Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marzenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marzenia. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 grudnia 2013

jedna z setek tysięcy

Dla wielu codzienność, banał i oczywistość. Wstajesz, ubierasz się, wychodzisz z domu, wsiadasz do samochodu, przekręcasz kluczyki w stacyjce, zapinasz pasy i jedziesz. Słuchasz radia, dłubiesz w nosie, sprzęgło, biegi, gaz - rutyna. Są Was setki tysięcy. Mijając na ulicy ludzi takich jak ja, nie zwracacie na nas uwagi, nie zdajecie sobie pewnie sprawy z zazdrości, z jaką nas Was patrzymy. My, użytkownicy komunikacji miejskiej, my, pierdoły i dupy wołowe, bez prawa jazdy i bez samochodu. Marznący na przystankach, moknący w drodze na nie, tłoczący się w autobusach, czekający na kolejkę. My, tragarze, niosący do domu siaty z żarciem, torby, torebki, laptopy i dzieci. Przeklinający w myślach, wkurwieni od samego rana na cały świat, na deszcz, na śnieg, mróz, na kałuże, na brak drobnych na bilet, a tak naprawdę to na siebie. 

Postanowiłam wypisać się z tej bandy już ponad pięć lat temu, idea bycia kierowcą pociągała mnie tak bardzo, że pomagała wstawać bladym świtem i cisnąć o 6 rano na jazdy. Było fantastycznie, za kierownicą czułam się jak młody Bóg, frajda gigantyczna. Pierwszy oblany egzamin bolał, po drugim cierpiałam, po trzecim obraziłam się na instytucję prawa jazdy na pięć lat. Mój kujoński umysł nie akceptował, że pierwszy raz w życiu czegoś nie zdałam. Przez ten czas mój kompleks autobusiary nabrzmiał do takich rozmiarów, że nie wiem, skąd znalazłam w sobie siłę, żeby tej jesieni ponownie udać się na kurs. Przez poprzednie lata marzyłam o tym, a nie mogłam, strach przed porażką paraliżował mnie, a jednocześnie coraz trudniej było mi bez prawka żyć. Coraz częstsze wyjazdy pana małżonka, długie dojazdy do pracy, żałosne próby zorganizowania nam z młodą weekendowych wycieczek tramwajem...czułam się jak człowiek drugiej kategorii, który na własne życzenie nie korzysta z banalnej, dla większości oczywistej wygody przemieszczania się samochodem.

Ten przydługi wstęp jest po to, żebyście zrozumieli, o co ten hałas, skąd moja duma i niedowierzanie, dlaczego od wczoraj unoszę się metr nad ziemią. Tak, otóż tym razem zdałam, za pierwszym razem, nie popełniwszy na egzaminie nawet jednego błędu. Jeszcze nie do końca w to wierzę, że za chwileczkę, za momencik mój nabrzmiały kompleks całkiem już zniknie. Będę wstawać, ubierać się, wychodzić z domu, wsiadać do samochodu, przekręcać kluczyki w stacyjce, zapinać pasy i jechać. Słuchać radia, dłubać w nosie, sprzęgło, biegi, gaz - rutyna. Stanę się jedną z setek tysięcy. Postaram się zwracać na Was uwagę, choć to i tak nic nie da, drogie pierdoły i dupy wołowe. Trzeba działać, zamiast marzyć i patrzeć na jezdnię jak dziecko na cukierki przez szybę sklepu. Zamiast psioczyć od samego rana na cały świat, na deszcz, na śnieg, mróz, na kałuże, na brak drobnych na bilet, a tak naprawdę to na siebie, trzeba wziąć dupę w troki i zrobić to.

Wyidealizowałam sobie to prowadzenie samochodu przez ostatnie lata, stąd te opalone piękności z rozwianym włosem na zdjęciach poniżej. Nie martwcie się, wiem, że prawo jazdy nie wydłuży mi nóg, ani że nie pohulam w styczniu w szortach, codzienność kierowcy w kraju postkomunistycznym, w strefie klimatu umiarkowanego to jednak korki w deszczu i dziury w jezdni. Ja i tak będę  się cieszyć z prowadzenia samochodu jak te wszystkie laski, choć w długich spodniach i w deszczu, choć po wodę i kartofle do sklepu, a nie na babski roadtrip. Już widzę oczami wyobraźni, już czuję tę wolność, przez łąki, przez pola pędzi fasola normalnie. 

Dziś czuję, jakbym mogła wszystko, wygrałam sama ze sobą, rozpiera mnie duma i radość. 
Ale będzie pięknie!
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!















źródło: pinterest

środa, 13 listopada 2013

second life

Czy wy też prowadzicie podwójne życie? Bo ja tak. Mam to rzeczywiste i równolegle do niego drugie: wyimaginowane. Czy Wy też czasem wyobrażacie sobie, kim byście byli, gdybyście nie byli tym, kim jesteście?

W moim drugim życiu jestem sobą (no może trochę chudszą wersją siebie), dookoła mnie są ci sami ludzie. Ja tylko mieszkam gdzie indziej i robię co innego. O domu moich marzeń pewnie jeszcze napiszę, świetnie go znam, urządzałam go wielokrotnie. Dziś powiem Wam, kim bym była, gdybym nie była tym, kim jestem. A może kim będę, gdy (jeszcze) dorosnę?

Byłabym sklepikarą, barmanką i kelnerką. Mam dwa marzenia, które chciałabym kiedyś połączyć w jednym miejscu: marzenie o małym bistro ze świetną kawą, domowym pieczywem i ciastem oraz marzenie o sklepiku z pięknymi rzeczami. Byłoby cudnie: parę stolików w środku i na zewnątrz, wielki ekspres do kawy, codziennie inny zestaw kanapek i ciast. Pachniałoby tam espresso i chrupiącym chlebem, sezonowymi ciastami. Białe regały po sam sufit wypełnione delikatesowymi herbatami, kawami, książkami o kuchni i designie, kolorowymi notesami, pięknymi drobiazgami do kuchni i nie tylko. Taki concept store z kawiarnią. Polka Dot Shop & Cafe.

Co myślicie? :)

...

Do you live a second life? I do. I have my real one and collaterally a second, imaginary one. Do you sometimes imagine, who you'd be if you weren't who you are?

I am the same person in my second life (well, maybe a little slimmer version of myself), surrounded by the same people. I only live elsewhere and I do something else for a living. I'm going to tell you about my dream home some other time, I know it well, I've set it up many times. Today I'm going to tell you who I'd be if I weren't who I am. Or maybe who I'll be when I grow up?

I'd be a salesperson, a shopkeeper, a bartender and a waitress. I have two dreams I'd love to combine in one place some day: a dream of a small bistro with great coffee, homemade baker's goods and a dream of a gift shop. It'd be cosy and stylish: a few tables inside and a few outside, huge coffe maker, each day a different set of sandwiches and cakes. This place would smell with espresso, crispy bread and seasonal cakes. White racks filled to the top with gourmet teas, coffees, cookbooks and design books, pretty notebooks and stationery, pretty kitchen details and home decor. A concept store with a coffee shop. Polka Dot Shop & Cafe.

What do you think? :)
























źródło: pinterest