Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czekolada. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czekolada. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 stycznia 2014

pokarmy miłosne: czekolada, wiśnie, chili

Nadchodzi święto miłości spod znaku róży w celofanie, poduszki-serca, misiaczków i innych upiorków. Taką miłością i takim świętem zasadniczo gardzę, interesują mnie jedynie sytuacje autentyczne i głębokie, okoliczności pełne klasy i urody. Są tacy, którzy gardzą całkiem i bojkotują totalnie, że niby nie będą zalecać się na akord, kochać tylko od święta, że kicz i wiocha oraz konsumpcjonizm niepotrzebny.

Ja tam lubię wszystkie święta, religijne i świeckie, tradycyjne i nie. Lubię okazje, prezenty, celebracje, dla mnie każda okazja jest dobra. I choć w zasadzie zgadzam się, że miłość okazywać należy codziennie i podzielam to zdziwienie, że czemu nagle 14-go lutego wszyscy pierdzą serduszkami. Uważam, że kochać (się) należy na co dzień i od święta. Miłość dnia powszedniego to kanapki do pracy, drapanie po plecach przed snem, uścisk dłoni,  herbata z cytryną, gdy boli gardło i różne takie prozaiczne odruchy. W zasadzie też uważam, że każda okazja, by dobrze podjeść, napić się i pokochać jest dobra. Ale od święta można podjeść lepiej, napić się romantyczniej i pokochać bardziej fikuśnie. Kwestię fikuśnego seksu pozostawię innym autorom bardziej adekwatnych treści, wypowiem się dzisiaj na temat pokarmów miłosnych. 

Mówią, że ostrygi, podobno też krewetki, kawior, cynamon, truskawki, szparagi. Dla mnie najbardziej zmysłowa jest czekolada i chili. Aksamitne, intensywne, wilgotne brownie ze szczyptą ostrości (zwróćcie uwagę, że wszystkie te przymiotniki równie dobrze opisują doznania miłosne). Cierpko-gorzkie praliny, okrągłe jak małe cycuszki, ich miękki środek ukryty pod chrupiącą czekoladą, alkohol, wiśnie, kakao - sam seks. Nie należy jednak całkiem tracić głowy, cnota pragmatyzmu cnotą jest na co dzień i od święta - proponuję Wam sposób na to, by z jednego ciasta powstały dwa wybitne, erotyczne pokarmy miłosne.










Brownie idealne
aksamitne i wilgotne

200 g gorzkiej czekolady
200 g masła
6 jajek
300 g cukru
100 g mąki
szczypta chili

  • czekoladę i masło rozpuścić w kąpieli wodnej
  • w misce ubić jajka z cukrem, aż wyraźnie zwiększą objętość i zamienią się w puszystą, jasną masę
  • dodać mąkę, miksować dalej
  • wlać masę czekoladowo-maślaną, zmiksować całość
  • wlać do formy i piec ok. 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 st. C.
  • po upieczeniu odstawić do ostygnięcia, gdy już całkiem się wystudzi, wycinać serca foremkami do ciasteczek
  • serca posmarować galaretką, resztki wsypać do miski i zrobić z nich pralinki wg przepisu poniżej

Galaretka waniliowa z chili

5 łyżek śmietanki kremówki
pół opakowania cukru waniliowego
1 łyżeczka żelatyny
1/3 łyżeczki chili
barwnik spożywczy w proszku (czerwony lub różowy)

  • żelatynę wsypać do szklaneczki, zalać łyżką zimnej wody, wymieszać, odstawić na kilka minut, po chwili zalać dwiema łyżkami gorącej wody, wymieszać
  • śmietankę wymieszać z cukrem waniliowym, chili i barwnikiem
  • dodać żelatynę, całość odstawić na jakieś 10 minut (aż zacznie tężeć)
  • gdy śmietanka nabierze konsystencji gęstego kremu, smarować nią czekoladowe serca, wstawić je do lodówki

Praliny czekoladowo-wiśniowe z chili

300g czekoladowego ciasta (najlepiej brownie z powyższego przepisu)
100 g niskosłodzonego dżemu wiśniowego lub dobrej, kwaskowatej konfitury z całymi wiśniami
50 ml wiśniówki
2 tabliczki gorzkiej czekolady

  • ciasto skruszyć, zalać wiśniówką, dodać dżem, masę zagnieść (najlepiej dłońmi), by składniki dobrze się połączyły, a ciasto wchłonęło wilgoć
  • czekoladę zetrzeć na najdrobniejszej tarce prosto do czekoladowo-wiśniowej masy, wymieszać
  • masę wstawić do lodówki na co najmniej godzinę (moja chłodziła się przez noc)
  • ze schłodzonej masy formować małe kuleczki - nabierać po małej łyżeczce i kulać w dłoniach
  • kuleczki schłodzić przez co najmniej pół godziny
  • w kąpieli wodnej rozpuścić drugą gorzką czekoladę, ja rozrzedziłam ją jeszcze kilkoma łyżkami mleka i alkoholu (łącznie pewnie ok. 10 łyżek płynów)
  • kuleczki  nabijać na patyczek i maczać w polewie czekoladowej, obkręcać, aż ścieknie jej nadmiar i delikatnie odkładać na deskę, schować do lodówki

Należy podjadać w sposób wyuzdany, oblizywać palce i wargi.
Uwaga: po spożyciu będziecie pierdzieć serduszkami.

piątek, 8 listopada 2013

the wow factor cookies



Jeżeli wydaje Wam się, że jedliście najlepsze ciasteczka na świecie - mylicie się. TO są najlepsze ciasteczka na świecie. I żadne tam "degistibus non disputantum" mnie nie przekonują, będę w tej kwestii bezwzględna i autorytarna. Moja racja jest najmojsza, koniec kropka ("pe-el", dodałaby Zośka).

Turboczekoladowe, ultrachrupiące na zewnątrz i megaciągnące w środku. Überpyszne. Ślinotok zaczyna się już na etapie mieszania składników, istnieje spore ryzyko, że ich nie upieczesz, bo zeżresz całą masę na surowo. Jest genialna, klejąca i wspaniała. Postaraj się zatrzymać na etapie oblizywania palców, łyżki i miski. To się może wydawać niemożliwe, ale najlepsze ma dopiero nadejść.

Zamierzam upiec je jeszcze milion razy, będę piec je do końca życia z wszystkimi możliwymi orzechami, owocami i gatunkami czekolady. To miłość od pierwszego chrupnięcia do grobowej deski, na dobre i na złe. Być może wyglądają całkiem zwyczajnie, ale uwierzcie mi - to są ciasteczka z faktorem ŁAŁ.

...

If you guys think you already ate the best cookies in the world - you couldn't be more wrong. THESE are the best cookies in the world. No 'degistibus non disputantum' will convince me, I'm going to be relentless and autorytary when it comes to these. I'm right, the end of discussion.

They're mega chocolatey, ultra crunchy on the outside and hyper chewy on the inside. Überdelicious. Sialorrhea begins at the stage of mixing the batter, there's a high risk you won't bake them, cause you'll gobble up the whole batter raw. It's brilliant, sticky and beautiful. Try to lick your fingers, the spoon and the bowl only. Strange as it may seem, the best is yet to come.

I'm going to make them something like million times, I'll be baking them till the end of my life with all the nuts, fruit and colours of chocolate in the world. It's love at first crunch and until death will tear us apart. They may look quite ordinary, but trust me - these cookies certainly have the 'wow factor'.



Ciasteczka z czekoladą i faktorem 'łał'
(najlepsze na świecie)

UWAGA: z tego wyjdzie jakieś 15 dużych ciastek. Nie wiem, jak dla Was, ale dla nas to trochę mało, zazwyczaj robię od razu z dwóch porcji.

Składniki:

100 g masła
• 1 pełna szklanka (155 g) mąki pszennej
• 1/3 łyżeczki soli
• 1/3 łyżeczki sody oczyszczonej lub proszku do pieczenia
• 80 g brązowego cukru
• 80 g białego cukru
• 1 jajko
• 2 łyżki cukru wanilinowego lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
• 200 g czekolady (można łączyć po 100 g białej, mlecznej lub gorzkiej), 100 g czekolady można zastąpić orzechami włoskimi lub pecan 

Przygotowanie:
  • jeśli masło jest zimne należy pokroić je w kosteczkę i zostawić na 15 minut w temperaturze pokojowej
  • czekoladę pokroić niedbale na kawałki różnej wielkości
  • piekarnik nagrzać do 160 stopni C, blachy wyłożyć papierem do pieczenia.
  • mąkę przesiać do miski, dodać sól, sodę, wanilię i wymieszać
  • w drugiej misce ubijać masło z dodatkiem brązowego i białego cukru przez około 5 minut, dodać jajko i miksować jeszcze kolejne 5 minut
  • dodać sypkie składniki i zmiksować, dodać posiekaną czekoladę i wymieszać dłonią lub łyżką
  • nabierać po około 2 łyżki masy (lub łyżkę do lodów), formować kulki wielkości gałki lodów i układać je na blaszce zachowując kilkucentymetrowe odstępy. Delikatnie spłaszczyć palcami wierzch każdej kulki.
  • blaszkę z wstawić do piekarnika i piec przez 14 - 15 minut, aż brzegi ciastek zaczną się rumienić. Ciastka wyjmujemy z piekarnika gdy są jeszcze miękkie, zastygają podczas studzenia. Na zewnątrz mają być chrupiące, w środku ciągnące.


źródło: Kwestia Smaku

wtorek, 22 października 2013

celebrate to survive

"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą", a więc do roboty: kocham jesień, kocham jesień, kocham jesień, kocham jesień, kocham jesień...

Obmyślam strategie, bo bardzo chcę przetrwać bez doła wieczory zaczynające się o osiemnastej, już prawie zapomniałam, jak to było, gdy słońce zachodziło o 21, a ja obserwowałam to piękne zjawisko w gorącej, zielonej scenerii. Ale o strategiach była mowa: pierwszą już znacie, powtarzam to kłamstwo aż stanie się prawdą.

Strategia druga: celebrować. Palić świece, wyjąć z szafy koce i pledy, nanieść z dworu badyli i ostatnich rachitycznych kwiatków do dekoracji. Przystroić dom, coś zmienić, udekorować, ocieplać, pławić się w tej domowej przytulności. Teraz jest czas na ciepłe kluchy.

Strategie numer 3: czekolada. Ta jest niebezpieczna, trzeba dawkować ją z umiarem, zachować na sytuacje krytyczne, by nie powitać wiosny z jeszcze większym dołem niż jesień. Ale działa, oj, jak bardzo działa. Na smutki, zmęczenie, senność i zmułę odpowiedzią może być gorąca czekolada z cynamonem i piankami, pamiętaj o tym.

...

'A lie told often enough becomes the truth', so let's get started: I love fall, I love fall, I love fall, I love fall, I love fall, I love fall...

I work out strategies, cause I really want to survive those dark evenings without depression, I almost forgot what it was like when the sun used to set at 9 p.m. and I'd watch this beautiful phenomenon in hot and green scenery. But back to strategies: you know the first one, I tell a lie until becomes the truth.

Strategy no 2: celebrate. Burn candles, take out blakets and plaids, bring home some sticks and late flowers. Decorate your house, change something, warm it up, indulge yourself in domestic coziness. It's the time. 

Strategy no 3: chocolate. A dangerous one, you need to dose it with restraint, keep for critical situations in order not to start spring with greater sadness than fall. But it works, damn it does. To sadness, tiredness, sleepiness and fatigue - chocolate is the answer, remember this.













Gorąca czekolada z cynamonem i piankami

szklanka mleka
pół tabliczki gorzkiej czekolady
łyżeczka miodu
pół łyżeczki cynamonu

Składniki rozpuść i zagrzej w rondelku aż zamienią się w rozkoszną, błyszczącą, gęstą, kremową, czekoladową rozpustę. W zależności od upodobania - dolewaj mleka, dokładaj czekolady, ja lubię gdy jest ciemna i intensywna. Na wierzch wysyp pianki, gdy czekolada jest gorąca, topią się i rozpływają w ustach. To naprawdę bardzo miłe uczucie. Zapal świece w lampionach, usiądź z tym napojem i powtarzaj, aż uwierzysz: kocham jesień, kocham jesień, kocham jesień...

...

Cinnamon hot chocolate with marshmallows

glass of milk
50 g of dark chocolate (bar)
teaspoon of honey
half a teaspoon of cinnamon

Heat and dissolve the ingredients in a pot until they turn into a blissful, thick, creamy, chocolatey licence. Depending on taste, pour extra milk, add extra chocolate, I like it dark and intensive. Sprinkle the top with mini-marshmallows, when the chocolate is hot, they melt in your mouth adorably. It's a really nice feeling, you know. So now: burn candles in lanterns, sit down with this drink and repeat until you believe it: I love fall, I love fall, I love fall...