Kupnych prezentów dla najbliższej rodziny jeszcze prawie nie mam, nie pamiętam takiej organizacyjnej, przedświątecznej katastrofy jak w tym domu, skandal. Egzaminy, choroby i różne niedoczasy sprawiły, że w tym roku będę jedną z tych, którzy tłoczą się w sklepach, wkurzeni, w pośpiechu, na dwa dni przed Świętami. Postaram się przynajmniej nie być wkurzona, ale to się jeszcze zobaczy. Od popadnięcia w doła i panikę chroni mnie moja kuchenna fabryka Świętego Mikołaja. Manufaktura prezentów handmade. Dziś odcinek pierwszy: domowa czekolada pitna z domowymi marshmallows oraz powstałe z nich zestawy dla przyjaciół.
Przygotowany przez siebie proszek na czekoladowy napój wsypywałam do słoiczków, w zależności od tego, dla kogo jest przeznaczony, są słoiki na dwie, trzy i cztery porcje. Na proszek kładłam posiekaną, mleczną czekoladę (patrz: przepis poniżej), uzupełniałam aż po wierzch domowymi piankami. Przygotowałam etykiety, wydrukowałam na papierze naklejkowym.
Dziś cieszą mnie i sprawiają, że nie czuję, jak bardzo nieprzygotowana jestem w temacie prezentów. Stół pełen słoiczków napawa mnie radością i dumą. Za kilka dni zacznę uprawiać świąteczne rozdawnictwo i wtedy moja radość przejdzie na obdarowanego. Mam nadzieję.
Domowa czekolada na gorąco:
- 200 g mlecznej czekolady
- 400 g pełnotłustego mleka w proszku
- 200 g prawdziwego kakao
- 100 g cukru pudru
- 20 g cukru waniliowego
- laska wanilii
Przygotowanie:
- przez drobne sitko przesiać mleko w proszku, kakao oraz cukier puder, pozostałe grudki rozetrzeć łyżką
- do czekoladowego proszku dodać posiekaną drobno czekoladę i cukier waniliowy, wymieszać.(nie wmieszałam kawałeczków czekolady do proszku, tylko ułożyłam go w moich słoikach na nim)
- ja dodałam jeszcze 2 łyżeczki cynamonu i łyżeczkę imbiru, ale to już opcjonalnie
- przygotowaną czekoladę wystarczy zalać gorącą wodą - mniej więcej cztery łyżeczki na 200 ml.