czwartek, 7 sierpnia 2014

o gościach



Zaprosiłam gości na popołudnie, upiekłam babeczki z owocami. No dobra, może przez moment kusiła mnie perspektywa, żeby kupić lody i owoce, ale mimo upału odpaliłam piekarnik.

Bo goście to już nie to co kiedyś, gdy wpadali niezapowiedziani i robiło się szybko kanapki na kolację. Dziś goście to rzecz (za) rzadka, dziś nie mamy czasu zapraszać i odwiedzać. Dziś nie do pomyślenia jest wpaść do kogoś, bo się miało po drodze, bo się miało ochotę. Dziś z dwutygodniowym wyprzedzeniem zakładamy event na fejsie, a i tak połowa zaproszonych będzie w tym czasie zagranico. Gdy byłam dzieckiem, nie mieliśmy telefonu, znajomi i rodzeństwo moich rodziców wpadali niezapowiedziani z całymi rodzinami o różnych porach dnia, czasem wywołując popłoch, ale zazwyczaj też i radość.  Nie potrzebowali komórek i internetów, żeby przyjaźnić się kilkadziesiąt lat, ani żeby zrobić sobie nalot w niedzielne popołudnie. Smutne to, jak bardzo nie do pomyślenia jest dziś dla mnie taka sytuacja. Żałuję, że tak rzadko ktoś do nas przychodzi, że ciągle wszystkim brakuje czasu, że umawiamy się tygodniami, że nikt nie zrobi mi nalotu, bo akurat był w pobliżu. Więc jak wreszcie gość w dom, to piekarnik on, że się tak świecko wyrażę.

 



Kto tu zagląda, zna moją teorię ciast bazowych. Mam ich kilka, ulubione: kruche, drożdżowe, słodkie i słone i najprostsze ucierane, które pasuje do wszystkich owoców - jogurtowe. Wychodzi z niego blacha ciasta albo 15 babeczek. Gdy masz sprawdzony przepis na dobre ciasto bazowe, możesz skończyć z nieudanymi eksperymentami i spektakularnymi klapami akurat na imieniny męża. Takie ciasto wyzwala kreatywność, jesteś pewna bazy, więc tylko zmieniasz dodatki, a efekt zawsze powala. Te babeczki są mięsiste i wilgotne i pozostają takie przez co najmniej dwa dni (dłużej nigdy nie było dane im postać).  Ciasto z wierzchu zamienia się chrupiącą skorupkę, tak, jak lubię najbardziej. Pasują do nich wszystkie owoce sezonowe, w dowolnych konfiguracjach.

Babeczki jogurtowe z owocami
(15 sztuk)

Składniki:
  • 1 mały (do 200 g) kubeczek  jogurtu naturalnego. Kubeczka po jogurcie używa się do odmierzania składników:
  • 3 kubeczki mąki
  • 2 i 1/2 kubeczka cukru
  • 1 kubeczek oleju roślinnego 
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 jaja
  • 2 brzoskwinie i garść malin (lub dowolne inne owoce sezonowe)
Przygotowanie

Składniki wsyp/wlej do miski i wymieszaj na gładką masę. Przełóż do niedużej  formy i piecz w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 30 minut lub do papilotek na muffiny - wówczas czas pieczenia to koło 15-20 minut. W obu przypadkach należy sprawdzić patyczkiem, czy ciasto jest już suche.

źródło: Kwestia Smaku

13 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Syndrom naszych czasów niedoczas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam takie same przemyślenia i też mi smutno, że wpadłam w taką spiralę pośpiechu. Dom moich rodziców za czasów mojego dzieciństwa był domem otwartym, goście wpadali, siedzieli, gadali, pili kawę i zmykali do swoich obowiązków. Ciągle ktoś, coś... Miało to swój urok. A teraz kalendarze, ustalenia na dwa tygodnie przed... no zmienił nam się świat... nie wiem czy na lepsze...

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mam tez swój sprawdzony przepis i sie go trzymam bo zawsze pysznie wychodzi ziemnia tylko dodatki tak jak Ty ;)
    i tez mi szkoda tych lat kiedy bez zapowiedzi pukało się do drzwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie ostatnio bardzo mile zaskoczyła koleżanka wpadając właśnie bez zapowiedzi:-)
    Było super i wcale się nie przejmowałam, że chata nie błyszczała i że nic nie miałam do kawy.
    W zamrażalniku lody są zawsze, a maliny i jeżyny na ogrodzie zbierałyśmy razem i deser wyszedł pyszny. Poczułam się trochę jak za dawnych czasów. Oby częściej się to zdarzało:-)
    A jeśli chodzi o przepis z kubeczkiem od jogurtu, to kiedyś taki dostałam od koleżanki, ale niestety wyszedł zakalec:-( Wypróbuję Twój zobaczę czy też go zepsuję czy może tym razem wyjdzie dobrze.
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak teraz zmieniły się zasady "goszczenia się ".Teraz tyle rzeczy nie wypada , nie należy... Szkoda .Babeczkami też często witam gości. Twoje wyglądają pysznie. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).

    OdpowiedzUsuń
  7. rzeczywiście, czasy się zmieniły... moja rodzina wspomina to jak to kiedyś było bez telefonow, gdy odwiedzało się kogoś (zapowiadało się to listem), wracało pociągiem przez calą Polskę i oznajmiało, że dojechało się bezpiecznie po kilku dniach, a teraz chwila spóźnienia i juz telefony "dojechaliście?" " gdzie jesteście?".
    Z jednej strony takie wizyty są rzeczywiście przyjemne, ale z drugiej strony to męczące i wkurzające (tak jak wtedy, gdy wchodzę do wanny, bo w końcu mam wolną chwilę i akurat listonosz dzwoni na domofon, albo kurier na kom. że bedzie za 5 minut) ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jakie to ważne by na chwilę przystanąć

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja to chyba jakaś zacofana jestem bo u mnie gości pod dostatkiem, non stop coś się dzieje, a w wakacje to już w ogóle szał niezapowiedzianych wizyt, noclegów, ognisk i grillów . I może byłoby mi bardziej miło gdybym potrafiła się tak do końca wyluzować i cieszyć tymi odwiedzinami. Jako współczesna perfekcyjna pani domu zamiast skupić się na pogaduchach ja w myślach wyliczam swoje niedociągnięcia w sprzątaniu: a to okno przybrudzone, lampa zakurzona, no i wszędzie na ścianie te małe łapki... mam nadzieje że goście tego nie zauważą (myślę) zawsze i się stresuje, bo nie daje rady, nie wyrabiam i nie ogarniam chałupy mojej, pomimo że nie raz sprzątam do białego rana, mam wyrzut ogromny, bo perfekcyjna się wyrabia, a ja nie poległabym na teście białej rękawiczki jak nic) Nie raz kładę się spać jak świta no spoko wypucowane na glanc, wolne, ale nie trwa to długo- odwiedziny goście jadą!!! No i wieczorny obraz, w zlewie sterta naczyń do umycia, przez dom jakby przetoczyło się tornado, na podłogach resztki wylanego soku, w dywan wgniecione cukierki, czekolada itp, na oknach pełno łapek i nosów, o jęzorach nie wspomnę, w wc eee.... szkoda gadać, i głos mojego M. "no i po co było sprzątać całą noc... mogłaś przyjść do łóżka jak wołałem". No ale takie to już przekleństwo naszych czasów, kiedyś wystarczyło jak okna się umyło 2-3 razy w roku, a ja myje 2 razy dziennie a i tak są upaćkane, błotem czekoladą, nosami i jęzorami małych bałaganiarskich dzieciaczków, których codziennie przewija się tabun (choć me są tylko 2).Czasem marzę sobie o tym aby kiedyś mieć chwile i zdążyć się pobujać na tarasie w moim fotelu z kubkiem kawy lub herbaty... ale nie mam kiedy, a po "gościach" padam na twarz, bo chyba dobrze się u nas czują bo siedzą do północy lub jeszcze dłużej.... eh Polka lubię to twoje spojrzenie na życie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Święta prawda z tymi odwiedzinami...dziś brak ludziom czasu i spontaniczności, a babeczki za chwilę wpakuję do piekarnika z nektarynkami, poziomkami i borówkami...dla siebie, mężusia i dzieci, bo gości brak...fajnie że mogę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Od jakiegoś czasu podczytuję Cię z wielką przyjemnością.
    Pięknie ubierasz w słowa, to co siedzi i w mojej głowie ... Nie inaczej było i tym razem ...
    I mnie boli bardzo ten specyficzny dla dzisiejszych czasów niedoczas, wyścig z czasem bez szansy na powodzenie, zaburzone relacje międzyludzkie, oraz kompletny brak spontaniczności w kontaktach towarzyskich. Dziś wszystko musi być zaplanowane i z góry zaanonsowane ... To chore. Przebywając w ciągłym czasobiegu zapominamy o tym co cenne i ulotne.
    W moim przypadku czas (a raczej jego brak) nie jest jedynym ogranicznikiem. Na przeszkodzie stoją warunki mieszkalne i dzielenie domu z rodzicami, bardzo osobliwymi jednistkami. Nieobce są mi przypadki, gdy to gość traktowany jest jak zbędny intruz, gdy gospodarz w żaden sposób nie potrafi ucieszyć się z zaistniałej, bądź co bądź coraz rzadziej spotykanej sytuacji. Bo okazuje się że niektórym taka zmiana obyczajów jest na rękę ...
    Moim największym pragnieniem jest stworzenie otwartego domu, domu, w którym każdy będzie chętnie i z uwielbieniem przebywał, gdzie będzie mu dobrze, sielsko, anielsko ... tak jak nam.

    Przepis z rozkoszą wypróbuję :))

    Pozdrawiam serdecznie,
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdzie można kupić takie papilotki do muffinek jak na zdjęciu powyżej? Są urocze :)

    OdpowiedzUsuń