sobota, 31 sierpnia 2013

miliard kalorii w słoiku

Kiedy zapraszam gości i zaczynam planować menu, w mojej głowie rodzi się milion pomysłów. Skrócenie tej listy do kilku pozycji przychodzi mi z trudem, zapominam zazwyczaj, ile pracy mnie czeka, chcę ugotować i upiec milion rzeczy i w rezultacie zazwyczaj przesadzam. Przygotowuję tyle, że zanim przyjdą goście w nogach mam kilometry zrobione na trasie lodówka - blat kuchenny - zlew, boli mnie kręgosłup i widzę podwójnie. 

Tak też było i wczoraj, miało być tylko coś do piwka i zwykłe piątkowe spotkanie przy czymś smacznym jako zagrycha do rozmów i śmiechów. Miało być, a wyszło jak zwykle. W warzywniaku rzucili figi, dorwałam piękne kurki, cudowne pomidory oraz gruszki nad gruszkami i miałam też ochotę zrobić coś czekoladowego. Powstały więc dwie focaccie: kurki+pleśniak+czarne oliwki oraz pomidory+rozmaryn+parmezan, sałata z prosciutto, kozim serem, figami i dressingiem malinowo-balsamicznym. Na deser tarta z gruszkami i mus podwójnie czekoladowy z malinami. W rezultacie tego przepychu, wypełnieni włoskim chlebkiem, sałatą i tartą goście, przy musie powiedzieli mi "pas". Jeden śmiałek spróbował, delektował się w trakcie, potem niestety żałował, pozostali wzięli na wynos:) 

Dziś będzie o tym musie, bo wyszedł wspaniały - puszysty i bąbelkowy, aksamitny i obłędny. Kolejna (po smaku) istotna dla mnie sprawa to chyba jednak nie wygląd (miejsce trzecie), a konsystencja. Uwielbiam jedzenie, które ma na zewnątrz jakąś kruchą chrupkość, wewnątrz miękkość i delikatność. Mam też słabość to musów - to uczucie, gdy rozpływają się ustach i rozcierasz o podniebienie te pęcherzyki powietrza, mhmmmm.














 

Mus podwójnie czekoladowy
z malinami

Składniki 
(na 5-6 niedużych porcji, ale nie polecam dużych - mus jest intensywny, zostawi po sobie lepsze wspomnienia, gdy zje się go troszeczkę):

  • 400 ml śmietanki kremówki 30%
  • dwa białka 
  • 3 łyżeczki żelatyny
  • 100 g gorzkiej czekolady (70% kakao)
  • 150 g białej czekolady
  • cukier waniliowy

Przygotowanie:

  • Zacznij od rozpuszczenia czekolady w kąpieli wodnej: w dwóch osobnych rondelkach ciemną i białą.
  • Żelatynę zalej w szklance odrobiną zimnej wody, dobrze wymieszaj.
  • Jajka sparz wrzątkiem (przelej, nie trzymaj w nim, bo białko zacznie się ścinać), oddziel białka i od żółtek, ubij z białek sztywną pianę.
  • Śmietankę ubij na sztywno, dodaj cukier waniliowy, ubijaj, aż się rozpuści.
  • Żelatynę zalej 1/4 szklanki wrzątku, zamieszaj dokładnie, by nie było grudek, przestudź przez chwilę.
  • Do śmietany z wanilią wlej żelatynę, zmiksuj porządnie, by idealnie się połączyły, następnie dodaj pianę z białek, zamieszaj delikatnie łyżką.
  • Masę podziel na dwie równe części, do jednej wlej przestudzoną ciemną czekoladę, do drugiej - białą.
  • Białą masę wstaw do lodówki, ciemną przełóż do pucharków, miseczek, słoiczków lub kieliszków, wstaw na 10 minut do lodówki.
  • Po tym czasie uzupełnij naczynią warstwą musu z białej czekolady, włóż z powrotem do lodówki.
  • Przed podaniem połóż na wierzch świeże owoce: maliny, truskawki lub borówki.

Uwagi:

  • Deser ścina się bardzo szybko, po godzinie jest już gotowy do podania.
  • Przed jedzeniem niech ogrzeje się poza lodówką przez conajmniej kwadrans - będzie miał delikatniejszą konsystencję.
  • Ja dodaję tylko jedno opakowanie cukru waniliowego, bo mus z białej czekolady jest bardzo słodki i równoważy się z lekką goryczką tego z ciemnej. Jeżeli jednak rezygnujecie z jasnej warstwy, trzeba by pewnie ten ciemny dosłodzić, powiedziałabym, że ze dwiema łyżkami cukru pudru, ale to według uznania. 
  • To jednak z najpyszniejszych rzeczy na świecie, należy zachować ostrożność, bo tak na oko ma z miliard kalorii.

Smacznego!

miłej soboty!

Dzień dobry. Po szybkim croissancie na pierwszy głód i śmigamy z Zośką na miasto. Jako rasowa blogerka idę integrować się z branżą:)


Będę smakować i pstrykać. Relacja jutro.

Miłej soboty wszystkim!

piątek, 30 sierpnia 2013

I used to be a Swede in my past life

Jeden z bardziej charakterystycznych i urokliwych elementów stylu skandynawskiego - druciak. Ma tyle rozmiarów i kształtów, co zastosowań. Te duże to idealne miejsce przechowywania koców, pledów i poduszek, mniejsze to wdzięczny sposób wyeksponowania i uporządkowania drobiazgów: tasiemek, notesików czy innych "przydasiów". Cudowne są w łazience, na mydełka i kremy, idealne do kuchni - na owoce, warzywa, przyprawy czy pudełka z herbatą. Druciane kosze to świetny sposób na organizację miejsca do pracy, przechowają pięknie: magazyny, dokumenty, biurkowe drobiazgi. Uwielbiam je, sama mam w kilka w kuchni i w łazience (już niedługo cykl postów o moim mieszkaniu) i chciałabym więcej, zwłaszcza takich dużych. Są wysoko na mojej liście pt.: "kupię, jak już będę bogata", bo te największe to już naprawdę spory wydatek. Spójrzcie na te aranżacje ze stron producentów i ze skandynawskich domów - czyż nie są obłędne?

P.S: Czy wspominałam już o tym, że w poprzednim życiu byłam Szwedką?

...

One of the most characteristic and charming elements of scandinavian style - a wire basket. It comes in so many shapes and sizes as there are options to use it. The big one are perfect for storing blankets, plaids and pillows, smaller - a cunning way to organise details like ribbons, notebooks and other trivia. They work great in bathrooms - for little soaps and creams and perfect in the kitchen for fruits and vegetables, spices ot tea boxes. Wire baskets are really handy when you want to organize your work space, they store magazines, documents and other desktop bits and pieces in a really pretty way. I love them, I have a few in my bathroom and kitchen myself, but I want more! Especially the huge ones, they're high on my "to be bought when I'm rich" shopping list. The biggest of them are unfortunately a bit of an expense. Take a look at these arrangements from producers' websites and scandinavian homes - aren't they just gorgeous?

P.S: Have I mentioned I used to be a Swede in my past life?










source: pinterest.com, meandalice.blogspot.com, housedoctor.com, caisak.com, myvillavanila.blogspot.de, bloomingville.com



1 - Madam Stoltz
2,5 - House Doctor
3,4 - Bloomingville
6 - Ferm Living

1,2,3 - Madam Stoltz
4,5,6 - Bloomingville

czwartek, 29 sierpnia 2013

hundred thousand zucchinis

Moja mama, początkujący ogrodnik, wyhodowała w ogródku jakieś sto tysięcy cukinii-gigantów. Na szczęście to warzywo daje tyle możliwości i uwielbiam je tak bardzo, że jeszcze mi bokami nie wychodzi, tylko grzecznie przerabiam je na różne wspaniałości. Jedną z nich była cukinia faszerowana kurkami, pyszność nad pysznościami, mieszkanka sierpniowych smaków: kurek i dojrzałych pomidorów.

Potrzebne są:

1 duża cukinia
20 dkg kurek
1 cebula
1 pomidor
natka pietruszki
kilka plasterków sera żółtego lub kulka mozarelli
łyżka masła

Cukinię trzeba przekroić wzdłuż na pół, wydrążyć z niej miąższ i pokroić go w kosteczkę, to samo uczynić z pozostałymi warzywami. Na maśle podsmażyć cebulkę z kurkami, dodać cukinię, podusić kilka minut, zdjąć z ognia. Gdy nieco przestygnie, dodać pokrojonego drobno pomidora i pietruszkę - tym farszem napełnić cukiniowe łódeczki. Posypać serem, ja użyłam też szczypty wędzonej papryki. Ułożyć w naczyniu do zapiekania, piec, aż cukinia będzie miękka, a ser zrumieniony. U mnie jakiś kwadrans w folii w temperaturze 180 stopni, potem odkryta jeszcze kilka minut, by wierzch się zezłocił. Świetnie idzie z bagietką i sałatką z rukoli.

...

My mom, a gardening begginer, bred something like hundred thousand zucchinis-giants.  Luckily, it gives so many cooking options and I love it so much I am not fed up with it yet and I keep transforming it into various goods. One of them was a chanterelle-stuffed zucchini, a mix of August flavours: mushrooms and ripe tomatoes - beyond delicious!

You will need:

1 large zucchini
200 grams of chanterelles
1 onion
1 tomato
parsley
some grated cheese or mozarella on top
spoonful of butter

Cut zucchini along the length, hollow the pulp, chop it finely, do the same with the rest of the vegetables. Fry the onion and mushrooms on the butter, add the chopped zucchini. Let it cool down and then mix with the tomato and parsley. Top up with cheese, I also sprinkled it with a bit of smoked paprika for a richer flavour. Put it in the oven and bake until zucchini is done, the cheese softened and the top golden. I baked it covered for about 15 minutes and than another 5 or so without the foil. It goes great with a cripsy baguette and some rocket salad on a side.



środa, 28 sierpnia 2013

don't hide it, expose it

Niektórzy chowają je głęboko. Szczelnie zamykają. Kryją przed wzrokiem jak coś wstydliwego, co nie powinno być na wierzchu. Ja eksponuję je dumnie i bez cienia skrępowania. Uważam, że są piękną ozdobą - naczynia, butelki, puszki i słoje, pojemniki i pudełka, herbaty, przyprawy i garnki. Nie kitrajcie ich po szafkach sterylnych jak w laboratorium! Tak, zbierają kurz, dużo kurzu, tego lepiącego, który się najgorzej ściera. Tak, wymagają inwestycji w spójny zestaw ładnych przedmiotów, efektu nie będzie, gdy rzucimy na półki torebki mąki wrocławskiej, płatków górskich i herbaty Saga. To rozwiązanie dla estetów, lecz nie porządkowych perwersów, osób lubiących artystyczny, kontrolowany nieład, eklektyzm, kochających piękne drobiazgi, dobrze zaprojektowane opakowania. Otwarte półki w kuchni pokochają ci lubiący zmiany - wystarczy poprzestawiać, poprzesypywać, przeorganizować, dokupić kilka drobiazgów i czujesz się jak po porządnym przemeblowaniu, cotygodniowa dawka nowości zapewniona.

No i te kuchnie z półkami żyją jakimś takim żywszym tym życiem niż pozamykane na cztery spusty. Poplamione okładki książek kucharskich pokazują, że w domu się gotuje więcej niż wodę na herbatę, mnogość przypraw i dodatków sugeruje jeszcze wyższy stopień kulinarnego wtajemniczenia. Urocze drobiazgi na półkach jak małe martwe natury - skomponowane kolorystycznie: biało-drewniane, pastelowe, czarno-biała ceramika czy jasne szkło, do wyboru do koloru. Jeżeli masz już zamykane szafki w kuchni - nic straconego: zrób wystawkę na blatach, dodaj otwarty barek, oszkloną witrynę czy regał. Ustawiaj, komponuj, dekoruj, baw się dobrze!

...

Some hide it deep. Lock it hermetically. Hide them from the sight as if they were something bashful, that shouldn't be on display. I expose them proudly and unashamedly. I believe make a beautiful decoration - dishes, bottles, tins and jars, boxes, tea packages, spices and pots. Don't bury them in your cupboards, sterile like in a laboratory! Yes, they collect dust, plenty of the sticky kind of dust. Yes, they demand investing in a coherent set of pretty objects, you won't achieve the effect by putting bags of plour, cereal and ordinary teas. It's a solution for aesthetes, but not cleanliness perverts, for people who like an artistic, controlled disorder, eclectism, who love fabulous details, well-designed packaging. Open shelving will be loved by those who like changes - a tiny rearrangement, some stuff poured somewhere else, some reorganised and a weekly doze of the new guaranteed.

Also, those kitchens with open shelving live somehow livelier lifes than the locked up ones. Dirty cookbooks' covers suggest that there are cooking people in the house, plenty of spices and accessories imply even higher level of culinary initiation. Lovely knick-knacks on shelves are pretty little still natures, composed in various ways: white and wood, pastel, black and white ceramics or glass, whatever you like. If you already have closed kitchen cabinets, don't worry - make a kitchen exibition on your cabinet tops, add an open counter, a glass-case or a rack. Array, compose, decorate, have fun!














source: pinterest.com, bloomingville.com, kjerstislykke.blogspot.com, in-myhouse.blogspot.com, meandalice.blogspot.com 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Monday bloglovin': Sylloves

Uwielbia shabby, retro i vitage. Robi dżemy, mnóstwo dżemów, gotuje, szyje, stylizuje i dekoruje. Wszystko to bardzo słodkie i idylliczne, ale lubię wpadać tu raz na jakiś czas by popodziwiać to pastelowe niebo.  Ten blog to słodycz dla oczu, dla mnie także szansa, by czytać po niemiecku, w którym to byłam kiedyś nawet całkiem biegła. Polscy czytelnicy niech się nie martwią - jest i po polsku. Miłej podróży do świata tej gospodyni w stylu pin-up. 

...

She loves shabby, retro and vintage. She makes jams, plenty of them, cooks, sews, styles and decorates. It is all pretty sweet and idyllic, but I love to pop up in here once in a while to admire this pastel heaven. This blog is a visual candy, but for me also a chance to read in German, which I used to be quite fluent in. Polish readers may not worry - it's in polish too. Enjoy the world of this pin-up style hostess.

http://syllovesshabby.blogspot.com