Pokazywanie postów oznaczonych etykietą celebration. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą celebration. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 października 2013

(kids) party hard

Jako matka i jako konsumentka dość wybredna, by nie rzec - upierdliwa, stwierdzam, że jest nisza na rynku. O ile głód ładnych ciuchów i dodatków do wnętrz dla dzieci został już chyba zaspokojony, w sieci są już dziesiątki świetnych adresów, o tyle w temacie przyjęć jakaś posucha. Znaleźć w Gdańsku przyjazne miejsce do zorganizowania urodzin, którego menadżer(ka) nie karze Ci zamawiać za ich pośrednictwem jakichś upiornych tortów i pozwala samodzielnie przystroić salę, graniczy z cudem. Można oczywiście zorganizować urodzinki w sali zabaw z wydzieloną z kawałka toalety jadalnią, w której panuje pogłos jak w studni, a ściany wymalował jakiś pijany amator prymitywizmu, ale ja jakoś nie chciałam. Można też zaprosić dziesięcioro czterolatków wraz z rodzicami (to razem - podpowiem- 30 sztuk) do pięćdziesięciometrowego mieszkania, jak uczyniłam rok temu. Można, ale potem wiele dni wydłubuje się posypki z progów i szczelin, wieloma płynami próbuje się sprać czekoladę z sofy i wiele dni dochodzi się do siebie generalnie. 

I tak oto wytrwała w swych wysiłkach znalezienia miejsca ładnego, które oferuje młodzieży rozrywkę urodzinową na poziomie, natrafiłam dzięki koleżance na Młynek Sztuki. Nie ustawałam też w poszukiwaniach jednego sklepu internetowego z wszystkim, co potrzebuję na imprezę, w kolorach, które wymyśliła solenizantka, a które widzicie poniżej i trafiłam do partybudziki

Wyszło jak widać: bardzo kolorowo, ale moim zdaniem nie upiornie tęczowo i nie jakoś nadmiernie toksycznie. Dzieciary doceniły: żółte musiki, ciasteczka, kolorowe słomki, no i przede wszystkim balony:) 

Planujący kinderbale rodzice, dam Wam dobrą radę: jeśli chcecie, by dzieciaki dobrze się bawiły, a warunkiem koniecznym nie jest, by ich starym oko zbielało, zainwestujcie w balony. Chorągiewki z taśmy washi, 5 warstw tortu i wyszukane palety kolorystyczne mogą przejść nie zauważone. Natomiast bez balonów ani rusz. 

Ach, i jeszcze posypka, potrzebujecie dużo posypki, ale wtedy to już sukces murowany.


















Gadżety urodzinowe ze sklepu partybudziki:

1 - sztućce (pancerne), odporne na dziecięce kły i paszcze
2 - serwetki w kropeczki
3 - kubeczki nieprzemakalne
4 - talerzyki nieplamiące się
5 - słomki nierozpuszczalne
6 - baloniki (3 z zyliarda kolorów na partybudziki)

Na serio pierwszy raz przedmioty teoretycznie jednorazowe okazały się jakieś niezniszczalne i na pewno użyję części jeszcze nie raz, wszystko solidne, nie żadna chińszczyzna, nawet serwetki zaskakują grubością. A wydawałoby się, że te małe bestie wszystko rozszarpią :)

niedziela, 6 października 2013

tort ombre i polka dots, czyli pastelowe party dla Zofii

Ciężka praca takie urodziny. Efekt końcowy jest jak scena z dopracowaną scenografią, nikt by się nie domyślił, co działo się za kulisami jeszcze pół godziny przed przyjściem gości: miotałam się nerwowo jak głupia po mieszkaniu, w dresach, twarz saute, kuchnia cała w kolorowych posypkach, na szybach rozbryzgane kremy, no masakra. Ciasteczka wymuskane, a ja jak kocmouch. Przydała się złota myśl, którą kiedyś gdzieś w necie zobaczyłam "keep calm and call mum" - tak też zrobiłam, rodzice mieszkają bardzo blisko, więc mama wpadła ugasić pożar, dzięki czemu udało mi się szybko nakręcić loka, odświeżyć się pod pachą i ubrać coś bardziej odświętnego niż poplamiony śmietaną dres. No i udało się, w godzinie zero już wszystko się zgadzało, pochichraliśmy się z koncertujących rozkosznie na instrumentach dzieciaków, pochichraliśmy się z siebie, bo nie udało nam się oprzeć pokusie wciągnięcia helu i śpiewania tym durnowatym głosem. 

Goście dopisali, były dwie babcie, dwóch dziadków, dwóch wujów, cztery ciotki, jedna prababcia i jeden pradziadek. Jedliśmy różowy tort, babeczki brownies z musem z mlecznej czekolady, whoopie pies z musem z masłem orzechowym i focaccie.

Wyżyłam się tworząc dekoracje, było pastelowo, a jakże,  z odrobiną czerni i bieli, sporo moich ukochanych kropek. Girlandę przygotowałam z wydrukowanych wcześniej kartek w kropki i paski - przykleiłam je klejem do dwukolorowego sznurka (baker's twine), chorągiewki na babeczkach i torcie powstały z taśmy washi. Tak, dobrze widzicie - zamiast obrusu używam cienkiej, błękitnej narzuty z ikei:)
Niestety nie jest tak, że ładne dekoracje można u nas kupić na każdym rogu, naszukałam się trochę, szperałam chwilę w necie, ale udało mi się wreszcie znaleźć balony w kropki i liliowe serwetki w białe polka dots, kupiłam je w sklepie partybudziki. Tam też znalazłam mnóstwo ładnych jednorazowych naczyń i słomek, ale te głównie użyłam na przyjęcie numer dwa, czyli imprezę dla dzieciaków, ale o tym jutro.

Tymczasem idę regenerować obolałe ciało, zażyć miętówki na przemęczony słodkościami żołądek, no i cóż, troszkę też popławić się aurze najlepszej mamy na świecie:)


























Ombre cake - kolorowy tort

Składniki:

  • 3 duże jaja
  • 1/3 szklanki cukru
  • pół szklanki mąki pszennej (75g)
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej (30g)
  • 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • barwniki spożywcze
/ składniki na dwa blaty o średnicy 21cm, do przygotowania tortu potrzeba 6, więc musicie zrobić 3 razy takie porcje/

  • Białka oddzielić od żółtek i ubić je na sztywną pianę stopniowo dodając cukier. Cały czas miksując wlać żółtka i dobrze je rozprowadzić.
  • Za pomocą łopatki delikatnie wmieszać przesiane mąki z proszkiem do pieczenia.
  • Ciasto podzielić na dwie równe porcje, do każdej dodać odpowiednią ilość barwnika i dokładnie wymieszać.
  • Przelać do foremek i piec w 180ºC przez ok. 20 minut, aż wbity w ciasto patyczek będzie suchy.
  • Przygotować pozostałe blaty w ten sam sposób - trzy do pięciu.

Przepis na kolorowe biszkopty wzięłam z bloga My man's kitchen

Każdy blat nasączyłam ciepłym mlekiem z cukrem waniliowym, sączyłam obficie, nie ma co żałować - wypije dużo. Przełożyłam go kremem własnego pomysłu- wyszedł fajny: puszysty i nie za słodki. 

Uwaga: warto zainwestować w dobre, wiejskie jajka. Kilka blatów piekłam na takich prawdziwych, kilka na dyskontowych - ich białka były jak woda, a w konsekwencji - piana rzadka i do kitu, a biszkopt zbity gniotek. Te z wiejskich jaj były puszyste i sprężyste.

Krem śmietankowy

500 ml śmietanki kremówki
500 g serka mascarpone
4 łyżki cukru pudru
barwnik


Ubić kremówkę, pod koniec dodając cukier puder po łyżce, miksować chwilę, potem stopniowo dodawać serek. Aby uzyskać efekt ombre należy do całej masy dodać odrobinę spożywczego barwnika, najlepiej w proszku i uzyskać najjaśniejszy odcień, przełożyć nim blaty i z zewnątrz, zaczynając od wierzchu. Pogłębić kolor dodając jeszcze trochę barwnika, posmarować środkową część tortu, resztkę kremu zabarwić na najitensywniejszy odcień i posmarować nim dół tortu.

sobota, 5 października 2013

rocznica premiery Jamesa Bonda

Pamiętam jak rok temu w Trójce powiedzieli, że 5-go października wyszedł pierwszy singiel Beatlesów oraz że miała miejsce premiera pierwszego Jamesa Bonda. Ja jeszcze dodam, że 4 lata temu tego dnia świat stał się głośniejszym i weselszym miejscem, gdyż pojawiła się na nim Zofia. Pomyślałam sobie wtedy, że na szczęście porodu nie odbierał Doctor No, a Zośka nie musiała śpiewać "Love me do", żeby starzy oszaleli.

Te cztery lata to nie była sama sielanka, o nie. Były nieprzespane noce, frustracje, lęki, dylematy, niedoczas i nerwy, wszystko było. Ale dziś rano Zośka tarzała się w balonach, którymi wczoraj w nocy usłaliśmy mieszkanie, rąbała crepes z czekoladowym kremem i posypkami (bez zasmażki!). Bo radość to wielka, że ją mamy i to zasługuje na balony, tęczowe torty, girlandy, posypki i fajerwerki. 

Wracam do pracy, idę piec, ubijać kremy, dekorować stroić i świętować. Popatrzcie na młodej ewolucję z zapuchniętego tatarskiego gluta w to piękne, śmieszne czteroletnie dziewczę, którym jest dziś. 

Załączam też mały teaser dekoracji  i wypieków, pełna relacja po weekendzie. Miłego!