niedziela, 25 stycznia 2015

zatrzymać złe sny

 

Uchronić przed złymi snami. Ech, gdyby potrafiły to te koronki, pomponiki i wstążeczki!

Gdyby umiały odpędzić koszmary i lęki. Ile dzieci mogłoby mieć spokojne sny, ile łóżek pozostałoby suchych? Gdyby ta delikatna sieć rzeczywiście przepuszczała tylko kolorowe marzenia, ile małych głów pozostałoby wolnych od strasznych wizji - od kłótni rodziców, śmierci dziadków, złośliwych kolegów, od scen strachu, wstydu i zażenowania?

Cały piątek spędziłam martwiąc się o Zośkę, zastanawiając się, czy tym razem uda jej się wystąpić w szkolnym przedstawieniu. Wydawała się gotowa, w ciągu ostatniego półrocza zaliczyła gigantyczny przyrost odwagi, ale szczerze mówiąc (jakkolwiek wstyd mi teraz) - nie wierzyłam, że to się w końcu uda. Za dużo razy tuliłam ją, zawstydzoną uciekinierkę, podczas gdy inne dzieci recytowały swoje wierszyki. Zawsze miałam ochotę zabrać ją stamtąd, by zakończyć jej wstyd, żeby już znikło poczucie porażki, które, mimo moich starań i zapewnień, wiem, że i tak czuła. Chciałam schować ją przed spojrzeniami innych, a zamiast tego mówiłam, że następnym razem da radę. Jedyne, co mogłam robić, to wzmacniać jej poczucie własnej wartości na co dzień. W piątek Zosia powiedziała swoją rolę, wygrała walkę ze sobą, a ja ryczałam jak bóbr na wiadomość, że jej się udało. Powiedziała, że bardzo jej pomogła nasza poranna rozmowa - gadka motywacyjna znaczy się, że mi wyszła. Gdybym wcześniej chowała ją przed spojrzeniami innych, gdybym nie dała jej płonąć ze wstydu i walczyć ze sobą, żadna gadka by nie pomogła.

Choć pewnie nie raz krzyknęłam za Zośką "uważaj!", to jednak nigdy nie ganiałam za nią, lamentując, że się wywali. Nie trzymałam cały czas za rękę, nie przenosiłam nad wystającymi kamieniami na drodze. Pozwalałam, by się wywaliła, ocierałam łzy, przyklejałam plastry i tłumaczyłam, jak unikać kolejnych wypadków.  Kupowałam rolki mimo że wiedziałam, że nie raz się przez nie potłucze.

Patrzę teraz na Hankę, taką malutką. Odkładam ją delikatnie jak filiżankę z kruchej porcelany. Mówię do niej szeptem, tulę, gdy się czegoś wystraszy. Chciałabym oszczędzić jej złych snów, potłuczonych kolan i wstydu na przedstawieniach. Jednak wiem, że nie schowam jej przed oczami innych, nie usunę kamieni spod nóg i jej też pewnie wcześnie kupię rolki. To może chociaż te złe sny zatrzymam?



 

 



 















Pikowany kosz na pieluszki i łapacz snów to upominki od mojego ukochanego Moi Mili
 Nie przestaję zachwycać się tymi kolorami i tkaninami, jestem oczarowana każdym pastelowym guziczkiem i puszystym pomponikiem. Charakterystyczny styl tej marki to 100% mojego gustu, uwielbiam ich!

pozostałe przedmioty:
 
przewijak Cameleo - Beaba
mata w miętowe zygzaki - Pacz
lalka z uszkami - Scandiloft
sarenka Bambi - Amazing Decor
ochraniacz i kocyk w gwiazdki - Dots My Love
ręcznik kąpielowy - H&M Home

27 komentarzy:

  1. Agus pieknie piszesz i wzruszasz:)(nie wiem czy juz Ci tego kiedys nie mowilam/pisalam) poryczala sie standardowo. Gratulacje dla Zosi zucha!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez oczy mokre, jak chyba każda mama, która to przeczyta. Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. ej, nie ryczcie, baby! :)

      Usuń
  2. Czytam Cię od dawna, każdego dnia zaglądam i tu i na instagram... Każdego.... Chyba jestem już uzależniona... Nieodmiennie wzruszasz, bawisz, zachwycasz. Z całą pewnością masz we mnie wierną fankę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle nie psycho-fankę :) A tak serio, to bardzo mi miło, staram się wrzucać coś jak najczęściej, choć nie zawsze się udaje.

      Usuń
    2. Rozbawiłaś mnie, jak zwykle... Choć czasami zastanawiam się, czy nie jestem psycho... ale nie martw się psychofanka Ci nie grozi... i pisz, pisz, pisz... bo talent posiadasz niezaprzeczalny:)

      Usuń
  3. Pięknie, świetna kolorystyka :) choć myślałam, że łapacz to Twoja produkcja ;-)
    Tak czy siak świetnie, a ta mała mordeczka do zacałowania ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, to wyższa szkoła jazdy z takim łapaczem:)

      Usuń
  4. Aga jak sprawdzają sie te kosmetyki? Potrzebuje coś dla mojej Zo na zaczerwienione paszki i juz nie wiem co robic. Podlinkowalabys sklep gdzie kupic ewentualnie, dziekuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są super! jestem bardzo zadowolona i będę zamawiać kolejne. Zasypka jest ekstra, Hanka taka puciatka, ma trochę tych wałeczków i zaczęły się odparzenia. Smarowałam tym pudrem kilka dni i przeszło, teraz stosuję profilaktycznie na szyi i w pachwinach. Kupowałam je tu: http://www.siberica.com.pl/LittleSibericadzieci

      Usuń
  5. Cud dziewczynka.
    Pisz dziewczyno, pisz!
    Uwielbiam Cię.
    Martita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodajesz skrzydeł - dziękuję i obiecuję pisać :)

      Usuń
  6. Trafilam przypadkiem i zatrzymalam sie. Bardzo wzruszajacy i dajacy do myslenia tekst. A Hania chyba w wieku mojej kruszynki, slodka.
    pozdrawiam cieplutko
    wkawiarence.pl / zapraszam rowniez /

    OdpowiedzUsuń
  7. Odwiedzam Cie od niedawna i na prawde swietny tekst, którym skradlaś moje serducho. Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie
    wczesniaczkowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! obiecuję wpaść w wolnej chwili, pozdrawiam.

      Usuń
  8. Cóż, chyba takie są uroki macierzyństwa, zanim dziecię zacznie pewnie stawiać kroki trzeba się nieźle napłakać, to ze smutku, to ze szczęścia ;) Oby więcej było powodów z tej drugiej grupy!

    Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! nagimnastykowałam się, żeby tych parę fotek pstryknąć, ciężko strasznie się foci w tych zimowych ciemnościach. cieszę się, że jakoś to wyszło :)

      Usuń
  9. ogromne gratulacje dla Zosi! Zuch-dziewczyna!
    Hania przesłodki bobas :)
    łapacz doprawdy piękny:)

    ps. pozdrawiam i zapraszam na moje Walentynkowe Candy:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie! A ten łapacz snów...sama przymierzam się do wykonania takiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie mi się to podoba! :) I ta kolorystyka... bajka. Widzę, że dbasz o szczegóły :) LUBIĘ TO

    www.MartynaG.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Wierzę ze zatrzymasz te złe sny ;-) Jaka slicznata Twoja corcia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytam o Zośce i czuję,jakbym czytała o własnej córce. Podobny wstydzioch. Występ przed (nawet niewielką) publicznością wpędzał ją w panikę. Po cichu zazdrościłam matkom, które potrafiły zaszczepić w swoich dzieciach odwagę. Mi pozostawało tłumaczyć i motywować.
    Teraz jest lepiej.. może dlatego,że urodziła jej się dość odważna, młodsza siostra. Obie są nie do zdarcia. Może i u Was tak będzie :)

    BTW..ostatnio gdzieś trafiłam na Twojego bloga i przepadłam. Przerobiłam wszystkie wpisy-od deski do deski. Pięknie piszesz,pięknie gotujesz i pięknie urządzasz. Jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń