńBlogini po prostu! Uwielbiam ;-)
OdpowiedzUsuńheh, zawstydzasz mnie, strasznie to miłe:)
UsuńBlogini po prostu! Uwielbiam ;-)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię czytać Twoje teksty, bo choć bywają humorystyczne, to zawsze dotykają ważnych spraw, emocji, potrzeb ciała i ducha, rozterek, wzlotów i upadków. W tym czasami przelukrowanym blogowym świecie, do którego sama się jakiś czas temu "zapisałam" jesteś bardzo ale to bardzo tak-zwyczajnie-cool :) Wiesz - wróżę Ci jakąś co najmniej karierę felietonistki w poczytnym magazynie.
OdpowiedzUsuńobyś okazała się dobrą wróżką! :) dziękuję!!!
UsuńRzeczywiście widać,że serniczek rozpływa się ,aż ślinka cieknie ;p W ogóle ciasta z serkiem mascarpone są przepyszne! Ja mam przepis na takie jedno z malinami ale muszę poczekać aż te zaowocują a na razie trzeba pochłaniać truskawy ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sernik wygląda tak pysznie, że aż ślinka leci :) Muszę go wypróbować. Tak bez okazji. Z miłości.
OdpowiedzUsuńP.S. Hormony u ciężarnej to paskudna sprawa ;)
Chyba przeżywałam ostatnio coś podobnego :P Tyle pracował, że aż przykro mi było i prawie wszystko rzuciłam w kąt, bo nawet nocami czasem było go brak. Ale już jest i nawet zrobił rzeczy, które od dawna obiecywał i od razu mi lepiej :))) Oby jak najdłużej :P
OdpowiedzUsuńi sernik mnie zachwyca i patera, ale najbardziej miłość...
OdpowiedzUsuń:)
buziaki dla Was :))
trzymaj się dzielnie :)
Mój Mężulek dziś wraca, no to postanowiłam wykonać to cudo. Wszytsko szło jak z płatka. Mówię, e jakie proste. A potem dodałam mąkę ziemniaczaną zamiast cukru pudru O.o
OdpowiedzUsuńWitam, postanowiłam zrobić dziś sernik i wszystko było ok do momentu dodania żelatyny, masa się zważyła :( pewnie tak nie powinno być.. czy mogę liczyć na podpowiedz co mogłam zrobić źle, aby nie powtórzyć błędu w przyszłości? z góry dziękuję i pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńmi chyba też coś nie wyszło :( grudki się porobiły...
OdpowiedzUsuń