niedziela, 16 listopada 2014

takie cuda


Budzi mnie wiercenie u boku, to jej rozgrzany policzek, przyklejony do mojej piersi - zasnęła w naszym łóżku po ostatnim nocnym karmieniu.

Głaszczę tę cudną, małą główkę, jeszcze się dziwię, uśmiecham się przez łzy; to niewiarygodne, że można być aż tak idealnym. Przeciągam się, teraz zestaw naszych porannych gestów: stopa o stopę, ręka za rękę pod kołdrą, mocno. To jak uszczypnięcie, które przypomina, że to nie sen. Potem przybiega Zośka, każdy dzień zaczyna od obmacania siostry, siada między nami oparta o poduszki i ogląda paluszki, głaszcze policzki, całuje główkę, cieszy się z każdej miny swojej żywej lalki. A może niepotrzebnie trywializuję? Może to znacznie głębsze, może to już prawdziwa miłość?

Za oknem ciemno i cicho, mgły, bodźce z zewnątrz zredukowane do minimum podkręcają wrażenie, że jesteśmy centrum wszechświata. Nawet więcej - wszechświat skurczył się do rozmiarów naszego mieszkania, dookoła szara, pusta bańka, jesteśmy tylko my. W naszym wszechświecie jest ciepło i jasno, kolorowo, dobrze. Pachnie rosołem, herbatą, małymi dziećmi, domem.  Po podłodze jeszcze snują się balony, które powiesili na nasz powrót ze szpitala (wraz z napisem "witamy w domu", wykaligrafowanym niepewną kreską pięciolatki). Po kątach jeszcze leżą kolorowe sznureczki, którymi owiązali moich 15 prezentów na 15 dni baby blues. Codziennie wyciągam z kosza kolejny drobiazg, małą paczuszkę - serduszka do kąpieli, pastelowe pudełka herbatek, słoiczki, masełko do ust, maseczki do twarzy czy wachlarz handmade by Zosia. Każdy z nich rozczula do granic możliwości, wybrany starannie podczas ich wspólnej wyprawy po sklepach, pakowany w środku nocy, mały dowód troski i miłości.

Takich dowodów mam od tygodnia więcej niż kiedykolwiek, pławię się w nich jak pączek w maśle. To powitanie, i te prezenty, rosoły, herbaty, te cudne poranki w pościeli, różne drobne, czułe gesty.  Nic nie muszę, a mogę: odpoczywać, drzemać czy nawet mimo ogromu tego szczęścia, całkiem bez sensu, jak na babę w połogu przystało - trochę sobie popłakać.  Jestem wytulona i zagłaskana. Jeszcze nigdy nie czułam się tak kochana i potrzebna. Jeszcze nigdy tak nie kochałam i nie potrzebowałam. Jestem pijana miłością i w tym stanie nietrzeźwym nabieram odwagi na czas po sielance tacierzyńskiego. W tym pijackim widzie zaczynam sądzić, że wszystko nam się uda, że życie jest piękne, bliska jestem uwierzenia, że mogłabym mieć dużo pięknych dzieci. Ta Hanka maleńka już takie cuda z nami robi!












mobil - Moi mili
miętowy kocyk w pieski - Sweet Village
lalka - króliczek - Scandiloft
sarenka - Amazing Decor

To dźwięki i słowa z mojej głowy, o tak się teraz czuję:

23 komentarze:

  1. Cudowny Cud!!! Jest prześliczna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez płaczu się nie obeszło ;) ale uwielbiam czytać i oglądać wszystko co Twoje! :) piękna Hania <3

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczna kruszynka !!!! i piękny wpis ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Łzy mam w oczach... Pięknie, po prostu pięknie... A u mnie dziewięć dni do terminu, już tak blisko, już tak bardzo doczekać się tego wszystkiego nie mogę... Uściski dla Was!:***

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudna jest. Jeszcze raz gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie Twój wpis rozczulił, od dawna nie mogę się doczekać, kiedy ja będę tak miała, a po tym poście moje niedoczekanie osiągnęło kumulację :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na swojego Okruszka i fale miłości zalewają mi oczy, jak patrzę na Waszą Haneczkę. <3 wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudna! a łóżeczko piękne! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wzruszyłam się .. :-) To piękne co piszesz i takie prawdziwe . I w zupełności jako matka Cię rozumiem ..
    Haneczka idealna .. piękna i zachwycająca . Otoczenie w okół niej - bajeczne :-) A Zosia to super siostra - mały człowiek o wielkim sercu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję... Piękna Wasza Haneczka, patrząc i czytając nie mogę się już doczekać narodzin naszej córeczki.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Więc może nie aż taka masakra ;) nowe życie jest jak bursztyn wyrzucony po burzy:było groźnie, było strasznie. Fale ucichły a w szarym piasku spał on: pełen słońca i życia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. piekny teskt.. a ja ci zycze zebys w tej szczesliwosci i miłosci pluskała się ile sie da :D a 15 prezentów rozczula na maksa.. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. I po coś to pisała? Teraz ja,baba w 8 miesiącu ciąży siedzę i ryczę wielkimi łzami ze wzruszenia:DD a chwilę wcześniej poprawiłam makijaż,który się rozpłynął od słuchania świątecznej piosenki...;)
    Jak tak Cię czytam,to już bardziej niż zwykle chcę grudzień, święta (mam termin na 20.12) i żebyśmy na gwiazdkę byli już w naszym nowym 3-osobwym składzie w domu:)
    Pozdrów swoje boskie dziewczyny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj potrafisz wycisnąć łzy ;-) A tak serio to zazdroszczę i aż zaczynam marzyć o trzecim bebe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj spowodowałas maksymalne rozczulenie.. Ja miałam dokładnie tak samo nieco ponad 5 miesięcy temu.. Gdy synek przyszedł na świat.. Cudowny czas, cudowne poranne leniuchowanie w łóżku.. U nas tez ze starsza (choć wiele młodszą od Zosi) siostra:) upijajcie się tymi chwilami ile się da:)

    OdpowiedzUsuń
  17. OOO, jeszcze nie widziała córci - sliczności małe!! Wielkie gratulacje, chwilo trwaj!

    OdpowiedzUsuń
  18. Samej szczęśliwości! Pławcie się w tej miłości, niech Wam jej starczy na wieki całe:) Przepięknie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  19. sliczna jest!

    Mozna wiedziec skad ten pajac?

    OdpowiedzUsuń