czwartek, 28 listopada 2013

zaczynamy odliczanie

Już za chwileczkę, już za momencik zaczynamy odliczanie. Już nie narażę się na falstart, już wszystkie christmasy z marketowych głośników będą uprawnione, już mogę spokojnie co weekend piec kolejne partie ciasteczek i chować je do puszek i słojów, oficjalnie jest pozwolenie na lampki, wieńce, mikołaje zewnętrzne dmuchane i cały ten cudowny klimat. Nie ma się co zastanawiać, czy te dwa dni i jeden i wieczór są warte całego tego zachodu, tych wszystkich dekoracji, wypieków, godzin spędzonych na wybieraniu, kupowaniu i pakowaniu prezentów, lepieniu pierogów, tego wysiłku, jakiego wymaga przytaszczenie do domu drzewa czy ulepienie stu pięćdziesięciu uszek. Bo nie jest. Kompletny nonsens to jest. 

Dlatego ja się nie zastanawiam, nie analizuję, nie myślę trzeźwo ani nie używam w tej kwestii zdrowego rozsądku. Grudzień, adwent są po to by je celebrować, jasne, że z myślą, że na końcu są one - wyczekiwane, magiczne Święta. Ale nie ma się co łudzić, że ten miesiąc jest tylko po to, by te dni były idealne. Bo nie będą. Teściowa skrytykuje Twój barszcz albo przypalisz karpia, choinka Ci opadnie jeszcze przed Wigilią albo dostaniesz fatalne prezenty, albo będziesz zbyt zmęczona, by się tymi dniami cieszyć, albo Twoi bliscy zbyt dalecy, by było dobrze. Coś pójdzie nie tak, to więcej niż pewne. Ja i tak zaczynam odliczanie, nie skupiam się na samym finale, tylko celebruję to, co tu i teraz. Będę palić światełka i świece, stroić, dekorować, piec pierniki, kupować prezenty, będę robić z Zośką łańcuchy, gwiazdy i serduszka, wykrawać ciasteczka, nie na czas, nie na ilość, tylko ciesząc się każdą z tych chwil z osobna.

Zaczynamy w najbliższy weekend papierniczo-słodyczowym babskim szopingiem i pierwszym przedświątecznym wyzwaniem z cyklu DIY: kalendarz adwentowy. Podobają mi się wszystkie te pudełeczka, wiaderka, pakuneczki, kieszonki i domki, jeszcze nie zdecydowałam na 100%, w którą stronę pójdziemy, negocjacje trwają. Oprócz walorów estetycznych kalendarze adwentowe mają jeszcze jedną zaletę, ułatwiają odpowiedź na bardzo ważne pytanie, które w grudniu pada po cztery razy dziennie: "Mamoooo, a kiedy przyjdzie Mikołaj?".
























źródło: pinterest
 
Jeśli chcielibyście mieć własny kalendarz adwentowy, ale brakuje Wam czasu, talentu, produktów albo po prostu macie lepsze rzeczy do roboty niż grzebanie się z dwudziestoma czterema pudełeczkami, możecie kupić sobie piękny kalendarz od kogoś, kto ma talentu w nadmiarze. Moja bratowa uszyła ich tym roku mnóstwo, jeden ładniejszy od drugiego, o tak się prezentują w Zosinym:










Kalendarze można kupić tutaj. A więcej prac zdolnej Agi aka CottonCreations obejrzeć tu.

9 komentarzy:

  1. ja będę dzisiaj produkować, swój pomysł już mam szczegóły niebawem, ciekawa jestem na co Ty postawisz ostatecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też zwariowałam - tyle opcji mi się w głowie kłębi, że zamiast przystąpić ciągle się za jakieś inne "rękodzieła" biorę... i tak mam już kilka wianków, ozdobę do okna, posprzątany jeden pokój...itp;)) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluje pomysłowej Bratowej :) Moja córka już kalendarzem adwentowym raczej się nie zainteresuje, ale pomysły świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biała lokomotywa i domki na sznureczkach piękne:) Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne inspiracje. Coś wykorzystam w przyszłym roku, bo tegoroczny skończony !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale inspirujace kalendarze adwentowe.
    Pozdrawiam cieplutko i serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam kalendarze adwentowe, choć do dzieci już raczej nikt by mnie nie zaliczył:) U nas w tym roku kalendarz zawiśnie głównie dla mnie i mojego męża :) (synek jeszcze za mały),a będzie wyglądał tak:
    http://sweetvillageblog.blogspot.com/2013/11/adwentowe-odliczanie.html
    Natomiast inspiracje znalezione u Ciebie zapisuje na przyszły rok :)Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jutro szyję kalendarz - pierwszy w życiu:) A co do całej gonitwy, o której wspominasz w pierwszym akapicie... Powiem Ci szczerze, że mam odwrotne odczucia i dla mnie to całe bieganie/dekorowanie/pieczenie ma jednak bardzo głęboki sens. Pozdrowienia serdeczne!!
    p.s. świetne teksty piszesz

    OdpowiedzUsuń